Autor: Dorota Schrammek
Tytuł: Tam, gdzie czekał anioł
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017
Ilość stron: 272
Ocena: 7/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Mama dwójki dorosłych dzieci, którą przerastają problemy, wyjeżdża do Ueckermünde, by uporządkować swoje życie. Pomimo wielu obaw i lęków, podejmuje pracę jako opiekunka starszego małżeństwa. Wkrótce na drodze bohaterki pojawiają się osoby, które zmieniają jej życie. Czy to przeznaczenie Małe niemieckie miasteczko stopniowo staje się dla Beaty oazą spokoju, jednak ta pozorna równowaga zostaje zakłócona zaskakującymi wiadomościami. Książka Tam, gdzie czekał anioł to pozytywna, pełna nadziei i przebaczenia oraz wiary w drugiego człowieka opowieść zmuszająca Czytelnika do przemyśleń nad swoim życiem.
Recenzja:
Dawno nie czytałam dobrej powieści obyczajowej i od dłuższego czasu starałam się znaleźć jakąś pozycję, którą śmiało będę mogła pochwalić w swojej recenzji. Wiadomo - obyczajówek jest cała masa, ale większość z nich wydaje mi się jakaś odrealniona od tego, co tak naprawdę wielu z nas ma w swej codzienności. Kiedy w końcu natrafiłam na "Tam, gdzie czekał anioł", wiedziałam, że muszę się podzielić z Wami przeżyciami, które miałam podczas zapoznawania się z tą historią! Już teraz - na samym wstępie - mogę zdecydowanie polecić tę książkę wszystkim czytelnikom, którzy tak jak ja, lubią dobrze napisane powieści. Nie zawiedziecie się!
Beata to dojrzała kobieta, która najlepsze lata życia ma już za sobą. Ma męża, dwójkę cudownych oraz dorosłych już dzieci i wydawać by się mogło, że to wszystko powinno zapewnić jej szczęście - jak większości kur domowych. Kiedy traci pracę u jednej z projektantek mody i zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem, nie wie, co mogłaby zrobić, żeby poprawić jego jakość. Niby dogaduje się z dziećmi, chociaż z mężem wpadła już w rutynę codzienności, ale wie, że gotowanie obiadków pod dyktando swojej jakże ukochanej teściowej, to nie jest spełnienie jej marzeń.
Wkrótce okazuje się, że dostała propozycję pracy w Niemczech - jako opiekunka starszego małżeństwa. Kontakt ten miałby potrwać rok, a Beata wie, że to jest jedyna okazja na to, żeby zdystansować się od wszystkich swoich problemów i obaw. Nie wszystkim podoba się wyjazd Beaty, ale kobieta wie, że to jedyna słuszna decyzja i nie ma innej, lepszej opcji. Nie w jej sytuacji. Co więcej - nawet dzieci rozumieją tą potrzebę wyrwania się z tej codziennej monotonni i poddaństwa.
Muszę docenić także wykreowanie pozostałych bohaterów - szczególnie tych drugoplanowych. Nie byłam w stanie nie polubić żadnego z nich - wszyscy wydawali mi się tacy pozytywni! Zarówno starsze małżeństwo, jak i chociażby znajome Beaty, które poznała już w Niemczech, sprawili, że ta książka była taka, a nie inna - to tak naprawdę oni nadali jej większość charakteru, co może być trochę zaskakującym stwierdzeniem. Wiem jednak, że gdyby ta książka była tylko i wyłącznie o losach i o problemach głównej bohaterki, to wydawałaby mi się zbyt nudna, zbyt niedopracowana, żeby dać jej tak wysoką notę!
"Tam, gdzie czekał anioł" to historia, która może tyczyć się naprawdę wielu osób - wyjazd za zdobywaniem pieniędzy na chleb, oddalenie od rodziny, problemy małżeńskie i chęć osiągnięcia szczęścia i realizacji własnych marzeń. Nikt nie mówi, że taka droga jest łatwa i słuszna, ale historia Beaty może udowodnić, że w takiej rozłące może kryć się też wiele dobra - bowiem czas, jaki można spędzić wtedy na przemyśleniach, może okazać się bezcenny, a poznanie pewnych osób może odmienić nasze życia na zawsze.
To, co bardzo mi się spodobało, to fakt, że autorka nie zrobiła z Beaty kogoś, kto wyjeżdża z Polski i porzuca własną rodzinę, tylko właśnie pokazała, że o miłość trzeba walczyć - tak samo, jak i o człowieka, któremu się kilkadziesiąt lat temu ślubowało, że spędzi się z nim całą resztę życia. Dla wielu osób dzisiaj nie ma to znaczenia, w wielu obyczajówkach łatwiej jest natrafić na zdradę, romans, a nie właśnie na takie odbudowanie relacji po latach, czy też wspólne przezwyciężanie problemów i niedogodności. Za to mogę autorce bardzo pogratulować. To jest też główny powód, dla którego zdecydowałam się wziąć "Tam, gdzie czekał anioł" pod patronat Książkowiru.
