Autor: E.T.A. Hoffmann
Tytuł: Dziadek do orzechów
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 25.10.2017
Liczba stron: 448
Ocena: 9/10
Opis:
Jest Wigilia. Siedmioletnia Klara i jej braciszek Fred czekają na świąteczne prezenty. Jak zawsze najwspanialszy dostaną od sędziego Droselmajera, zegarmistrza i wynalazcy, ich chrzestnego ojca; w tym roku jest to wspaniały zamek z poruszającymi się figurkami. Jednak dzieci wolą inne zabawki od mechanicznych cudów skonstruowanych przez sędziego, którymi nie można się tak po prostu bawić: Klara dostaje nowe lalki i śliczną sukienkę, Fred pułk ołowianych huzarów oraz konia na biegunach. Pod choinką jest jeszcze jeden prezent – dziadek do orzechów, w postaci małego człowieczka o dużej głowie i cienkich, krótkich nóżkach; włożenie do jego ust orzecha i pociągnięcie za drewniany płaszczyk powoduje rozłupanie skorupki. Figurka, mimo że brzydka, bardzo przypada do serca Klarze, jej więc zostaje oddana pod opiekę
Książka, utrzymana w fantastycznej konwencji, opowiada o przygodach małej Klary w świecie, w którym zabawki ożywają, a księciem ich królestwa zostaje tytułowy Dziadek do Orzechów.
Recenzja:
O twórczości E.T.A. Hoffmanna krążą wręcz legendy, które opiewają w samych superlatywach jego dzieła. Dziadek do orzechów jest moim pierwszym spotkaniem z owym autorem, bo - choć wiele o jego kreatywnym piórze słyszałam - nigdy wcześniej nie miałam szansy zapoznać się z żadnym jego tekstem. Prawdę mówiąc - przed lekturą byłam pewna, że Dziadek... jest przeznaczony głównie dla młodych czytelników. Teraz uważam inaczej - Dziadek do Orzechów zafascynuje nie tylko dziecko, ale i niejednego dorosłego!
Historia już od pierwszych stron oczarowuje poetyckością i zwyczajnością przeplataną elementami iście fantastycznymi. Nie ma się czemu dziwić - święta są w końcu magicznym czasem, a to w trakcie ich trwania rozgrywa się akcja powieści. E.T.A. Hoffmann zachwyca barwnym, kwiecistym językiem, który jest miodem dla duszy dorosłego czytelnika, a jednocześnie okazuje się przystępny dla dziecka - mój ośmioletni siostrzeniec nie miał problemu z odbiorem treści. Myślę. że nawet te - nieco nietypowe w powieści dziecięcej zabiegi - bardzo mu się spodobały, podobnie jak bohaterowie, przede wszystkim dzieci w rówieśniczym wieku i ożywione zabawki oraz wydarzenia nieprawdopodobne, które niezwykle oddziałały na jego wyobraźnię (po lekturze młody wolał usiąść do swoich zabawek i tworzyć własne historie, komputer olał). Ja natomiast odnajdywałam w Dziadku do Orzechów inne smakowitości - ucztę słowa, nawiązania do tradycji. historii oraz ogromną dozę mądrości, zmuszających do refleksji i wywołujących kalejdoskop emocji.
Zrozumieliście zapewne, drodzy Czytelnicy. że Dziadek do Orzechów już teraz. zanim ożył naprawdę, poznał dobroć Klary i że dlatego tylko nie chciał przyjąć od panny Elizy ślicznej, błyszczącej wstążki, gdyż całym sercem skłaniał się ku innej. Wierny, poczciwy Dziadek do Orzechów wolał, żeby zdobiła go skromna wstążeczka Klary.
E.T.A. Hoffmann porusza m.in. temat nieoceniania po wyglądzie, przedstawiając go na przykładzie tego, co dzieci kochają najbardziej - zabawek. Wystarczy choćby spojrzeć na Dziadka do Orzechów, który urodą nie grzeszy, ale serce ma piękne i honorowe lub lalki - na pierwszy rzut oka skupione głównie na swojej urodzie, a jednak gotowe do poświęceń. Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów w tej książce, również dzieci - poczciwej Klary i jej brata, Freda, który potrafił być nie lada okrutny. W Dziadku... nie ma jedynie białych charakterów, autor prezentuje wiele ludzko-nieludzkich zachowań, a we wszystkich zachowuje dbałość o równowagę, podtrzymywaną przez pobocznych, szarych bohaterów, porywającą akcję i dzieje przeszłości...
- Oddałem Dziadka do Orzechów pod opiekę Klary, a ponieważ widzę, że potrzebuje teraz jej pomocy, więc może z nim robić, co jej się podoba, i nikomu wtrącać się do niej nie wolno! Poza tym dziwi mnie bardzo, że Fred wymaga dalszych usług od kogoś, kto zachorował na służbie. Jako dobry żołnierz, powinien wiedzieć, że rannych nigdy nie wciela się do szeregu.
Dziadek do Orzechów to piękna, świąteczna baśń o tym, że najważniejsze jest to, co mamy w sobie, jacy jesteśmy dla drugiej osoby. To historia szacunku, waleczności i dobra, które - jak to w opowieściach dla dzieci bywa - zawsze zostaje sowicie nagrodzone. Wzrusza i bawi, a bezpośrednie zwroty autora do czytelnika angażują jeszcze bardziej w treść. Zjawiskowe wydanie Wydawnictwa MG, pełne urokliwych ilustracji, dodaje całości cudownego klimatu, bajeczności i dodatkowej nierealności - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Polecam serdecznie, powieść idealna na święta, cudowny prezent.
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MG. :)
Moja Córa tańczy balet, chodzi na lekcje i zawsze coś pod koniec roku wystawiają. W tym roku jest to Dziadek do orzechów. I dość długo myślałam, czy tą wersję jej przeczytać, czy nie za trudna, ale widzę, że nie. Może jeszcze zdążę pod choinkę :)
OdpowiedzUsuńCzytałem już dosyć dawno, polecam każdemu kto lubi baśniowy świat.
OdpowiedzUsuńKsiążkowir wprowadza Nas w klimat świąt. Dziadka do orzechów nie czytałam, ale zawsze kojarzył mi się ze świętami.Z bajek już wyrosłam, ale po recenzji, że książka zafascynuje dorosłego, to może... kiedyś.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wydanie tej książki. Chciałabym mieć tę pozycję na swojej półce. ;)
OdpowiedzUsuńChętnie wróciłabym do tej opowieści z dzieciństwa. Zwłaszcza, że szata graficzna też przyciąga.
OdpowiedzUsuńO rany! Nie dość, że piękne wydanie, to jeszcze taka cudowna zawartość :) Mimo, że słyszałam o Dziadku do orzechów to jednak nigdy głębiej się nie tej historii nie skupiałam... Czas chyba zacząć :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW starych bajkach jest wiele uroku, a jak ktoś odświeża historię w piękny sposób i nie traci na tym pierwowzór to zostaje tylko bić brawo. Ostatnio oglądałam "Dziadka do orzechów" i jest to urocza opowieść i dla dzieci i dla dużych ludzi tak jak mówisz :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna świąteczna opowieść. Na pewno będę czytała ją córeczce, gdy będzie większa;) Uczy właściwych wartości i pokazuje, że najważniejsze jest to, jacy jesteśmy, a nie ile posiadamy.
OdpowiedzUsuń