Autor: Mark Lawrence
Tytuł: Czerwona Siostra
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 25.10.2017
Liczba stron: 608
Ocena: 10/10
Opis:
W klasztorze Słodkiej Łaski młode dziewczęta uczy się odbierania życia. U nielicznych ujawnia się stara krew, dająca im talenty rzadko spotykane od czasów, gdy statki plemion przybyły na Abeth. W Słodkiej Łasce doskonali się talenty nowicjuszek, czyniąc nich śmiertelnie groźne wojowniczki. Potrzeba dziesięciu lat, by nauczyć Czerwoną Siostrę drogi miecza i pięści.
Ale nawet mistrzynie walki i cienia nie w pełni zdawały sobie sprawę, co wpadło w ich ręce, gdy Nona Grey trafiła do ich komnat jako zakrwawione ośmioletnie dziecko, fałszywie oskarżone o morderstwo, a winne znacznie gorszych rzeczy.
Ukradzioną spod szubienicy Nonę ścigają potężni wrogowie, i to nie bez powodu. Choć klasztor zapewnia bezpieczeństwo i izolację, skrywana, gwałtowna przeszłość w końcu ją odnajdzie. W promieniach umierającego słońca padających na słabnące cesarstwo Nona Grey musi zawrzeć pokój ze swymi demonami i stać się niepowstrzymaną skrytobójczynią. Jeśli chce przeżyć.
Recenzja:
Coraz częściej autorzy fantastyki biorą sobie na protagonistę postać żeńską. Cieszy mnie to, ale i jednocześnie martwi, bowiem - nie ma co ukrywać - nierzadko kobietom w literaturze towarzyszą mdłe romanse i łzawe historie. Ostatnio w tym temacie zostałam miło zaskoczona przez Jay'a Kristoffa i jego Mię z powieści Nibynoc, dlatego postanowiłam kolejnej walecznej dać szansę. Na tę decyzję wpływ miał również autor powieści, Mark Lawrence, którego miło wspominam za sprawą cyklu Rozbite Imperium, gdzie zarówno bohater, jak i cała historia, skradły moje serce.
Urodziłam się po to, żeby zabijać. Bogowie stworzyli mnie jako siewcę zniszczenia.
Nonę, główną bohaterkę Czerwonej siostry, poznajemy w drodze na szubienicę. W chwili rozpoczęcia powieści dziewczyna ma niecałe dziesięć lat, a już została oskarżona o morderstwo i skazana na śmierć. Ratuje ją Szkło, jedna z mniszek Klasztoru Świętej Łaski, dzięki której Nona zostaje nowicjuszką i stopniowo staje się niepowstrzymaną zabójczynią, działającą ku czci religii Przodka - Czerwoną Siostrą. W związku z tym, większość akcji powieści dzieje się w klasztorze, dzięki czemu lepiej poznajemy nowe uniwersum wykreowane przez Marka Lawrence'a. Wraz z Noną uczymy się o magii (i niezwykle nienormalnych mocach), historii i polityce Abethu oraz wielu innych aspektach jej świata. Bardzo lubię zabieg szkoły w opowieściach fantasy, są niczym samouczek w grach RPG, pozwalają na łatwe odnalezienie się w powieści. Pomocne okazały się również krótka notka od autora (do której - za jego radą - wróciłam nieco później) oraz spis ważniejszych postaci z jednozdaniowymi notatkami o nich - na początku ratowały zrozumienie wydarzeń.
- Dziecko, kłamstwo to bezużyteczne pojęcie. (...) Słowa to kroki na ścieżce. Ważne jest wiedzieć, dokąd się idzie. Możesz grać według dowolnych reguł. Jeśli staniesz na szczelinie, to już pech cię nie ominie. Ale jeśli wybierzesz pewniejszą drogę, szybciej dotrzesz do celu.
Czerwona Siostra zaskakiwała mnie od samego początku aż do końca, za każdym razem nadzwyczaj pozytywnie. Ogromnie przypadł mi do gustu podział mieszkańców Abethu na wywodzących się z czterech plemion, z których to każde wyróżniało się czym innym - Gerantowie wielkimi rozmiarami, Hunskowie szybkością, Marjale czerpaniem z mniejszej magii i Quantale używaniem większej magii. Nie chcę tutaj rozpisywać się na temat systemu magicznego i psuć Wam niespodzianki, ale powiem jedno - jest po prostu FANTASTYCZNY! Moją uwagę przykuły również ciekawe i - nie będę ukrywać - komiczne imiona mniszek, które przyjmowały nazwy czegoś, żeby odróżnić je od świeckich. I tak na kartach powieści spotykamy m.in. wcześniej wspomnianą Szkło, Patelnię i Imbryk. Ten zabieg kojarzy mi się z Neilem Gaimanem, ponieważ w jego powieściach często spotykane są oryginalne imiona - wystarczy spojrzeć chociażby na barwną Drzwi z powieści Nigdziebądź.
Jednakże, Czerwona Siostra - poza tym humorystycznym, imiennym akcentem - nie jest lekturą zbyt wesołą. Miejscami jest wręcz makabryczna, choć nie brakuje w niej i ciepłych akcentów. Najtrafniejszym porównaniem dla tej książki jest chyba odniesienie do Trudi Canavan i jej Trylogii Czarnego Maga, jednakże w znacznie mroczniejszej odsłonie. Zarówno Nona, jak i Sonea, dzielą podobny los - przynajmniej w pewnym stopniu. Poza tym... Nona jest najlepsza! Przynajmniej wśród kobiecych protagonistek.
Jej bezruch był bezruchem lasu, zakorzenionym niepokojem, powolnym jak dęby i szybkim jak sosny, kipiącą cierpliwością. (...) Bezruchem urodzonego w smutku dziecka, które leży martwe w kołysce. A także bezruchem matki, sparaliżowanej tym odkryciem, ulotnym i wiecznym.
