Autor:
Hanna Greń
Cykl:
Śmiertelne wyliczanki (tom 1)
Wydawnictwo:
Replika
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 464
Ocena:
6/10
Opis:
Aspirant
Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega opornie, gdyż
policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla którego ktoś miałby pozbawić
życia pewnego młodego mężczyznę. Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu
zbrodni chusteczka z ozdobnym haftowanym monogramem.
Po
śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę
nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele
tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć
te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym
zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie
musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w
swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze.
Przypadek
sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że
odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki.
Recenzja:
Hanna Greń zakończyła niedawno cykl o policjantach z Wisły. Nową serię, Śmiertelne wyliczanki, otwiera książką
pod tytułem Mam chusteczkę haftowaną,
w której poznajemy aspiranta Konstantego Nakańskiego oraz absolwentkę filologii
polskiej Elizę Rogowską. Wydawać by się mogło, że ta dwójka nie może mieć ze
sobą nic wspólnego, tymczasem kiedy za sprawą przypadku ich losy się splotą,
okaże się, że łączu ich niejedno. Jeśli czytaliście jakieś książki tej autorki,
pewnie już sobie myślicie, o szczęśliwym zakończeniu dla tej pary, ale tym
razem pani Greń się nie spieszyła.
Książka Mam chusteczkę haftowaną to
swego rodzaju wprowadzenie, zapoznanie z bohaterami. Oprócz Nakańskiego i
Rogowskiej poznajemy podkomisarz Mariolę Konieczną, która w skutek pewnych
wydarzeń zaczyna pracować razem z Nakańskim przy prowadzonej przez niego
sprawie. Mało spektakularne morderstwo okazuje się być powiązane z wydarzeniami
z przeszłości, w tym sprawą śmierci ojca naszego aspiranta, który zginął na
służbie. Jak się to wszystko łączy? Przeczytajcie, jeśli chcecie się przekonać.
Autorka odsłania karty powoli, ale ja najbardziej zaintrygowana byłam
początkiem, później cała sprawa nieco się rozmyła, brak istotnych przełomów i
przestoje (choć bardzo realistyczne) nie sprzyjały utrzymaniu uwagi czytelnika.
Na wzmiankę zasługuje to, że Hanna Greń wiernie odwzorowuje realia pracy
w policji, o czym świadczy choćby tytułowa haftowana chusteczka. Nasz aspirant
dostaje taką chusteczkę w anonimowym liście. Jest pobrudzona krwią i na
pierwszy rzut oka wydaje się idealnym dowodem. Z tym że nim nie jest. Bo życie
to nie film. Autorka sporo pisze też o brakach kadrowych w policji i zwraca
uwagę na to, że ta tak niewdzięczna robota jest słabo opłacana. Nakański
niejednokrotnie poddaje w wątpliwość sens swojej pracy, gdzieś po drodze w trakcie
bezsensownej papierkowej roboty przepadło jego poczucie misji. Ostatnio
recenzowałam Bezpańskiego, w którym
były policjant opowiadał o realiach pracy w polskiej policji i muszę przyznać,
że to, co pisze pani Greń, odpowiada temu, czego możemy dowiedzieć się z
opowieści Ćwieka i Bigaja. I choć jest to niewątpliwym plusem książki, niestety
o policji nie świadczy najlepiej.
Mam chusteczkę haftowaną podobało mi się nieco mniej niż książki z
cyklu wiślańskiego. Hanna Greń umiejętnie łączy wątki kryminalne z
obyczajowymi, ale prawdziwą siłą jej książek są te drugie. Tutaj wątek
kryminalny był w porządku, ale bohaterowie dopiero zaczynają się zgrywać. Mam
nadzieję, że w kolejnych częściach się rozwiną i jeszcze niejednym nas
zaskoczą. Póki co ta książka była niezłym wstępem do serii, może bez
fajerwerków, ale czyta się ją całkiem przyjemnie, więc jeśli tylko macie ochotę
na odprężającą lekturę, śmiało możecie sięgnąć po najnowszą powieść Hanny Greń.
Czytałam już Polowanie na Pliszkę, teraz jestem w trakcie Trójkąta beskidzkiego (czytam Otulone ciemnością). Lubię książki Hanny Greń i z pewnością sięgnę po kolejne.
OdpowiedzUsuńMam ja w planach odkąd się pojawila. Lubię książki związane z policja bo tam można ujrzeć prawdziwą naturę policjanta która wcale nie jest taka wspaniała. Temat bardzo interesujący. I do tego tytuł książki przywodzi na myśl dzieciństwo no bo chyba każdy bawił się chusteczką. Tylko, że nie zakrwawioną :0 Dobre połączenie. Niewinna gra i horror w jednym.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami wydawanymi w częściach. Z twórczością Pani Grań jeszcze się nie zetknęłam, nie mam więc wyrobionego zdania na temat jej książek. Opis "Mam chusteczkę haftowaną" nie porwał mnie. Ponieważ w recenzji napomknęłaś, że jest to niezły wstęp do serii raczej daruję sobie tę pozycję.
OdpowiedzUsuńDopisałam ją do listy :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jak na razie nie mam w planie "Chusteczki...". "Śmiertelne wyliczanki" nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMam chusteczkę haftowaną i policja? W życiu bym tego nie powiązała, niemniej chwytliwy tytuł (lub podchwytliwy). Trochę brzmi jak zniszczone dzieciństwo i stanowi niezły pretekst do śledztwa (szczególnie, że nie mam pojęcia, co może łączyć filologa z policjantem), ale tak jak ktoś zauważył wyżej - podział historii na kilka tomów w przypadku kryminałów to trochę horror. Czekasz na rozwiązanie, a tu... jakby ktoś wyrwał ostatnie strony i dopisał: "i tak się nie dowiesz". Opowieść z twojego opisu wydaje się ciekawa, ale ja poczekam, aż skończy się seria.
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności z twórczością Hanny Greń ale od czasu do czasu dobry kryminał urozmaicił by mi mój repertuar książek jakie czytam. "Mam chusteczkę haftowaną" kryminał z wątkiem obyczajowym przyciąga moją uwagę - dwa różne wątki, które wiążą się ze sobą oraz głęboko skrywane tajemnice. Fajnie też, że autorka chce zwrócić uwagę na pracę policji. Początek serii zobaczę jak potoczą się kolejne książki.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Pani Hani, ale słyszałam niejedno dobre słowo o jej twórczości. Bardzo fajnie, że "Mam chusteczki haftowaną" otwiera serię, bo może zdążę jeszcze ogarnąć temat zanim ukaże się kolejna część :-) Super też, że jest to SERIA, a nie jednoczęściowa powieść, bo dzięki takim właśnie bardziej mogę zżyć się z bohaterami. A kryminały bardzo lubię, także świetnie się składa - będzie to dla mnie na pewno miła lektura, dzięki której z całą pewnością nie zmarnuję czasu. :-) Uwielbiam jak kryminały tworzone są na bazie układanek, przy czym im bliżej końca, tym więcej odnajdujemy puzzli, dzięki którym możemy utworzyć jedną spójną całość.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kryminałami i ten też mnie nie pociąga. Chociaż muszę przyznać, że wątek Elizy jest kuszący. Raczej nie jest to pozycja dla mnie i nie mam nic ani do książki, ani do autorki... po prostu nie da się wszystkich książek przeczytać, więc szczerze piszę, że tej raczej nie przeczytam. Chociaż zdarza mi się zrobić wyjątek dla jakiegoś kryminału, jednak ta recenzja mnie do tego nie skusiła.
OdpowiedzUsuń