Jedynym z aspektów, który bardzo mi się podobał, to było to, iż w powieści tej występuje wiele ciekawostek dotyczących Niemiec, ich kultury, a nawet historii. Powiem szczerze, że pomimo tego że kilka lat uczyłam się niemieckiego, to nie wiedziałam tego, jak spędza się tam takie święta, jak chociażby Dzień Wszystkich Świętych. Bardzo mnie to zaskoczyło, aczkolwiek jestem zachwycona, że autorka zrobiła to w taki umiejętny sposób - fajnie jest wynieść jakąś wiedzę z lektury. Może kiedyś nawet na coś się to przyda, z racji tego, że Niemcy to kraj leżący naprawdę blisko nas?
Naprawdę warto docenić to, że książka ta przekazuje wiele wspaniałych treści i propaguje naprawdę cenne wartości - nie lubię bowiem obyczajówek, które są tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Ta powieść zdecydowanie zostanie w mojej pamięci, przynajmniej na jakiś dłuższy czas, ale wiem też, że kiedyś do niej jeszcze powrócę.
"Tam, gdzie czekał anioł" to piękna historia, momentami bardzo wzruszająca, która spodoba się czytelnikom w różnym wieku - co więcej, nie jest ona skierowana tylko do kobiet! Piękne opisy uczuć, cudowne przedstawienie okolicy, czy tak samo niesamowicie zilustrowana ludzka dobroć, to zdecydowanie cechy charakterystyczne tej książki. Chociaż powieść ta nie wyróżnia się jakimś niesamowitym, oryginalnym, niepodrabianym stylem, to jej przekaz zdecydowanie czyni ją wyjątkową.
Podsumowując, jeśli szukacie dobrej obyczajówki, to wiecie, po co powinniście sięgnąć. Jestem w stanie polecić z całego serduszka - zarówno dla Was samych, jak i na prezent. Zdecydowanie książka ta przypodoba się naprawdę sporej rzeszy czytelników. Ja natomiast jestem pewna jednego: jak następnym razem będę miała ochotę na jakąś ciekawą książkę obyczajową, to sprawdzę, co fajnego ma jeszcze w ofercie pani Dorota Schrammek, bo chociaż wcześniej jej nie znałam, to teraz już wiem, że warto zapoznać się z jej twórczością bliżej.
Pozycję dostałam od Wydawnictwa Szara Godzina
Jakże prawdziwa to historia dzisiaj, kiedy większość rodzin zostaje skazanych na "rozbicie" z powodu migracji i poszukiwania źródła utrzymania. Prawdziwe jest również to, co napisałaś - każdego z nas może to dotyczyć. Bardzo ciepła recenzja, która ukazuje walory książki, a jednocześnie odnosi się to rzeczywistości. Bardzo mi się spodobała!
OdpowiedzUsuńTo jakaś pozycja z fantastyki rodzinnej, bo w życiu coś takiego nie istnieje, więc jak gdzieś ją znajdę to przeczytam. Lubię książki fantastyczne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam obyczajówki. Ta historia wydaje się taka prawdziwa. I przyznam ze chociaż też kilka lat uczyłam sie niemieckiego to również nie wiem jak niektóre święta się obchodzi. Z ogromną chęcią przeczytam tą książkę :)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po nową powieść Pani Doroty. Poprzednie mnie urzekły, a recenzja pozwala wierzyć, że będzie równie ciekawa. Chyba koniecne będą przetasowania w moim stosiku ;)
OdpowiedzUsuńWiele osób wyjeżdża za "chlebem" i pozostawia w kraju rodziny i niektórzy w ogóle o nich zapomina. Chętnie przeczytam ,że główna bohaterka stara się, próbuję utrzymać kontakt. Lubię obyczajówki, po recenzji zachęcającej tę pozycję, że książka jest autentyczna z przyjemnością ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzytając recenzję z każdym słowem coraz bardziej stawałam się ciekawa tej powieści. Najbardziej urzekło mnie, że nie spotkam w niej zdrady czy romansu, a odbudowanie małżeństwa. W końcu ślubowali sobie na dobre i na złe, więc piękne jest to, że próbują przezwyciężyć problemy. Wyjazd za granicę i rozłąka z rodziną niejednokrotnie jest bardzo trudna, jednak pozwala zatęsknić. Uświadomić sobie, co jest dla nas ważne. Dać czas na przemyślenia. Recenzja pokazuje mi, że jest to książka niezwykle wartościowa, która może wnieść wiele dobrego do życia czytelnika.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za obyczajówkami. Zazwyczaj skłaniają one do poważniejszych rozmyślań, a ja przy książce lubię się zrelaksować. Sama recenzja bardzo dobrze napisana. :-)
OdpowiedzUsuńAkurat tej pozycji Pani Doroty Schrammek nie czytałam,na koncie przeczytanych mam inne pozycje,które są naprawdę ciekawie napisane....Faktem jest że coraz bardziej podobają mi się powieści polskich autorów.A po tak wspaniałej recenzji napewno sięgnę i po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńZapisuję do przeczytania zatem.Autorkę czytam i mimo,że za polskimi autorami nie przepadam Pani Dorota pisze powieści wciągające.
OdpowiedzUsuńTylko czcionki w Szarej Godzinie mogłyby być ciut większe.
Nie wierzę w związki na odległość, nie wierzę, że potem można cokolwiek odbudować. Ale jeśli ktoś będzie musiał tak żyć, dostanie ode mnie tą książkę, jako poradnik i nadzieję.
OdpowiedzUsuń