Ogromną zaletą twórczości Marka Lawrence'a, o której żal nie wspomnieć, jest bez wątpienia niezwykła płynność. Autor swobodnie przeskakuje od bieżących wydarzeń po myśli i wspomnienia bohaterów, a nawet wydarzenia poboczne. Czyta się to po prostu wspaniale, dawno nie spotkałam się z tak zręcznie prowadzoną narracją. Nie można owemu pisarzowi odmówić również kunsztu poetyckiego - opisy w jego książkach fenomenalnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika i porywają go w swój świat, nie wypuszczając ani na chwilę. Sama tego doświadczyłam, bowiem książkę do recenzji otrzymałam... wczoraj. Tak, dobrze czytacie - WCZORAJ. Mimo pokaźnego rozmiaru - niemal sześćset stron - połknęłam ją w całości od razu. Po prostu Lawrence zaczarował mnie, nie potrafiłam się oderwać od przygód Nony i poznawania jej przeszłości. Zakończenie zaparło we mnie dech i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny tom...
Czerwona Siostra jest jedną z najlepszych powieści fantasy, po jakie miałam szansę sięgnąć w całym swoim życiu. Znakomicie, wykreowani bohaterowie (przede wszystkim kobiety, z którymi lepiej nie zadzierać); porywająca historia i kapitalnie skonstruowany świat, którego nie chce się opuszczać; przemyślane - i bardzo nietypowe - moce i system magiczny; walki, w których nie brakuje ani mieczy, ani pięści, ani magii; w końcu - niepokojące wspomnienia, makabra i humor, intrygujące religie, przepowiednia, intrygi, potężni wrogowie... I znacznie, znacznie więcej. Mark Lawrence zwyczajnie przeszedł samego siebie i cokolwiek napiszę, nie będzie w stanie opisać tego, jak bardzo ta książka mi się spodobała. Nawet wydanie jest zachwycające - twarda oprawa, czerwone krańce stron, szkarłatna wstążka-zakładka... Mam nadzieję, że to, co napisałam i ocena 10/10 mówi wystarczająco wiele. Polecam z całego serca.
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MAG. :)
Czekałam właśnie na jakąś recenzję, bo już ostatnio wahałam się nad tą książką w empiku ;) Ale właśnie przez Nibynoc, stwierdziłam, że nie będę może czytać 2 książek w tym samym stylu pod rząd, żeby uniknąć porównywania jednej do drugiej. Ale teraz już wiem, że kiedyś na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWow to jest genialne. To trzeba KINIECZNIE przeczytać, a w szczególności osoby, które kochają takie fantastyczne klimaty.
OdpowiedzUsuńFantasy to świetny gatunek literacki, każdy nowy świat ma swój urok. Po tej recenzji na pewno powędruję do Abethu 📑
OdpowiedzUsuńCzerwona siostra wskakuje na 1 miejsce książkowych zakupów już nie mogę się doczekać czytania
OdpowiedzUsuńNiebezpieczne kobiety, magia, świat zawarty w tej książce stworzony aż można sobie go dotknąć co można więcej od książek Fantazy. Tylko zagłębić się w świat stworzony przez Marka Lawrenca.
OdpowiedzUsuńNie jestem szczególną fanką fantasy, ale recenzja tej książki wprost mnie zachwyciła. Nietypowa fabuła, a to, że zachwycała Cię na każdym kroku to główny powód, żeby sięgnąć po nią:) Komiczne imiona mniszek na pewno wywołają uśmiech na mojej twarzy- zapewne po angielsku brzmiały lepiej:)
OdpowiedzUsuńW koncu coś mocnego z fantastycznego punktu widzenia. Ostatnio tylko starsze powieści są tak dobre jak ta. :) Musze zapoznać się z tym panem. Kinga Wasiak
OdpowiedzUsuńFantasy to raczej nie mój klimat, chyba że mogę sama pofantazjować ;)
OdpowiedzUsuńŁoł ta książka musi być naprawdę fantastyczna skoro przeczytałaś w tak krótkim czasie! Bardzo mnie ciekawi postać Nony i chetnie poucze sie magii razem z nią :) a autor musi mieć naprawdę ogromną wyobraźnię.. nie dość ze tworzy tak świetne książki to jeszcze wymyśla dziwaczne imiona mniszek :P bardzo wysoka ocena i recenzja cała na tak więc nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, zresztą całe wydanie i Trudi Canavan (choć nie lubię porównać, tu jakoś nagnę zasady ;) i biorę w ciemno. Lubię takie klimaty, lubię łamanie schematów i choć podobno napisano już wszystko, to jednak nadal ktoś mnie potrafi zaskoczyć. I naprawdę postaram się wywalić obraz Ciri z głowy, jak będę czytać... Uda mi się?
OdpowiedzUsuńTytuł i okładka jakoś mnie przyciągnęła a po przeczytaniu recenzji MUSZĘ, MUSZĘ przeczytać, ocena 10/10 robi swoje a opis o matko muszę ją mieć, oj lubię takie książki. Lista książek się wydłuża i to baaaardzo.
OdpowiedzUsuńUwiebiam gdy w powieściach fantastycznych występują kobiety, w jakiś sposób mogę wtedy utożsamiać się z bohaterką, nie ukrywam też, że nie mam nic przeciwko jak pojawi się obok niej wątek miłosny. Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz spotykam się z czymś innym, wróżki, elfy czy wampiry to taka klasyka, ale typowe odbieranie życia to w sumie nowość. Obok takiej historii nie można przejść obojętnie
OdpowiedzUsuń