czwartek, 16 listopada 2017

Bernard Cornwell - "Nieprzyjaciel Boga"

Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: Nieprzyjaciel Boga
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 23.10.2017
Liczba stron: 592
Ocena: 9/10

Opis:

Artur zjednoczył brytyjskie księstwa i powstrzymał najazd Sasów. Spokojne czasy jednak nie nadchodzą. Ambicje wodzów, żądza władzy, nowa religia, zdrady i namiętności ponownie kierują Brytanię w stronę chaosu.
Wydaje się, że tylko Merlin wie, co w tej sytuacji robić. Chce zawierzyć Brytanię starym bogom, by ją uratować. Ale czy to pomoże? Czy Artur – odważny, wierny i honorowy, kochany i nienawidzony – będzie w stanie ocalić kraj?
Cornwell nie odtwarza legendy o Arturze, lecz pisze o człowieku walczącym z siłami, których sam nie potrafi zrozumieć.

Recenzja:

Nieprzyjaciel Boga to drugi tom trylogii arturiańskiej Bernarda Cornwella - jednego z najpoczytniejszych autorów beletrystyki historycznej. Narratorem tej serii jest lord Derfel i to właśnie z jego perspektywy obserwujemy wydarzenia. Jak już wspominałam w recenzji pierwszej części (>klik<) - jest to dla mnie niejaki zawód, gdyż liczyłam na to, iż gawędziarzem będzie sam Artur, jednakże powoli zmieniam zdanie - postać lorda Derfela niesamowicie się rozwija i zdaje się dawać Cornwellowi coraz to większe pole do popisu.

Akcja powieści Nieprzyjaciela Boga rozgrywa się dziesięć lat po wydarzeniach Zimowego Monarchy. Są to lata spokojne, bez walk i najazdów, jednakże ten przyjemny klimat okazuje się jedynie ciszą przed burzą - krwawymi wojnami (głównie na tle religijnym) oraz intrygami i spiskami przeciwko Arturowi, który nie uznaje żadnego boga. Nie jest zachwycony, gdy czarownik Merlin zdradza mu, że jedyną szansą na uratowanie Brytanii jest odszukanie trzynastu skarbów państwa. Bohater sceptycznie podchodzi do ich mocy, a i same odnalezienie ich okazuje się nie lada wyzwaniem - należy przejść przez Ciemną Drogę, która mroczną nazwę nosi nie bez powodu...

Wybieraj wrogów mądrzej, niż wybierasz przyjaciół.


W tym tomie wiele się zmienia - bohaterowie, których znaliśmy jako dzieci dorastają, kwitną, rozwijają się, wiemy o nich coraz więcej i coraz łatwiej zrozumieć nam ich pobudki. Kreacja postaci z poprzedniego tomu, którą uważałam za nijaką, tutaj zaczyna mieć sens, a decyzje w nim podjęte mają ogromny wpływ na bieżące dzieje. Cornwell sukcesywnie odkrywa przed czytelnikiem swoje karty - tajemnica goni tajemnicę, intryga intrygę. Jak w Zimowym Monarsze, tak i tutaj nie można narzekać na nudę. Powieść wciąga od pierwszych stron, bo - choć coraz bardziej odbiega od mitu o Arturze - tak coraz bardziej zaskakuje i coraz bardziej zakrawa o fantastykę. Cornwell chętnie czerpie z dawnych religii, mitów i legend, nie tylko tych arturiańskich - one są jedynie fundamentem. 

W czasie walki nigdy nie obawiałem się tych, którzy byli głośni, ale zawsze tych, którzy zachowywali spokój, byli bowiem najbardziej niebezpiecznymi przeciwnikami.

