Hej, hej!
Mamy dla Was kolejny konkurs - tym razem na blogu. Link do wydarzenia ogólnego: KLIK. Mamy nadzieję, że będziecie brali udział.
Regulamin konkursu znajduje się na stronie wydarzenia na Facebooku - przed przystąpieniem do konkursu proszę się z nim uważnie zapoznać.
Na udzielenie odpowiedzi od czasu opublikowania konkursu macie 48 godzin!
Sponsor: Publicat
Organizator: Nasz Książkowir
Zadanie: Napisz, w jaki sposób najbardziej nie chciałbyś umrzeć.
Nie chciałabym umrzeć wskutek poparzenia. Przy poparzeniu ok 80-90% powierzchni ciała śmierć w zasadzie jest pewna. Niesamowity ból- nie chodzi mi o mój własny fizyczny ból, ale o ból mojej rodziny, gdy patrzyliby na mnie. Nie chciałabym, żeby zapamiętali mnie tak słabą i tak zniszczoną. Wiem, że to tylko ciało, ale to właśnie ono nadaje nam obraz i pozostaje w pamięci na długo.
OdpowiedzUsuńPanicznie boję się wody. Już chyba z pierdyliard osób próbowało nauczyć mnie pływać i za każdym razem mój tyłek robi za kotwicę... W związku z tym uważam, że najgorsza śmierć, jaka może być, to utopienie się. I cokolwiek byśmy wzięli pod uwagę - morze, jezioro czy chociażby własną wannę - każde utopienie jest tak samo straszne. Najgorsza w tym wszystkim jest chyba świadomość umierania i paraliżującej niemocy, bezradności. Śmierć sama w sobie jest "nieprzyjemna", ale jeżeli już miałabym wybrać, w jaki sposób chcę zginąć, utopienie się wykreśliłabym na samym początku.
OdpowiedzUsuńMoże to banalne, ale nie chciałabym umrzeć cierpieniu. Wiem, że moi bliscy cierpieli by bardziej, gdybym to ja miała umierać w bólu. Bardzo kocham moich bliskich i nie chciałabym, aby cierpieli. Zbyt dużo dla mnie znaczą. Nie chciałabym widzieć w ich oczach bólu i łez.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie powoli. Jeśli już miałabym umierać z przyczyn innych niż naturalne, niech to będzie szybka śmierć. Czytałam ostatnio aforyzmy japońskich twórców, zapadły mi w pamięć słowa Hagiwary Sakutaro. Mówił on o o sobie, która rzuca się z dachu. W tym sposobie śmierci przerażało go, że przecież już po uczynieniu ostatecznego kroku w pustkę może człowieka nagle najść jakaś ważna myśl, taka zmieniająca wszystko. Właśnie dlatego nie chce powołanej, nieodwracalnej śmierci - boję się, że pomyślę o czymś takim i nic nie będę mogła z tym zrobić.
OdpowiedzUsuńJedynym moim życzeniem, to nie umierać w samotności. Mam nadzieję, że przynajmniej na to sobie "zarobiłem" swoim życiem.
OdpowiedzUsuńNajbardziej nie chciałabym umrzeć z zimna. Czytałam kiedyś, że jest to jedna z najboleśniejszych śmierci, jakie istnieją, a o roku usłyszeć można zimą o przypadkach zamarznięcia na śmierć. Już ochłodzenie ciała o kilka marnych stopni powoduje ból niemal nie do wytrzymania. Takie zimno uszkadza nerwy, przez co boli całe ciało, każdy mięsień. Osoby bliskie zamarznięcia często są już nie do odratowania właśnie przez uszkodzenie nerwów. Dlatego właśnie takiej śmierci boję się najbardziej i uważam, że powinniśmy szerzyć wiedzę na temat bezdomności zimą.
OdpowiedzUsuńPowolny, obciążający psychicznie najbliższych.
OdpowiedzUsuńPoprzez samobójstwo. Nigdy nie chciałabym, aby jakakolwiek sytuacja musiała dopuścić do tego, żebym czuła konieczność odejścia z tego świata, pozostawienie bliskich, bycie samolubnym i postawienie na swoje ukojenie. Mam nadzieję, że nigdy mój stan psychiczny nie zostanie doprowadzony do stopnia chociażby myśli o tym sposobie.
OdpowiedzUsuńOd kiedy sięgnę pamięcią zawsze przerażało mnie morze. Ten ogrom niebezpiecznej wody zatykający dech w piersiach, podnoszący adrenalinę w czasie burz i nawałnic. Mam świadomość, że morze to potęga i siła. Jest to zarówno źródło życia jak i siła zdolna je niszczyć. Dlatego też najbardziej bałabym się utonięcia.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym umrzeć z głodu. Jest to podobno najbardziej bolesny rodzaj śmierci. I dość długotrwały. Człowiek cierpi okropne katusze fizyczne i psychiczne, ponieważ po jakimś czasie zaczynają się halucynacje... Nie, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić
OdpowiedzUsuńNie chciałabym umrzeć zakopana żywcem lub się utopić. Byłoby to zbyt przerażające i pewnie z powodu paniki trwałoby wieki.
OdpowiedzUsuńDla mnie najgorsza byłaby powolna agonia na przewlekłą chorobę. Nie boję się śmierci, a właśnie zbyt powolnego odchodzenia w bólu. Wolę zginąć nagle.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym zostać zjedzona przez myszy na wieży w Kruszwicy.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna ale jak am umierać to chcę mieć święty spokój i żeby to się stało szybko. Nie chcę żadnego przeciągania, jakiś męczarni itd. Ale w sumie najbardziej nie chciałbym umrzeć od postrzału.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym umierać dlugo i w męczarniach, czyli nie chciałabym zostać spalona żywcem
OdpowiedzUsuńMam już (niestety) za sobą przedsmak tak, jak mogłabym umrzeć, a absolutnie bym nie chciała - mowa o utonięciu. Nie da się zapomnieć tego uczucia, gdy bezradnie idziesz na dno, dusząc się, nie mogąc zaczerpnąć powietrza, a jednocześnie będąc świadomą, co się dzieje. Ogarnia Cię przeraźliwie zimno, pojawiają się mroczki przed oczami, aż w końcu litościwie zamyka kurtyna. Zdecydowanie przeżycie tego ponownie, tym razem do samego końca, byłoby makabrycznym żartem losu wobec mnie.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest umieranie długie, powolne, na oczach dzieci, do tego w bólach, których nie da się zamaskować dobrotliwym uśmiechem. Nie mam na myśli umierania w podeszłym wieku, bo z tym bliskim ciut łatwiej jest się pogodzić. Gorzej, gdy jest się w kwiecie wieku, a zaatakuje paskudny nowotwór, który odbiera nadzieje, siły, godność, a obraz mojej wymizerowanej, ściśniętej bólem twarzy pozostałby w pamięci kochanych osób już na zawsze :(
OdpowiedzUsuń