Autor: Amy
Harmon
Tytuł: Słowo i
miecz
Wydawnictwo: Editio
Data
wydania: 13 luty 2018
Ilość
stron: 296
Ocena: 8/10
Opis:
Mała Lady Lark odziedziczyła po
swojej matce Dar — potrafiła bowiem używać Słów. W świecie, w którym nawet
najszlachetniejsza magia była grzechem karanym śmiercią, był to niezwykle
niebezpieczny sekret. Matka Lark, szlachetna Lady Meshara, starała się ze
wszystkich sił chronić córkę i utrzymywać jej moce w tajemnicy. Niestety
któregoś dnia, podczas odwiedzin samego króla, przypadkowo wyszły na jaw. Lady
Meshara zginęła od karzącego miecza króla. Łapiąc ostatnie tchnienie, użyła
Słów. Aby zapewnić córce ochronę, związała jej losy z losem ojca — Lorda
Corvyna.
Od tej pory Lark dorastała pilnie
strzeżona, niczym w złotej klatce. Nie rozmawiała z nikim, jak przykazała jej
umierająca matka, porozumiewała się gestami. Uważnie słuchała i rozwijała w
sobie mądrość, cierpliwość i ostrożność — pilnie obserwowała, co dzieje się w
posiadłościach ojca i w całym kraju. Tymczasem do granic kraju zbliżała się
wojna. Bezlitosne, skrzydlate Volgary mordowały wszystkich, szukając krwi i
wysysając życie. W ciszy zamkniętej komnaty Lark urosła w siłę i zrozumiała, że
nie może w nieskończoność ukrywać swoich mocy...
Sięgnij po tę książkę i wejdź do
świata magicznych słów, dzielnych rycerzy i mściwych wrogów. To piękna baśń o
młodych bohaterach splątanych srebrnymi nićmi czarów i przeznaczenia!
A gdy
Ptaszek wyszepcze Słowa, stać się może wszystko...
Recenzja:
Gdy przeczytałam opis książki, pomyślałam że będzie to prosta,
zwykła i przyjemna lektura, dzięki której trochę się zrelaksuję. Zaczęłam
prolog i miałam po nim dość mieszane uczucia, ale jak każdy student w sesji
stwierdziłam, że zrobię wszystko, byle się nie uczyć i czytałam dalej. Zupełnie
nie spodziewałam się tego, co stało się potem – czyli wciągnięcia mnie do
środka przez fascynujący świat, który stworzyła pani Harmon i całkowitego zniknięcia
na kilka godzin z mojego pokoju przez wydarzenia, rozgrywające się przed moimi
oczami.
Młoda Lark dorasta w kraju, w którym najmniejszy przejaw magii
jest surowo karany. Sama jest Powiadaczką, jak jej matka, więc obie muszą
ukrywać swoje dary przed ludźmi, ale pewnego dnia staje się to, czego się
obawiają – ich moc zostaje odkryta i to przez samego króla. Matka Lark ginie z
jego ręki, ale przed odejściem używa swoich Słów,
by pomóc i ochronić córkę. Od tamtego czasu Lark nie wypowiada ani słowa i siedzi,
teoretycznie, zamknięta w wieży, a jej moc kryje się głęboko w jej wnętrzu. Ale
ciąg zdarzeń doprowadza do tego, że dziewczyna w końcu jest zmuszona opuścić
bezpieczne mury i to bynajmniej nie z własnej woli. Poza nimi wreszcie uczy
się – uczy się słów, uczy się życia i uczy się miłości. A gdy wszystko, na czym
jej zależy jest zagrożone, jest gotowa uczynić co tylko w jej mocy, by to
ocalić.
