Autor:
Jarosław Grzędowicz
Tytuł:Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 511
Ocena: 8/10
Opis:
Pan z Wami!
I ogród jego. W stylu Grzędowiczowskim. Mrocznym. Bujny okrucieństwem, co na manowcach ludzkiej duszy zakwita. Upiorny niczym świat z płócien Boscha.
On zstąpił z Ziemi i rozkazał Ludziom Wężom brać wszystko. Siali strach i terror. Oni byli Wężami. Reszta - karmą dla Węży.
Tropiący Go Vuko wie już, że świat, do którego trafił ma, jak włócznia, dwa ostrza: życia i śmierci, dobra i zła. Nie ma środka. Nie ma nie wiem. Wybierasz rękojeść w dłoni, albo ostrze w brzuchu. Decydujesz w ułamku sekundy. I raz na zawsze. Ręce, ewentualnie, umyjesz potem. Z krwi.
Opis:
Pan z Wami!
I ogród jego. W stylu Grzędowiczowskim. Mrocznym. Bujny okrucieństwem, co na manowcach ludzkiej duszy zakwita. Upiorny niczym świat z płócien Boscha.
On zstąpił z Ziemi i rozkazał Ludziom Wężom brać wszystko. Siali strach i terror. Oni byli Wężami. Reszta - karmą dla Węży.
Tropiący Go Vuko wie już, że świat, do którego trafił ma, jak włócznia, dwa ostrza: życia i śmierci, dobra i zła. Nie ma środka. Nie ma nie wiem. Wybierasz rękojeść w dłoni, albo ostrze w brzuchu. Decydujesz w ułamku sekundy. I raz na zawsze. Ręce, ewentualnie, umyjesz potem. Z krwi.
Recenzja:
Po przeczytaniu pierwszej części Pana Lodowego Ogrodu, nie mogłam się doczekać kolejnej, dlatego gdy
tylko dostałam ją w swoje ręce, zabrałam się za czytanie. Jako że jest to drugi
tom, nie będę w stanie uniknąć opisania niektórych wydarzeń, które miały
miejsce w pierwszym, także ostrzegam już w tym miejscu przed nawiązaniami i
spojlerami. Postaram się ich wystrzegać, ale jak wiadomo, w przypadku
kontynuacji nie zawsze jest to możliwe. Jeśli natomiast czytaliście tom
pierwszy, to zaglądajcie do dalszej części recenzji bez strachu!
Na Midgaard powracamy niedługo po wydarzeniach, które
miały miejsce na końcu tomu pierwszego. Vuko, tropiący Van Dykena, padł jego
ofiarą i przekonał się, że w tym świecie nic nie jest takie, jak mu się
wydawało, a mimo to nadal uparcie zaprzecza każdemu przejawowi magii. Mamy też
dziedzica Tygrysiego Tronu, rzuconego na emigrancką poniewierkę, zmuszonego do
ucieczki ze swojego kraju i poddawanego po drodze wielu próbom. Obaj
bohaterowie i w tym tomie nie zostali oszczędzeni przez autora, a wydarzenia, w
których brali udział, były jeszcze mroczniejsze, czasami okrutniejsze, niż
można sobie wyobrażać. Ale przecież na Midgaardzie trwa wojna bogów. Miecz
ubrudzony krwią czy ucieleśniane koszmary są tu na porządku dziennym.
Muszę przyznać na początku, że tak strasznie
wyczekiwałam tego tomu i… nie zawiodłam się ani trochę. Mimo że początkowe
rozdziały lekko mi się dłużyły, później wciągnęłam się w fabułę tak mocno, że
nie miałam czasu na żadne inne czynności. Przede wszystkim świat Pana Lodowego Ogrodu jest tak
pochłaniający, że podczas lektury nie istnieje nic innego. Okrutna
rzeczywistość, prawdziwa do bólu i przerażająca, zdaje się istnieć tuż obok
nas, dlatego jesteśmy w stanie jeszcze bardziej wczuć się w sytuację ulubionych
bohaterów, współczuć im i dopingować w ich misjach.
