Tytuł:
Dziedziczki i Zaginiona
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki 26 i 27
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 250 i 280
Ocena: 5/10
Opis:
Stanisława z pomocą przyjaciół próbuje
odbudować rodową siedzibę w Kruszewicach, zasadzić drzewo i odnaleźć własne
miejsce na ziemi.
Sielsko-anielską atmosferę burzy powrót Bractwa Drugiej Drogi. Tym razem niebezpieczeństwo grożące Michałowi wydaje się nie do pokonania. Przeciwko dziedziczkom stają również mieszkańcy Kruszewic, a z Moniką dzieją się rzeczy tyle niepokojące, co niebezpieczne.
Sielsko-anielską atmosferę burzy powrót Bractwa Drugiej Drogi. Tym razem niebezpieczeństwo grożące Michałowi wydaje się nie do pokonania. Przeciwko dziedziczkom stają również mieszkańcy Kruszewic, a z Moniką dzieją się rzeczy tyle niepokojące, co niebezpieczne.
Na aukcji dzieł sztuki i starodruków spotykają
się trzy niezwykłe kobiety.
Każda z nich pragnie tylko jednego – kreślonej
na pergaminie XIX-wiecznej kopii starej mapy północnego Atlantyku. Do czego
może prowadzić znajdujący się na koziej skórze plan Friesland? Nikt tak
naprawdę nie wie czy wyśniona wyspa istnieje naprawdę, a jeśli tak – jakie
kryje w sobie niebezpieczeństwo.
Recenzja:
Już w poprzedniej recenzji mówiłam, że losy
opisywanych przez Pilipiuka kobiet – Stanisławy, Katarzyny i Moniki – nie do
końca przypadły mi do gustu. Z lekką obawą podeszłam więc do kolejnych dwóch
części ich przygód. Czy tym razem również nie udało mi się wciągnąć w fabułę? A może te dwa tomy były o wiele lepsze od poprzednich?
Obie powieści to kontynuacja losów trzech kobiet –
Stanisławy żyjącej już od kilku stuleci, jej kuzynki Katarzyny oraz Moniki, dziewczyny skrywającej jeszcze większy sekret niż jej przyjaciółki – a
także ich przyjaciela Michała. Po zdarzeniach sprzed kilku tygodni wszyscy starają się
dojść do siebie i przede wszystkim odnaleźć własne miejsce. Ponownie jednak nie
jest im dane tak szybko zaznać upragnionego spokoju. Bractwo Drugiej Drogi znów rzuca im kłody pod nogi, ponadto zagrożenie pojawia się od strony
mieszkańców Kruszwic, w których trzy kobiety próbowały zbudować sobie nowe życie.
Jest też kilka innych niebezpieczeństw, bohaterom przyjdzie odkryć sporo tajemnic… Jak to
wszystko się zakończy? Do czego doprowadzą kolejne zaskakujące wydarzenia? I co wspólnego będzie miała z tym kupiona na aukcji mapa?
O tym wam nie opowiem, bo przecież nie zamierzam
zdradzać kluczowych wątków. Napiszę natomiast, że w tym tomie autorowi udało się mnie nawet
kilkukrotnie zaskoczyć. Chociaż nie powiem, żeby zmieniło się coś względem
konstrukcji bohaterów czy wartkości akcji, to te dwie części i tak czytało mi się
szybciej i przyjemniej niż poprzednie. Na plus zasługują wszystkie sceny z
Bractwem Drugiej Drogi, bo w Dziedziczkach
ten wątek został pociągnięty o wiele sprawniej i ciekawiej. Poza tym, choć
spodziewałam się zakończenia, nadal wywołało ono u mnie smutek. Największą
zaletą natomiast moim zdaniem jest wątek Moniki – z nią działy się rzeczy
kompletnie zaskakujące, a i rozwiązanie problemów nie było sztampowe.
Jeśli chodzi o Zaginioną
natomiast, było nieco słabiej. Większa część powieści skupiała się na
poszukiwaniu tajemniczej wyspy Friesland, na której bohaterki miały odnaleźć
odpowiedzi na nurtujące kwestie. Pojawiło się tutaj kilka intrygujących
postaci, ale miałam wrażenie, że akcja miejscami kuleje. Niemniej im dalej w
tekst, tym lepiej, dzięki czemu te dwie części oceniam wyżej niż pierwsze. Nadal
znajdzie się trochę pisania o niczym, ale będzie to poprzetykane ciekawymi
wstawkami historycznymi, fajnymi humorystycznymi scenkami, takim swojskim polskim
humorem, co uznaję za kolejny plusik.
Nie powiem, żeby ta tetralogia trafiła na półkę moich
ulubionych książek. Trochę mi tu brakowało pogłębienia charakterów postaci, nie
podobało mi się kilka rozwiązań, ale uważam, że w ogólnym rozrachunku książki są
dobre. Jeśli macie ochotę na przeczytanie czegoś z naszego rodzimego podwórka,
czegoś innego i kilkukrotnie zaskakującego, sięgnijcie właśnie po pierwsze
tomy, a po nich po Dziedziczki oraz Zaginioną. Jestem ciekawa, jakie będą
wasze wrażenia po lekturze tych książek. Sama natomiast czekam na kolejne tytuły z kolekcji Mistrzów Polskiej Fantastyki – teraz kolej na książki Jacka Komudy! Jestem ciekawa tego, co w nich znajdę.
Bardzo lubię czytać Pilipiuka, Dziedziczek nie czytałam, a Zaginioną czytałam jakieś 4 lata temu i za bardzo jej nie pamiętam. Nie pamiętam fabuły już ale wiem, że podobała mi się i chciałam sięgnąć po następną!
OdpowiedzUsuńFajnie, że jednak w ostatecznym rozrachunku książki Ci się spodobały - ja mam je w planach, ale jakoś nie mogę się do nich zabrać ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście autor jest mi bardzo dobrze znany, jednak o tej trylogii po prostu nigdy nie słyszałam. Po opisie mogę jedynie wywnioskować, że ta trylogia ma coś w sobie i zachęca do przeczytania; sporo się dzieje, jest trochę historycznych wątków, intrygujące postacie, a jeśli jest w tym również trochę humoru - to cóż więcej trzeba? Z recenzji nie wynika aby było to jakieś arcydzieło literackie, ale myślę, że może to być fajna i lekka trylogia.
OdpowiedzUsuńNie czytam fantastyki, nazwisko jest mi znane, ale nie czytałam żadnej książki. Może czas zacząć, do wszystkiego trzeba dojrzeć.
OdpowiedzUsuńTrzy kobiety skrywają swoje tajemnice, chętnie bym zapoznała się z książkami Andrzeja Pilipiuka i odgadła o za tymi sekretami się kryje. Jeszcze nie mam na swoim koncie żadnej książki autora i może te będą pierwszymi.
OdpowiedzUsuńPilipiuka czytam dużo i chętnie. To od lektury jego książek zaczęła się moja miłość do Skandynawii. Podziwiając norweskie fiordy, zawsze pamiętałam, że widzę to samo, co mój ulubiony autor. Mało tego, ja i moja Mama również zainspirowałyśmy się Skandynawią (Mama maluje, ja piszę wiersze i opowiadania). Serie: wampiryczna, Jakubowa, kuzynki Kruszewskie, "Oko Jelenia" to utwory skrzące dowcipem i pomysłowością <3
OdpowiedzUsuń