Tytuł:
Krzywda. Historia moich blizn
Autor:
Eve Ainsworth
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Data
wydania: 25 października 2017
Liczba
stron: 280
Ocena:
7/10
Opis:
Jak
zaleczysz swe rany, skoro nie potrafisz stawić czoła przeszłości?
Gabi,
pewna siebie i popularna w szkole dziewczyna, skrywa mrożącą krew w żyłach
tajemnicę. Sekret ten jest tak okropny, że nie może go zdradzić nawet
najlepszej przyjaciółce. Dziewczyna od dłuższego czasu przestaje się dogadywać
z matką, a jej pasja – jazda a deskorolce – nie sprawia już przyjemności.
Pewnego dnia nieoczekiwany impuls popycha ją na mroczną ścieżkę. Gabi nigdy nie
czuła się tak samotna. Wówczas dowiaduje się, że wielu innych ludzi skrywa
swoje rany..
Przejmująca
historia problemu samookaleczania i samoakceptacji nie tylko wśród nastolatków.
Recenzja:
Problem samookaleczania się istnieje od dawna, zarówno wśród nastolatków,
jak i starszych osób. Jeśli sami tego nie doświadczyliśmy, raczej nie potrafimy
sobie wyobrazić, dlaczego ktoś miałby robić coś takiego. Rzadko też wiemy, jak
się zachować, gdy zauważymy u kogoś rany czy blizny powstałe wskutek
samookaleczania. Eve Ainsworth pracowała z dziećmi, które zmagały się z tym
problemem, i ta książka jest wynikiem jej refleksji.
Gabi ma siedemnaście lat, dobrych przyjaciół i całkiem fajnych rodziców.
Co prawda odkąd pamięta nie dogaduje się z mamą, ale zdążyła się już do tego
przyzwyczaić. Bardzo ważną osobą w życiu Gabi był dziadek – niestety jakiś czas
temu odszedł i dziewczyna nie bardzo potrafi poradzić sobie ze stratą. Walczy z
koszmarami i uczuciem przygnębienia, przeciwko niej jest zarówno umysł, jak i
ciało. Nie potrafi jednak rozmawiać o swoich problemach. Mimo że mogłaby
otworzyć się zarówno przed przyjaciółmi, jaki i rodzicami, nie robi tego – bo się
wstydzi. Z jednej strony jest gotowa służyć wsparciem przyjaciółce, która
również ma swoje problemy – rozwód rodziców był dla niej trudnym przeżyciem, po
którym nie może się pozbierać – tyle że przyjaciółka Gabi nie wstydzi się o tym
mówić i szuka oparcia. Z drugiej strony (i to mnie u Gabi dziwiło i nie pozwalało
jej polubić) choć wykazywała empatię w stosunku do przyjaciół i dziadka, który
jak się okazało nie był taki święty, bo pod koniec życia powrócił do
alkoholizmu – za nic nie potrafiła zrozumieć własnej matki. Jej skrajnie
egoistyczne podejście jest jednak charakterystyczne dla nastolatków. Tak
pochłonął ją własny ból po stracie, tak bardzo skupiła się na sobie, że trzeba było
nie lada wysiłku, żeby przejrzała na oczy i dostrzegła, że nie tylko ona
cierpi.
Książka liczy sobie prawie 300 stron, ale ma bardzo dużą czcionkę i czyta
się ją błyskawicznie. Żałuję, że była taka krótka. Z jednej strony autorka
zawarła w niej bardzo wiele – bo i samookaleczanie się, i alkoholizm, egoizm, pierwsze
miłości, przyjaźń… ale z drugiej strony wszystko skończyło się trochę za
szybko. Autorka pokazała, że Gabi miała wybór: mogła dalej się krzywdzić, a
mogła skorzystać z pomocy. Teoretycznie każdy ma taki wybór… ale czy na pewno?
Nie wszyscy mamy oddanych przyjaciół i rodziców, na których można bezwzględnie
liczyć, dlatego ważne jest, żeby nie pozostawać obojętnym, gdy spotkamy się z
tym problemem. Może nasza pomoc odmieni czyjeś życie.
Moim zdaniem książkę mogą przeczytać wszyscy – osoby, która zmagają się z
problemem samookaleczania zrozumieją dzięki niej, że wcale nie muszą się
krzywdzić i że zawsze mogą szukać pomocy, a reszta czytelników stanie się
bardziej świadoma problemu. Bywa, że uważamy ludzi, którzy się tną za pozerów,
kogoś pragnącego jedynie uwagi. Autorka pokazuje mechanizm samookaleczania się,
wyjaśnia, że to nie takie proste. Gabi wcale nie chciała się ciąć, ale wydawało
jej się, że tylko to przynosi jej ulgę – oczywiście na krótko, bo niedługo
potem pojawiała się nienawiść dla samej siebie. Dzięki tej książce dwa razy się
zastanowimy, nim z łatwością i bezrefleksyjnie kogoś osądzimy.
