niedziela, 28 października 2018

Laura Sebastian - "Księżniczka Popiołu"

Autor: Laura Sebastian
Tytuł: Księżniczka Popiołu
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 24 września 2018
Liczba stron: 424
Ocena: 7/10

Opis:

Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile…
Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień.
Przez dekadę była niewolnicą we własnym pałacu. Znosiła niezliczone akty przemocy i kpiny ze strony Kaisera i jego dworu. Była bezsilna, a przeżyć w nowym świecie udało jej się tylko dzięki zakopaniu głęboko w swoim wnętrzu dziewczyny, którą była wcześniej.

Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko ma się jednak skończyć…

Recenzja:

   Dawno już nie miałam okazji czytać żadnej książki z gatunku fantasy i w sumie nawet nie wiem czemu, bo kiedyś uwielbiałam takie pozycje. Co więc skłoniło mnie do sięgnięcia po Księżniczkę Popiołu? Można by pomyśleć, że okładka, ale chyba bardziej zaintrygował mnie opis. W każdym razie, nie ważne co, ważne że dzisiaj oddaje w Wasze ręce recenzję tej historii.

Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Od tego pamiętnego dnia, minęło już dziesięć lat, a ona sama nie jest już nawet Theodosią, tylko Lady Thorą - Księżniczką Popiołów - która jest niewolnicą Kaisera, który odebrał jej rodzinę. Przez dekad znosiła niezliczone akty przemocy, czekając na ratunek rebeliantów. Kiedy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego, już wie, że nie może czekać na ratunek, ale sama musi zacząć działać, aby ocalić siebie, a przede wszystkim swój lud.

Moje wnioski na temat tego, że dawno nie czytałam książki fantasy, tak naprawdę dotarły do mnie, kiedy wzięłam do ręki Księżniczkę Popiołu. Cieszę się, że mój powrót do tego gatunku odbył się właśnie z tą pozycją, bo w przeciwnym razie mogłabym się zrazić. No dobra, ale może po kolei, bo chyba za bardzo mieszam.

Raczej polubiłam się za stylem autorki, chociaż muszę przyznać, że pierwsze około sto stron, czytało mi się dosyć długo i miałam wrażenie, że było lekko przegadane. Ale w końcu jakoś trzeba wprowadzić czytelnika do nowego świata, także nie było to bardzo złe. Wracając do tego jak pisze autorka, to kiedy już przekroczyłam tę magiczną granicę w której zaczyna się wiele dziać, wciągnęła mnie do swojego świata i z bólem przerywałam czytanie kiedy musiałam.

Klimat jaki roztacza się już od pierwszych stron bardzo mi odpowiadał. Mroczny, surowy i tajemniczy, potęgowany przy co ważniejszych wydarzeniach, bardzo pozwala wczuć się w całą historię. Do tego wszystkie jeszcze dochodzą dołączone mapki, które pozwalają odnaleźć się w świecie z historii.

Theo jest postacią, która może się podobać lub nie. Ja na szczęście zaliczam się do czytelników którym się spodobała, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest kilka aspektów, które mogą zrazić do niej czytelników. Pozostali bohaterowie raczej nie wyróżniają się jakoś specjalnie i poza głównymi postaciami, nikt się nie wybija przed szereg.

Może pomysł na fabułę nie jest zbyt oryginalny, bo cały czas po głowie mi chodziło, że kojarzę niektóre wątki i gdzieś się już one pojawiły. Natomiast całość została tak skomponowana, że czytelnik otrzymuje bardzo ciekawą historię, która zapadnie mu na długo w pamięć. 

Ja już nie mogę się doczekać na kontynuację, ponieważ jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów i w jaką stronę pójdzie autorka. Wam serdecznie polecam zapoznać się z tą pozycją, bo czuję, że zapowiada się świetna trylogia.


Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

6 komentarzy:

  1. Ostatnio czytam dużo książek fantasy, ale tej jeszcze okazji przeczytać nie miałam. Jakkolwiek wydaje się interesująca to nie jestem pewna, czy ją przeczytamieć chociaż nie ukrywam, że skrycie na to liczę. Ta okładka kojarzy mi się z chyba o ile dobrze pamiętam "Wojenną burzą" - możliwe, że to kontynuacja. Jeśli tak to mam zaległości większe od Twoich. Z tego, co widziałam zainteresowanie nią jest bardzo duże, więc z pewnością i ta część jest warta uwagi. Ale co zrobić jak czeka w kolejce tyle cudowności a doba ma tylko 24 godziny? Możliwe, że uda mi się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio jest istny wysyp książek o królewnach, które próbują wyzwolić swój kraj i odzyskać lud ... I chyba przez to, że ten temat jest teraz tak bardzo popularny ja trzymam się od niego z daleka.