Akcja Nieprzyjaciela Boga płynie nieco wolniej niż Zimowego Monarchy, tą niespiesznością autor stale trzyma czytelnika w napięciu. Cornwell doskonale przemyślał każdy szczegół tej powieści, nie brakuje w niej humoru, ciekawostek o obrzędach i dawnej kulturze oraz brutalnych szturmów na emocje czytelnika. Z szalejącym w piersi sercem obserwowałam przygody lorda Derfela i pozostałych bohaterów, ich starcia z kolejnymi wyzwaniami, niebezpieczeństwami, zdradami... Podeszłam do tej powieści niezwykle emocjonalnie i chyba wciąż w niej częściowo jestem... 

Jedyną rzeczą, która zawiodła mnie w Nieprzyjacielu Boga było jego zakończenie. Porównując je do wcześniejszego finału, było mało spektakularne, od Artura spodziewałam się znacznie więcej. A tu... kicha. Król stracił w moich oczach wiele, Cornwell pozbawił go całego rezonu, ale jestem pewna, że w kolejnym tomie to naprawi i czymś mnie ogromnie zaskoczy, oczaruje. 

Diabeł zastawia liczne sidła na drodze wiodącej do prawdy.

Zazwyczaj drugie tomy trylogii wypadają słabo. Nieprzyjaciel Boga łamie ten stereotyp, jest znacznie lepszy od Zimowego Monarchy, bardziej intrygujący, zajmujący, emocjonujący. Cornwell porywa czytelnika w czasy arturiańskie, kradnie duszę - ciężko po tej książce wrócić do rzeczywistości. Ja wciąż jestem gdzieś pomiędzy stronami tej powieści, u boku lorda Derfela, który zabawia mnie swoimi wojażami, rozczarowaniami i innymi, milszymi dziejami... Polecam serdecznie. 

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Otwarte. :)

13 komentarzy:

  1. Lubię średniowieczne klimaty, ale jeszcze nie znalazłam odpowiedniej książki o takiej tematyce. Cenię sobie też dodatkowe ciekawostki i humor, dlatego chyba się skuszę i zamówię tę serię. 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka na pewno warta uwagi, jeżeli nie odbiega poziomem od pierwszego tomu. Tylko mam jedną uwagę do recenzji- to nie jest powieść historyczna, tak jak jej bohaterów trudno szukać na kartach historii, lecz w legendach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku pomyślałam, że to chyba nie jest mój gust, ale po przeczytaniu recenzji uważam, że książka może mi się spodobać. Zapisałam tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A może jednak się skuszę, skoro Autor przenosi nas do Średniowiecza. Dodatkowo opowieść ma być doprawiona nutką humoru. Recenzja zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej trylogii (ciekawe, czy faktycznie trylogia, czy jak to często u nas bywa nagle się zmaterializuje tom czwarty) i nie bardzo umiem się opowiedzieć, czy jestem za czy przeciw tej pozycji. Jak kiedyś wpadnie w łapki, to się skuszę.
    Ona jest bardziej historyczna czy bardziej fantasy?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam żadnej części i ta mnie ciekawi, bardzo mnie przekonuje to średniowiecze, ale nie wiem czy pierwszą bym sie nie znudziła dlatego raczej nie przeczytam tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowieści oparte na mitologi zawsze mnie wciągają. Zimowego monarchę chciałam już przeczytać jak pojawił się na rynku wydawniczym ale na razie nie miałam okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam poprzedniej części książki. Zawsze mnie ciekawiły, interesowały arturiańskie legendy, czas się wziąć za książkę po tak zachęcającej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam żadnej części, jednak nie przepadam za książkami z wątkiem historycznym. Obawiam się, że nie przebrnęłabym przez nie mimo wielu ich plusów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Recenzja zachęcająca,jednak taki gatunek trzeba lubić a ja nie wiem czy bym się odnalazła w tym klimacie.Nie mówię "nie"- mówię "może" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj będę musiała sięgnąć po 1 część

    OdpowiedzUsuń
  12. o to ja muszę koniecznie dorwać tom 1!

    OdpowiedzUsuń
  13. Małgorzata Adamczuk30 listopada 2017 19:15

    Artur, Merlin - już ją uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń