Tytuł:
Cud na Piątej Alei
Autor:
Sarah Morgan
Cykl:
Pozdrowienia z Nowego Jorku (tom 3)
Wydawnictwo:
HarperCollins Polska
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 303
Ocena:
5/10
Opis:
Eva, nieuleczalna romantyczka, patrzy na
życie przez różowe okulary i wierzy w szczęśliwe zakończenia. Jednak czasem
nawet jej jest smutno. Po śmierci babki nie ma już żadnej rodziny i ciągle nie
może znaleźć prawdziwej miłości, choć jej przyjaciółki dawno odszukały swoje
połówki. Do tego nadchodzi Boże Narodzenie, a to trudny czas dla samotnych.
W liście do Świętego Mikołaja prosi więc o
romans. Zbieg okoliczności sprawia, że śnieżyca nad Nowym Jorkiem więzi ją w
jednym mieszkaniu z cynicznym i przepełnionym pesymizmem autorem kryminałów,
których Eva nie cierpi. Wydaje się, że nie mogła trafić gorzej…
Recenzja:
Zacznę od tego, że okładka nijak ma się do treści. Nie pasuje też do
pozostałych okładek z serii Pozdrowienia z Nowego Jorku. Jakby tego było mało,
przywodzi na myśl raczej powieść młodzieżową (w każdym razie ja się czegoś
takiego spodziewałam), a tymczasem to romantyczna historia o dwóch dorosłych osobach,
doprawiona szczyptą pikantnych scen.
Akcja powieści dzieje się w grudniu, przed Bożym Narodzeniem. Szalejąca
na zewnątrz śnieżyca sprawia, że główna bohaterka niespodziewanie musi spędzić
noc, a nawet kilka nocy, w mieszkaniu nieznajomego, a przy tym diabelnie
seksownego pisarza. Eva prowadzi razem z przyjaciółkami firmę eventową i w
ramach zlecenia otrzymanego od babci Lucasa ma udekorować jego mieszkanie i
zapełnić lodówkę przysmakami. Obecność pana domu komplikuje sprawy, ale dziewczyna
chce wywiązać się z zadania – nie tylko dlatego, że taka z niej obowiązkowa
osoba. Rok temu odeszła jej babcia i Eva nadal nie doszła do siebie. Boże
Narodzenie jest dla niej szczególnym i trudnym okresem, dlatego nie chce być
sama.
Lucas z kolei oddałby wiele, żeby spędzić święta w samotności. Trzy lata
wcześniej zginęła jego żona i od tamtej pory szczerze nienawidzi świąt. Eva
wnosi jednak do jego mieszkania ciepło i rozgardiasz, które rozgrzewają jego
zlodowaciałe serce. Popularny pisarz kryminałów nie pozostaje również nieczuły
na kobiece kształty ślicznej blondynki. A Eve, skończona romantyczka,
mimowolnie wyobraża sobie, jakby to było znaleźć się w silnych ramionach Lucasa…
Na początku książki znajduje się napisany przez autorkę wstęp, w którym
deklaruje, że jest optymistką i lubi szczęśliwe zakończenia. Okej, fajnie, ale
przez to ta przewidywalna książka robi się jeszcze bardziej przewidywalna.
Trudno spodziewać się wielkich zwrotów akcji w romansie, no ale jednak można by
wrzucić taką przemowę na koniec.
Eve, podobnie jak autorka, jest optymistką, a przy tym nieuleczalną
romantyczką. Choć autorka starała się nadać jej jakiś głębszy rys
psychologiczny, moim zdaniem bohaterka wyszła średnio wiarygodna. Burkliwy
Lucas przypominał za to pana Darcy’ego (Eve nawet podarowała mu Dumę i uprzedzenie). Zabójczo
przystojny, bogaty i cyniczny – takie cechy mu się dostały. W sumie nic ciekawego.
W dodatku autorka dużo pisze o napięciu seksualnym między bohaterami, ale
zupełnie go nie czuć. Jednak samo pisanie, że między bohaterami iskrzy, to
trochę za mało, żeby czytelnik poczuł, że rzeczywiście iskrzy.
Cud na Piątej Alei to jedna z
tych książek, na temat których trudno się rozpisać. To typowy romans, który
niczym nie zaskoczy. Czyta się to dobrze, autorka ma niewymagający styl, tłumaczka
też się spisała. Także jeśli szukacie czegoś niewymagającego i lubicie ten
gatunek, możecie sięgnąć, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.
Wydawnictwo
HarperCollins Polska
Po Twojej recenzji czuję że książka jest przesłodzona,a gdy jest za słodko to mdli.Książka raczej nie dla mnie ,ja jestem z natury pesymistką ,więc jak czytam ,że wszystko jest piękne i cacy to mnie szlak trafia.Tą serię sobie daruję,przypuszczam ,że reszta jest napisana podobnie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam dwóch wcześniejszych części, ale może się skuszę, żeby zobaczyć czy książka jest faktycznie tak przewidywalna.
OdpowiedzUsuńNo to romansom mówimy - NIE!😕
OdpowiedzUsuńHistorie takie jak "Cud na piątej alei" napawają czytelnika optymizmem, czasami poprawiają tylko humor, a czasami dają nadzieję. Nie czytałam tej serii, ale może kiedyś się skuszę. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńNo to chyba nie sięgnę. Nudna i przewidywalna historia bez wyrazu.
OdpowiedzUsuńChociaż recenzja nie zachęca do przeczytania, kiedyś na pewno po nią sięgnę. Czasami potrzeba właśnie takich mało wymagających książek na poprawę humoru.
OdpowiedzUsuńGdy czytałam opis, a potem recenzję to pierwsze moje skojarzenie - harlequin. Zaczytywałam się w nich dawno temu. Zdarza mi się, że mam ochotę, na coś słodkiego, przewidywalnego, mdłego, więc może skorzystam.
OdpowiedzUsuńRecenzja mnie nie zniechęca, czasem lubię takie niewymagajacr książki dlatego chetnie ją przeczytam. Ale tak poważnie to o co chodzi z tą okładką?! Jak cos jest świątecznego to chcę to czuć, chcę wiedzieć i widzieć że ma związek ze świętami, a gdybym nie przeczytała opisu to myślałabym że jest to jakas młodzieżowa książka o wakacjach. Czy ktoś tą okładkę wybierał na oślep? Nie rozumiem. I jeszcze ten wstęp który zdradza zakończenie. Chyba ktos nie do końca dopracowal wydanie tej książki.
OdpowiedzUsuńZ okładki nie wynika że to książka której historia jest związana z Bożym Narodzeniem i ZASYPANYM NY. Choć książka ma przewidywane zakończenie historii głównych bohaterów, to i tak po nią bym sięgnęła, trochę dobrego zakończenia i romantyzmu w naszym szarym, codziennym życiu nigdy nie za dużo.
OdpowiedzUsuńJa z kolei bardzo lubię się zaczytywać romansami, bowiem dają mi nadzieję i napawają optymizmem. Choć Twoja recenzja nie jest zbytnio zachęcająca, to znając życie kiedyś sięgnę po tę pozycję ;) Z czystej ciekawości, by wyrobić swoje własne zdanie o niej. Okładka faktycznie mało trafiona, a ten wstęp także jakiś nie na miejscu. To wszystko sprawia wrażenie z lekka niedopracowanego :/
OdpowiedzUsuńNie czytałam wcześniejszych części.
OdpowiedzUsuńja też nie, ale nie jest to konieczne.
UsuńMyślę sobie, że to tak jak z romansami historycznymi, zawsze wiadomo, jak się kończy. Na chandrę, jako przerywnik, na poprawę humoru - biorę, choć nie na półkę, prędzej z biblioteki.
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo sobie pomyślałam po zerknięciu na okładkę = młodzieżówka. Do klimatu Bożego Narodzenia nie pasuje mi... ale skoro akcja dzieje się świątecznie to może wrócę do tej książki w przyszłym roku (chociaż wątpię, bo pewnie świat zaleją już nowe opowieści), a ta skoro jest tylko przeciętna i bez większej wątkowej głębi zostanie zapomniana. Nie mówię takim książką NIE, bo czasami potrzeba czegoś lekkiego...
OdpowiedzUsuńNo proszę... Gdybym tutaj nie trafiła, to sądziłabym, że ta książka to jakaś smętna obyczajówka, a nie romans! (Faktycznie, czasem ocenianie po okładce może nieco utrudniać życie książkoholika ;))
OdpowiedzUsuńNa początku recenzji myślałam, że zdecydowanie kiedyś skuszę się na tę książkę, ale jak widzę, że to znowu jest schemat 'zabójczo przystojny, bogaty, cyniczny i burkliwy', to jednak mi się odechciało... Serio! Jest tyle możliwych kombinacji do użycia w romansach, ja nie wiem czemu większość autorek upiera się przy bogaczach i przystojniakach! Ja z chęcią przeczytałabym o pospolitych ludziach. Bo patrząc po romansach mam wrażenie, że 'przeciętni' ludzie nie zasługują na bajkowe romanse... :/
Skojarzyło mi się z typowym Harlequinem. Jakoś mnie to nie bawi 😕
OdpowiedzUsuńNo , nie ....z ery Kopciuszka już wyrosłam ...dziękuję nie przeczytam☺pozdrawiam
OdpowiedzUsuń