    Mam taką tendencję, że nie lubię czytać bardzo rozchwytywanych książek, dokładnie w czasie kiedy trwa ich fala olbrzymiej popularności - zaczęłam czytać Szklany tron jak nie miał jeszcze takiego wzięcia, a później jak zrobił się cały ten szał - to przestałam czytać (i teraz czekają na mnie 2 zaległe tomy i wcale nie mam ochoty się za nie zabierać...). Taka sama sytuacja była z książkami Ilony Andrews, Katy Evans czy Marissy Meyer. Nie wiem skąd mi się to bierze? Chyba nie chcę dać na siebie 'wpłynąć' i po prostu móc sama wyrobić sobie zdanie o jakiejś książce :D

    I co najlepsze, widząc już gdzieś parę razy tę okładkę, myślałam podobnie jak Laurel - że to po prostu jest kontynuacja cyklu Czerwona Królowa Victorii Aveyard... Więc dobrze wiedzieć, że to jednak jest pierwszy tom jakiejś całkiem innej serii ;D (I co jeszcze lepsze? Z tego co widzę to ma być trylogia, więc z chęcią się za nią zabiorę - bo ostatnio trochę mnie drażni ten trend tych wielotomowych serii, bo przy wielu częściach bardzoooo łatwo o spadek jakości w treści kolejnych tomów :( )

    OdpowiedzUsuń
  3. Też coś dawno nie czytałam książki fantasy trzeba będzie nadrobić zaległość. "Księżniczka Popiołu" wydaje się pełną intryg, emocji, dylematów, cierpienia oraz bólu lekturą. Chociaż po opisie w głowie mi świtało, że już coś podobnego czytałam ale i tak jestem zaintrygowana jaki świat stworzyła Laura Sebastian. Ciekawi mnie transformacja głównej bohaterki i czy weżnie się do działania a nie tylko czeka na ratunek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz mniej jest książek o oryginalnych wątkach które nigdy wcześniej się nie pojawiły. Nawet okładki są do siebie coraz bardziej podobne. Na szczęście nie brakuje ludzi którzy potrafią uchwycić wszystko z innej perspektywy i w nieco inny sposób. Np. podobny motyw "walki" o księcia między dziewczynami z "ludu" pojawia się zarówno w "Rywalkach" jak i serii "Royal". I mimo że z początku wydaje się to głównym wątkiem to okazuje się że obie historie mają drugie dno, a rywalizacja spychana jest na drugi plan. Takie zabiegi stosunkowo łatwe są w książkach fantasy, bo rzeczywistość jest w nich nieograniczona. Dlatego właśnie Lubie książki z tego gatunku. Po tę pozycję postaram się sięgnąć, bo zapowiada się naprawdę fantastycznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zemsta, wyrastanie pod okiem wroga, codzienne pielęgnowanie urazy i chęci odwetu, już mnie porwała ta książka. Zdecydowanie pobudza wyobraźnię i właśnie tak powinna robić dobra powieść fantasy. Mam nadzieję, że Theo odrodzi się, jak feniks z popiołów i swój tytuł przekuje na kolejną Królową Ognia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że okładka i tytuł obiecują wiele. Historia oparta na jednym z moich ulubionych wątków: ktoś podejmuje walkę, odkrywając w sobie pokłady zdolności. Tym razem to kobieta, która zostaje zniewolona przez Tyrana, która dorasta w niewoli, zmuszana do czynów wbrew sobie. Przychodzi dzień, w którym działania tyran sprawiają wybudzenie Theo ze snu niewoli. Dzień, w którym do dziewczyny dociera, jak ważną rolę może odegrać i że jej życie powinno należeć tylko do niej i jej ludu. Dzień, w którym brzydkie kaczątko przemieni się w łabędzia wyzwolenia.
    Uwielbiam takie książki. Uwielbiam fantastykę i nie omieszkam się sięgnąć po Królową popiołów. Pozostaje mi wierzyć, że polubimy się z Theo i nie jedną bitwę wygramy.

    OdpowiedzUsuń