Przede wszystkim książka wydaje się być istną kopią mnóstwa jej
podobnych – jest wyjątkowa dziewczyna, trwa wojna, jest mężczyzna, z którym w
końcu może ją coś połączyć, jest zagrożenie i są przeciwności. Dlatego
sądziłam, że będę mieć do czynienia z lekką książką z gatunku młodzieżowego
fantasy i że po prostu dobrze spędzę przy niej czas. Natomiast że wywoła ona u
mnie tyle emocji i że tak wczuję się w sytuację bohaterów, jakbym była między
nimi, nie spodziewałam się zupełnie. Ta baśniowa powieść wciągnęła mnie do
środka silną mocą i nie chciała wypuścić. Zresztą, nawet gdyby chciała, ja nie
zamierzałam wyjść, dopóki nie przeczytam ostatniego słowa. Gdy zaczęłam
książkę, nie odłożyłam jej dopóki nie wybrzmiało ostatnie zdanie. Zapomniałam w
ogóle która jest godzina, co dzieje się dokoła i że mam masę nauki, a do
książki chciałam zajrzeć po „jeden rozdział”.
Jeśli chodzi o Lark to jest postacią, którą polubiłam od samego
początku. Okropnie bałam się, że będzie jedną z tych irytujących i głupiutkich
bohaterek, które nic tylko „przez przypadek” ratują świat. Chyba nigdy się aż
tak bardzo nie cieszyłam z tego, że byłam w błędzie. Młoda bohaterka
zachowywała się naprawdę rozsądnie, czasami zabawnie, innym razem lekko
naiwnie, ale wszystko to było realne, odpowiednie do sytuacji. W końcu jak
dziewczyna zamknięta niczym więzień we własnym domu miała reagować na wiele
nowych dla niej sytuacji? Ogromny plus należy się autorce za te właśnie
niektóre dziecinne, a niektóre naprawdę dojrzałe reakcje Lark, bo nasza
bohaterka miała i takie, i takie. Można powiedzieć, że dorastała i rozwijała
się na naszych oczach, co można było obserwować z uśmiechem, ze współczuciem, z
zainteresowaniem, a czasem z szybko bijącym sercem i myślą „co będzie dalej?”. Poza
tym wątek miłosny jest także ogromnym plusem książki, bo nie jest przesadzony,
rozwija się we właściwym tempie, a do wybranka Lark bardzo łatwo zapałać
sympatią, nawet mimo pierwszego, niezbyt dobrego, wrażenia. On także jest jedną
z tych postaci, jakie wywołują uśmiech, czasami lekką złość, ale dzięki temu
relacja jest ciekawa, dynamiczna i realistyczna.
Książka nie jest lekturą,
która wiele od nas wymaga. Historia, która się tam rozgrywa, jest podobna do
wielu innych tego typu. Ale jest to ogromne ALE, bo jednocześnie różni się, ma
swój własny urok. I ja właśnie zostałam przez nią zauroczona i tak łatwo się
spod tego czaru nie uwolnię. Nie wiem, czy ktoś rzucił na mnie Słowo, tak podejrzewam że Lark mogła
maczać w tym palce, ale zdecydowanie powieść trafia właśnie na listę moich
ulubionych. Z niecierpliwością będę wyczekiwać drugiego tomu tej historii. Wam natomiast
mogę powiedzieć jeszcze tylko tyle – gdy zobaczycie na półce w księgarni lub w
internecie Słowo i miecz, nie
wahajcie się ani chwili. Koniecznie też spróbujcie swoich sił w naszym
konkursie, gdzie jest okazja do wygrania aż trzech egzemplarzy, bo rozdawanie
takich wspaniałych książek jest dla mnie największą przyjemnością. Czy zdobędziecie
książkę tak, czy inaczej, pamiętajcie: powieść was oczaruje, poruszy i nie
wypuści, dopóki nie przeczytacie ostatniego słowa.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio
Czekałam na recenzję tej książki, chociaż po przeczytaniu opisu, czułam, że to będzie wspaniała historia. I nie myliłam się. Mimo, że książka z gatunku młodzieżowego fantasy (a ja "stara" jestem), jak tylko ją zobaczyłam ciągnęło mnie do niej. I nie wiem co bardziej - opis, baśniowy świat Lark, czy dziewczyna z okładki patrząca na mnie z lekko nadąsaną miną...
