Autor: Andy Weir
Tytuł: Artemis
Wydawnictwo: Akurat
Rok
wydania: 2017
Ilość
stron: 416
Ocena: 7/10
Opis:
Dwudziestokilkuletnia
Jazz marzy o życiu pełnym przygód i dostatków, ale musi pogodzić się z
rzeczywistością małego prowincjonalnego miasteczka. Nawet bardzo
prowincjonalnego, bo na Księżycu. Dobrze żyje się tam właściwie tylko turystom
i ekscentrycznym miliarderom, a tak się składa, że Jazz nie należy do żadnej z
tych kategorii. Ma nudną, nisko płatną pracę i sporo długów do spłacenia, nic
więc dziwnego, że dorabia drobnym przemytem. Nic dziwnego, że kiedy pojawia się
okazja zarobienia naprawdę wielkich pieniędzy, nie waha się ani chwili. Tym, że
misterny plan oznacza konieczność wejścia na ścieżkę przestępstwa, nie
przejmuje się ani przez chwilę. Prawdziwe problemy pojawiają się wtedy, kiedy
okazuje się, że plan ma drugie i trzecie dno oraz że Jazz dała się wplątać w
gigantyczną aferę o potencjalnie katastrofalnych konsekwencjach.
Recenzja:
Ostatnio mam ogromną słabość do powieści science fiction, więc gdy
tylko zobaczyłam „Artemis” w zapowiedziach wydawnictwa, chciałam ją dostać w
swoje ręce. Smaczku temu dodawały nazwisko autora i okładka, która może jest
prosta i zwyczajna, ale mnie kupiła całkowicie. Co znalazłam po zajrzeniu do
środka?
Jazz Bashara jest mieszkanką Artemis, miasta położonego na
Księżycu. Już samo to wystarczyłoby, żeby przekonać mnie do sięgnięcia po
książkę, bo jak już wspomniałam ostatnio zaczytuje się w podobnych pozycjach.
Ale na tym oczywiście nie koniec – bo przecież fabuła jest o wiele bardziej
skomplikowana. Jak podpowiada sam opis, główna bohaterka jest kurierem, ale
dorabia sobie także drobnymi przemytami. I właśnie przez jeden z takich małych
przekrętów (choć nie wiem, czy w tym wypadku można powiedzieć „mały”) wpada w
tak ogromne kłopoty, jakich jeszcze nie doświadczyła, mimo że narozrabiała już
w swoim życiu niemało.
Zacznę może od bohaterów. Przede wszystkim Jazz rzeczywiście jest
osobą, którą można polubić od samego początku. Nie jest postacią
jednowymiarową, a naprawdę skomplikowaną osobą. Z jednej strony można myśleć,
że jest beztroska, że jest cwana i do pewnego stopnia można mieć rację, ale
mimo wszystko posiada zasady i się ich trzyma. Dodatkowo jej pomysłowość i
poczucie humoru naprawdę ubarwiają lekturę, bo kto nie lubi pośmiać się trochę
podczas czytania? Poza tym bohaterowie drugoplanowi również zostali dobrze
nakreśleni. Na pierwszy plan wysuwa mi się przede wszystkim Rudy, który jest
kimś w rodzaju szeryfa na Księżycu, Svoboda, szalony naukowiec czy chociażby
ojciec bohaterki. Każdy z nich jest inny i to kompletnie, ale można zapałać do
nich sympatią od razu.