Krzywda to bez wątpienia
książka warta przeczytania. To ten rodzaju literatury, który może coś zmienić. Polecam osobom w każdym wieku.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Zielona
Sowa
Moim zdaniem, książka zdecydowanie dla nastoletnich czytelników, tylko oni wolą się okaleczyć niż czytać, smutne ale prawdziwe...
OdpowiedzUsuńInteresująca....może autorka planuje wydaćdalszy ciąg I stąd otwarte zakończenie
OdpowiedzUsuńNie tylko dla nastolatków...jako mama krnąbrnej i zbuntowanej nastolatki chętnie zaglebilabym problem i być może zapobiegla lub chociaż zrozumiała pobudki
OdpowiedzUsuńCzasami patrząc na czyjeś problemy poradzenie z nimi wydaje nam się takie proste. No właśnie, "wydaje nam się" ale przecież możemy wiedzieć co ten ktoś czuje, może nie jest na tyle silny żeby sobie poradzić z tym problemem a moze nie ma kto go wesprzeć może jest zdany sam na siebie jest wiele powodów ale my tak naprawdę umiemy tylko oceniać tak jakbyśmy sami byli bez wad. Książka ukazuje bardzo znane problemy, myślę że niezależnie od wieku każdy powinien ją przeczytać możliwe że kiedyś się przyda ta dodatkowa wiedza, być moze będziemy w stanie komuś pomóc :)
OdpowiedzUsuńJak by mi wpadła w ręce to chętnie bym przeczytała. Jednak raczej nie szczególnie będę jej wypatrywać w księgarniach.
OdpowiedzUsuńSamookaleczanie, poza oczywistymi i "widomymi" śladami na ciele, zawsze jest wyrazem ran, zadrapań i blizn na ludzkiej psychice. Osoby zadające sobie cierpienie fizyczne podejmują rozpaczliwą próbę "zagłuszenia", czy też skompensowania sobie bólu, który tkwi głęboko w duszy i umyśle. Czasami jest to bolesna próba zwrócenia uwagi otoczenia, bliskich - "zobacz: ja cierpię i potrzebuję pomocy". Nie da się zaprzeczyć, że samookaleczanie jest przejawem zaburzeń natury psychicznej i psychologicznej. Masz rację pisząc, że każdy powinien zapoznać się z książką poruszającą ten problem - zawsze to większa szansa na spostrzeżenie ewentualnych problemów osób z najbliższego otoczenia i udzielenia im pomocy.
OdpowiedzUsuńTo chyba już choroba tzn nie chyba na pewno choroba i przeczytanie książki niewiele zmieni tu potrzebna pomoc specjalisty i rodziców.Zapisuję sobie do listy koniecznych do przeczytania,Recenzja bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się interesująco. Problem samookaleczenia niestety jest coraz bardziej popularny. Przynosi chwilową ulgę i jedyne, co to strach pomyśleć, gdy taka osoba będzie próbowała więcej i więcej... Zawsze jest ryzyko, że targnie się na swoje życie. 17 lat to ciężki wiek u nastolatki i to, że główna bohaterka jest zaślepiona przez swoje cierpienie myslę, że jest całkiem normalne. Nastoletni bunt i odwieczne nikt mnie nie rozumie... Swoje uczucia, cierpienie tłumaczy odejściem dziadka. Kurczowo trzyma się pozytywnych wspomnień z nim, więc pewnie dlatego nie myśli o nim jak o alkoholiku. Gabi nie była sama, miała komu się zwierzyć, ale są takie momenty, że człowiek zwyczajnie nie potrafi. Myślę, że to książka dla każdego -tego, który się okalecza i tego, który widzi to u innych. Takim ludziom trzeba pomóc, wyciągnąć rękę. Inaczej mogą spaść.
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiałam się co trzeba czuć, jak cierpieć by kaleczyć swoje ciało.Myślę że ból fizyczny sprawia ulgę i odwraca uwagę od tego gorszego bólu-cierpienia duszy.Jak pomóc? cóż, może pierwszym krokiem jest zauważenie problemu.Myślę że ta książka jest taką próbą otwarcia nam oczu i pokazania że problem może zaistnieć nie tylko u kogoś ale także w naszym otoczeniu, i że nasza empatia może pomóc innej osobie.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie. Jestem bardzo mało odporna na ból i trudno mi zrozumieć osoby, które same się ranią. Wiem jednak, że wbrew pozorom jest to częste zjawisko, ale nie lubię czytać o tym książek.
OdpowiedzUsuńPrzerażający temat o bezmiarze cierpienia człowieka, który nie widząc ratunku krzywdzi sam siebie. Chyba nie ma gorszego i głośniejszego krzyku o pomoc, przedsionek samobójstwa. Niech o tym piszą, niech nagłaśniają, może ktoś zobaczy, komuś uda się pomóc. Literatura zostanie kiedyś piątą władzą.
OdpowiedzUsuń