Pisałam już, że polubiłam obu bohaterów, a w tej
części moje uczucia tylko się umocniły. Ironiczny Drakkainen i bystry „Ardżuk”
to osoby, do których łatwo zapałać sympatią. Z każdą kolejną stroną coraz
bardziej wczuwałam się w ich sytuację i z przejęciem obserwowałam wydarzenia,
którym musieli stawiać czoła. Mieliśmy tutaj też bardziej rozbudowane postaci
poboczne, choćby Brusa czy kilku przyjaciół Vuko z Lodu Ognia. Poza tym
dołączyła jedna, niespodziewana postać (choć czy można mówić w jej wypadku o
postaci?), która dodawała jeszcze więcej humoru, a w akcji sprawdzała się jak
nikt inny – zresztą, w końcu po to została stworzona.
Jarosław Grzędowicz po raz kolejny dostarczył nam
mnóstwa zabawy, strachu i przyjemności. Świat przez niego stworzony jest
realistyczny, rządzi się swoimi prawami, jest fascynujący, pochłaniający i
zdecydowanie nie można z niego po prostu wyjść i udawać, że nie wywarł na nas
ogromnego wrażenia. Bohaterowie z krwi i kości, zaskakujące zdarzenia i humor –
właśnie to znajdziecie w tej książce. To i jeszcze więcej, bo doświadczycie
podczas czytania strachu, radości, smutku i współczucia. I mimo przerażenia
będziecie chcieli wrócić na Midgaard nie raz, nie dwa. Ja z pewnością chcę i
znów z niecierpliwością wyczekuję kolejnej dawki fantastycznych emocji, których
dostarczają tylko takie wspaniałe książki, jak Pan Lodowego Ogrodu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu FabrykaSłów oraz Edipresse Polska
Nie czytałem (jeszcze) pierwszego tomu, ale widzę, że muszę to jak najszybciej nadrobić i sięgnąć po drugi.
OdpowiedzUsuńZna ktoś sposób na to, aby doba miała przynajmniej 36 godzin? 😉
Nie czytałam pierwszego tomu i nie wiem czy to nadrobię. Jest tyle nowości a ja mam zaległości w tych co u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńMam i ja...
OdpowiedzUsuńKocham fantasy, ale rodzimych autorów nie czytywałam. Czas nadrobić
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie zbierania tej fantastycznej kolekcji i gdy tylko będę miała całość "Pana lodowego ogrodu" zabieram się do czytania. Po pierwsze jestem ogromnie ciekawa treści, a po drugie przeczytawszy tę recenzję moje oczekiwania są bardzo wysokie. Rodzima fantastyka to gatunek,który jeszcze rok temu omijałam szerokim łukiem, nie doceniałam - i bardzo, ale to bardzo wielki błąd popełniłam. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńMam w planach poznanie twórczości tego autora. :)
OdpowiedzUsuńU mnie średnio z fantastyką,lubię,ale musi być naprawdę dobra ,a czytając recenzje i opinie czytelników wyżej ,chętnie się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńCzemu mi to robicie? No czemu? To kolejna książka, którą muszę dorzucić do listy "must read", a wierzcie mi, na tej liście mam już sporo pozycji ;P Uwielbiam fantastykę i z tego względu jestem bardzo ciekawa czy i mi by się spodobał "Pan Lodowego Ogrodu" :) Patrząc na Twoją recenzję sądzę, że tak i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńMimo, że pochłaniam fantastykę garściami, od mistrzów polskiej fantastyki trzymam się z daleka... Nie mam pojęcia, skąd we mnie taka awersja do tych wszystkich nazwisk? Wolę wyszukiwać sobie jakieś ukraińskie/rosyjskie/białoruskie książki, niż tknąć coś z naszych 'klasyków'. Ale kiedyś takie samo nastawienie miałam w stosunku do samej fantastyki... Więc jest szansa, że kiedyś się przekonam do naszych pisarzy ;)
OdpowiedzUsuńNadrabiać zaległości ale... żeby tego czasu było więcej. Czasem trzeba oderwać się od rzeczywistości i zagłębić w świat magii, stworów. Kolejna lektura do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTa książka to chyba nie lada gratka dla fanów fantastyki,a do tego to grubsza seria, więc wystarczy na dłuższe czytanie. Mnie zaciekawił tytuł, ale i oprawa graficzna okładki jest do zapamiętania.
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu i ...nie wiem czy to nie był błąd...
OdpowiedzUsuńSporo się teraz mówi o kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki. Jednak do mnie ona jakoś nie przemawia. Owszem okładka jest ładna, ale chyba tym razem to za mało, żeby skusiła się na jej zakup.
OdpowiedzUsuń