Andy Weir po raz kolejny stworzył świetną powieść. Bohaterowie,
których nie da się nie polubić; wspaniały humor, jak zwykle umilający czytanie;
fabuła, od której nie sposób się oderwać, a to wszystko umiejscowione na
tajemniczym i wciąż niedostępnym Księżycu – właśnie to znajdziecie w
tej książce. Ale nie tylko, bo „Artemis” zawiera o wiele więcej ciekawych
wątków, genialnych pomysłów i rozwiązań, których nie zdradzę, żebyście mogli w
pełni cieszyć się z lektury. I właśnie do tego was zachęcam, sięgnijcie po
powieść Andy’ego Weira i, nawet jeśli tylko na kilka godzin, dajcie mu się
porwać na Księżyc, a nie pożałujecie!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat
Mimo, iż fantazy nie jest moim ulubionym gatunkiem, to myślę, że ta powieść mogłaby mnie zainteresować. Recenzja przekonująca!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pozycja lepsza od osławionego "Marsjanina", bo chociaż fantastyką interesuję się od lat, to nie rozumiałem zachwytów nad uprawą kartofli na Marsie. Zarówno film jak i książka były nudne. Mpże tutaj chociaż humoru będzie więcej, przeczytam, ale już czuję jakiś dystans, bo wyjaśnienia autora jak to na Marsie fajnie, nie bardzo mają się do wiedzy naukowej. Księżyc bliżej, to może lepiej go poznał 🌛
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam fantazy,dawno dawno temu.Recenzja i książka przekonały mnie,aby powrócić do tego gatunku.Lubię w książkach humor i ciekawa jestem jak autor poradził sobie z fabułą w kosmosie. Dam się porwać na Księżyc.
OdpowiedzUsuńfantastykę - proszę bardzo poprawiam. Postaram się następnym razem sprawdzać co za słowo wskoczyło (słownik)
UsuńPrzecież to fantastyka i to z pogranicza tej naukowej, żadne to fantasy - z poważaniem dla powyższych adwersarzy.
OdpowiedzUsuńdokładnie to samo chciałam napisać :)
UsuńIntryguje mnie ta książka, więc myślę, że wkrótce po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńChcę ją przeczytać, ale trafia na przyszłoroczną listę! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Marsjanina, ani nie oglądałam filmu, ale lubię fantastykę i historia, która toczy się poza Ziemią zawsze mnie wciąga. Można mieć wrażenie, że odwiedziło się te inne planety, bo w rzeczywistości to jeszcze nie te czasy aby podróżować za darmochę w kosmos. :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza myśl CO miasto na księżycu, na tym KSIĘŻYCU. Od razu jestem kupiona i z pewnością przeczytam tą książkę. Okładka jak dla mnie jest PIĘKNA w swojej prostocie, mnie ujęłam.
OdpowiedzUsuńZaludnienie księżyca ... Ciekawy pomysł i zapowiada się interesująco. Tematyka - fantastyka, księżyc, akcja oraz recenzja te czynniki spowodowały że na liście pojawił się kolejny tytuł do przeczytania.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po s-f, ale tu mnie zaciekawiło dopięcie na ostatni guzik. Ileż to razy było tak, że coś działało, bo tak, a tu widać, że autor przemyślał sprawę. Podrzucę mężowi, może się skusi na książkę, zamiast filmu, bo lubi takie klimaty, aj a przeczytam przy okazji :)
OdpowiedzUsuńNiestety mnie ta książka zawiodła. Tzn. nie była zła, była raczej przeciętna i na pewno nie utrzymała poziomu "Marsjanina". :/
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest zwyczajna i jeśli o mnie chodzi myślę, że w księgarni zwyczajnie bym ją ominęła. Nie przyciąga wzroku...
Ludzie na Księżycu- od wieków szukamy ich śladu:) Jeśli dodamy do tego fajną akcję wychodzi rewelacyjna książka;) Jeśli będę miała okazję to przeczytam;)
Faktycznie ciekawym pomysłem jest miasto na księżycu. Jeśli chodzi o opis na okładce to po przeczytaniu go odlozylabym książkę z powrotem bo w opisie nie ma nic co by mnie przekonywalo do przeczytania natomiast recenzja naprawde mnie zaciekawiła. Minusem są te wyjaśnienia które za pewne też bym musiała głębiej analizować. Możliwe ze przeczytam :)
OdpowiedzUsuń