Autor: Agnieszka
Lingas-Łoniewska
Tytuł: W
szponach szaleństwa
Wydawnictwo: Novae Res
Rok
wydania: 2017
Ilość
stron: 292
Ocena: 5/10
Opis:
Bieszczadzka sekta, energiczna komisarz, wielka miłość i Wrocław, który
nie jest już bezpiecznym miejscem. Gdy komisarz Ewa Barska zostaje wezwana na
miejsce znalezienia okaleczonych zwłok młodej dziewczyny, nie wie jeszcze, że
to dopiero preludium szaleństwa, które ogarnie cały Wrocław. Kolejne ofiary
pojawiają się w zastraszającym tempie, a trop prowadzi na Wydział Historii
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kiedy na drodze energicznej policjantki stanie wybitny historyk, doktor
Mateusz Herz, to także będzie początek jej własnej historii, gdzie uczucia
odegrają kolosalną rolę. Jednak w tej opowieści nic nie jest jasne i oczywiste.
Recenzja:
Z twórczością Agnieszki Lingas-Łoniewskiej do tej pory nie miałam
styczności, dlatego też z ciekawością podeszłam do tej pozycji. Przyciągnęła
mnie do siebie także przez akcję umiejscowioną w mieście, w którym studiuję,
ciekawym motywem i intrygującym opisem. Co znalazłam w środku?
Komisarz Ewa Barska to tak zwana „kobieta z jajami”. Jest
policjantką z powołania i razem z małym zespołem śledczych
rozwiązuje zazwyczaj te najtrudniejsze i najstraszniejsze zagadki, jakie
zdarzają się we Wrocławiu. Tak było i w tym wypadku, gdy znaleziono mocno
okaleczone ciało młodej dziewczyny, komisarz wraz ze współpracownikami
rozpoczęła śledztwo, by złapać mordercę, zanim on znajdzie kolejną ofiarę.
Już na początku przyznam się bez bicia: książka mnie nie porwała.
Muszę wręcz powiedzieć, że miałam ochotę odłożyć ją już po trzydziestej
stronie, bo czytanie mnie zwyczajnie męczyło. Dlaczego? Przede wszystkim
uważam, że zachowanie bohaterów było miejscami dość dziwaczne (oczywiście nie
mówię tutaj o miejscach, gdy następowała zmiana narracji i patrzyliśmy na
wydarzenia oczami naszego mordercy, bo to, że on zachowywał się niecodziennie
jest całkowicie zrozumiałe w tym wypadku), dialogi sztywne, a niektóre
zdarzenia, jak spotkanie głównej bohaterki, trzydziestokilkuletniej kobiety, z
nowopoznanym mężczyzną i ich zachowanie, zwyczajnie mało realistyczne. Poza tym Barska była kreowana na kogoś, kto ma ogromny
temperament, mówi coś zanim pomyśli, ogólnie jest silną i stanowczą osobą,
która musi być uspokajana przez swojego przyjaciela i współpracownika, gdy tymczasem
w trakcie czytania odniosłam wręcz przeciwne wrażenie. Jasne, udało mi się
nawet zapałać w jakiejś części sympatią do pani komisarz, ale dla mnie była
niezdecydowaną, nie do końca dojrzałą i raczej dość bierną kobietą.
Sam pomysł na fabułę jest dość schematyczny i całkowicie przewidywalny,
niemniej jednak to dzięki niemu moja ocena jest wyższa. Bo chociaż od początku
wiedziałam, co tak naprawdę się na końcu okaże, to zakończenie mimo wszystko
było już intrygujące i ciekawe. Nie wbiło mnie w fotel, ale czytałam je już z
dużym zainteresowaniem, bo chciałam wiedzieć, jak sprawa zostanie całkowicie
rozwiązana. Muszę przyznać, że lekko mnie skonfundowało, ale właśnie to uznałam
także za plus.
Podsumowując: historia jest w miarę ciekawa i zastanawiająca, ale
dla wielbicieli thrillerów okaże się całkowicie przewidywalna. Chociaż sama nie
sięgam aż tak często po ten gatunek, od początku mogłam przewidzieć, jakie
będzie rozwiązanie śledztwa. Niemniej jednak zdarzają się momenty, które można
czytać z… zainteresowaniem (chciałam napisać z przyjemnością, ale to byłoby
zbyt dziwne, żeby tak określać obserwowanie punktu widzenia psychopatycznego
mordercy, w każdym razie wierzę, że zrozumiecie o co chodzi), a zakończenie
jest inne, naprawdę sprawia że oczy mogą rozszerzać się ze zdziwienia. Dlatego
jeśli macie ochotę na spędzenie kilku godzin z tajemniczą sektą, odwiedzenie Wrocławia,
który jest tłem, ale jednocześnie dość fajnie wplecionym w fabułę, sięgnijcie
po „W szponach szaleństwa”.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res
Dziękuję za recenzję przekonała mnie do zapoznania się z lektura,bo coś ostatnio chętniej sięgam po kryminały i thrillery😉
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko sięgam po thrillery,tylko gdy wiem,że treść czymś zaskoczy,nieprzewidywalna i oryginalna. A recenzja książki i ocena 5/10 mnie nie przekonała do przeczytania.
OdpowiedzUsuńThriller to gatunek, po który rzadko sięgam. Dodatkowo recenzja pokazuje, że przebieg akcji jest przewidywalny, więc raczej nie sięgnę po tę lekturę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu książki, ale ta chyba nie przykuje mojej uwagi. Dziękuję za rzetelną recenzję, bo taka się nie często zdarza.
OdpowiedzUsuńTa komisarz to jak mecenas Lena Barska. Niby robi dobre rzeczy ale ogólnie to słabo wykreowana postać. :)
OdpowiedzUsuńLubię thrillery i myślę, że pomimo tej przewidywalności przeczytam za jakiś czas tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, ale książka zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś lepszego po tej książce. Niemniej jednak zamierzam po nią sięgnąć i sprawdzić swoje własne odczucia. Podoba mi się to, że prym wiedzie tutaj kobieta;) oraz interesuje mnie portret psychologiczny psychopaty. Może znajdę w niej coś dla siebie;)
OdpowiedzUsuńKurczę, też nie czytałam niczego tej autorki, ale czytałam raczej pozytywne recenzje w stylu och i ach. A tutaj raczej sceptycznie. Pewnie znów będę omijać na półce.
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam tą książkę w ręce i się zastanawiałam nad jej kupnem w dodatku że historia dzieje się w moim mieście. Jednak po przeczytaniu tej recenzji chyba się cieszę, że tego nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńThrillery nie są dla mnie dlatego też książka mnie nie zainteresowała. Zresztą sama recenzja nie przekonuje i nie chciałabym się męczyć z tą książką. Z pewnością nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚledzę twórczość Pani Agnieszki od jej debiutu w Novae Res, ale jeszcze nie miałam okazji czytać tej książki. Będę musiała jednak sama sobie wyrobić opinię. Czasami są dni, że nawet ulubione serie nie porywają. Miałam tak ostatnio z książką Cassandry Clare czy moim ulubionym Outlanderem.
OdpowiedzUsuń