OdpowiedzUsuńMotyw mocy słowa czy imienia już tyle razy był poruszany w tego typu literaturze, że raczej wątpię aby autorka wymyśliła coś odkrywczego. Do tego dorastająca panienka... Niestety, nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę i właściwie nie jestem przekonana - niby brzmi całkiem przyjemnie, ale chyba na chwilę obecną mam w kolejce inne lektury.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę już na półce i niebawem będę czytać. Cieszę się, że mimo wszelakiego podobieństwa, ma w sobie coś, co przyciąga i coś, co Cię oczarowało 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje klimaty. Jednak wolę nieco lżejsze książki obyczajowe.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, chyba nigdy nie miałam przyjemności z taką historią. Po przeczytaniu recenzji, chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńPorwała mnie ta opowieść, serio, ja lubię fantasy, więc takie rzeczy zawsze będą mi bliskie. U Gromyko też niby motyw stary, jak świat, a jak cudownie się czyta. Kupię sobie na imieniny, bo to akurat w dzień premiery.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż mnie zżera ciekawość...
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i tak jak już wcześniej wspominałam czas najwyższy zacząć sięgać po fantastykę :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zagłębie się się w świat Lady Lark, zagłębić się w świat SŁÓW. Od czasu do czasu lubię pouczyć magię, baśniowy klimat, ta lektura zapewni wszystkie te rzeczy.
OdpowiedzUsuńLekka, ciekawa, pyszna. Nic tylko czytać :) Idealna na wieczór by zatopić się w magii.
OdpowiedzUsuńZnam Amy Harmon z innej jej książki, czyli z "Prawa Mojżesza", które poza cudowną okładką oczarowało mnie dość niecodzienną fabułą. Niby nie byłam przekonana do "Słowo i miecz", ale spróbuję sił w konkursie, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa książki, jak i kolejnej odsłony Harmon, po przeczytaniu świetnej ostatniej pozycji, myślę, że autorka idzie w dobrą stronę swojej twórczości. Czegoś takiego się nie spodziewałam, ale.. no zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy usłyszałam, a raczej przeczytałam o tej książce właśnie, kiedy pojawił się u Was konkurs z nią. Już sama magiczna i hipnotyzująca okładka oraz bardzo zachęcający opis sprawiły, że zapałałam chęcią bliższego zapoznania się z tą pozycją. Zobaczymy, może uda się wygrać jeden egzemplarz?
OdpowiedzUsuńCo do samej treści, może motyw już wiele razy "wałkowany", ale z chęcią się przekonam czy tej autorce uda się mnie czymś fantastycznym zaskoczyć ;)
Jak na razie przeczytałam tylko jedną książkę autorki, ale dzięki niej, chcę poznać wszystko co wyjdzie z pod pióra Amy. Co prawda, rzadko sięgam po fantastykę, ale tę książkę brałabym nawet w ciemno :)
OdpowiedzUsuńTo może być bardzo ciekawa książka ;)
OdpowiedzUsuń"A gdy Ptaszek wyszepcze Słowa, stać się może wszystko..." tajemniczo to brzmi, ale jednocześnie zachęca do tego by przekonać się co kryje się w środku książki. Z pewnością nie można odmówić okładce tego, że zapada w pamięć. Nie przepadam za takimi historycznymi bohaterami i taką opowieścią, ale z czystej ciekawości przeczytałam recenzję, żeby właśnie sprawdzić co zapowiada okładka.
OdpowiedzUsuńSuper,recenzja mnie zaciekawiła ,lubię takie książki,lekki które się fajnie czyta z ciekawą fabułą.A najfajniej jest to ,że wygrałam tą książkę u Ciebie.
OdpowiedzUsuńKurcze miałam już plan co będę czytać w najbliższym czasie a tu trafiłam na Słowo o miecz. I co ja mam teraz zrobić? Chyba musze iść do biblioteki...
OdpowiedzUsuń