Autor: Susan Elizabeth Phillips
Tytuł: Kandydat na ojca
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2017
Ilość stron: 335
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Jane Darlington od dziecka zapowiadała się na geniusza. I jak każdy mały geniusz była potwornie samotna.
Teraz ma trzydzieści cztery lata, oszałamiającą urodę i doktorat z fizyki. I nadal jest sama. Desperacko pragnie dziecka, ale nie chce się z nikim wiązać. I nie chce, żeby jej dziecko miało takie same problemy jak ona. A to znaczy, że tata nie może być zbyt inteligentny... Lucy potrzebuje kogoś niezbyt bystrego, niezbyt wykształconego, za to dobrze zbudowanego. I wybiera idealnie! Przynajmniej tak się jej wydaje…
Recenzja:
"Kandydat na ojca" to powieść bardzo niepozorna - z jednej strony okładka wręcz odstrasza, z drugiej strony opis jest bardzo zachęcający. W ogólnym rozrachunku książek ta jednak bardzo mi się podobała - chociaż spodziewałam się jakiejś ciekawej obyczajówki, to nie dosyć, że sprostała ona moim oczekiwaniom, to jeszcze w paru scenach miło mnie zaskoczyła.
Jane - główna bohaterka tej książki - jest prawdziwym geniuszem. Jej wiedza na temat fizyki jest ogromna (sama kilka pojęć musiałam sobie googlować, bo byłam mega ciekawa, co one oznaczają - ale znajomość definicji naprawę nie jest potrzebna do zrozumienia tej powieści). Jest doktorem, który pracuje między innymi w laboratorium, chcąc odkryć coś naprawdę ważnego dla świata. Jej życie rodzinne wręcz nie istnieje - jej matka zmarła, a ojciec nie potrafił się nie zająć i traktował ją bardzo oschle.
W życiu Jane nie ma też przyjaciół. Tak naprawdę w życiu tej trzydziestoczterolatki istnieje tylko praca. Chociaż bohaterka coraz bardziej czuje bicie swojego zegara biologicznego i chciałaby ograniczyć swoje badania na rzecz macierzyństwa. Sprawa jednak nie jest taka prosta: jej facet musi być głupi i ładny, żeby zrównoważyć jej poziom inteligencji (Jane nie chciała, żeby jej dziecko było tak mądre jak ona, gdyż bardzo utrudniało to życie jej samej w szkole).
W życiu Jane nie ma też przyjaciół. Tak naprawdę w życiu tej trzydziestoczterolatki istnieje tylko praca. Chociaż bohaterka coraz bardziej czuje bicie swojego zegara biologicznego i chciałaby ograniczyć swoje badania na rzecz macierzyństwa. Sprawa jednak nie jest taka prosta: jej facet musi być głupi i ładny, żeby zrównoważyć jej poziom inteligencji (Jane nie chciała, żeby jej dziecko było tak mądre jak ona, gdyż bardzo utrudniało to życie jej samej w szkole).
Przypadek sprawił, ze sąsiadka akurat szukała kogoś, kto stałby się prezentem urodzinowym dla jednego z graczy jej ulubionej drużyny (za dużo zawiłości, jak to się stało, że to zadania spadło akurat na jakąś dziewczynę, która pracowała w barze, ale jak będziecie czytać, to szybko się dowiecie). Jane zgadza się więc, udaje nawet luksusową prostytutkę, chociaż jej wiedza w zakresie seksu jest mniejsza niż mała. Co więcej, dziewczyna strasznie się boi. Chęć zostania mamą jest jednak silniejsza. I faktycznie, Cal - jeden z zawodników bardzo sławnej drużyny, niebawem miał zostać ojcem. Nigdy miał się jednak o tym nie dowiedzieć, ale przypadek wszystko skomplikował, a Jane szybko się dowiedziała, że czasem najważniejszą walką jest nie walka o odkrycie czegoś ważnego dla ludzkości, ale czegoś - lub kogoś - ważnego dla samej siebie.
Zdecydowanie jestem w stanie polecić tę powieść chociażby za samą kreację bohaterów - nie tylko tych głównych. Rodzice Cala, jego babka, a także chociażby Kevin... wszystko to jest tak dopracowane, tak autentyczne, że po prostu ma się to ochotę czytać! Naprawdę lubię takie książki - nawet bardzo. Mam więc nadzieję, że kolejne powieści tej autorki są pod tym względem tak samo dobre, bo mam ochotę na sięgnięcie po kolejne jej historie!
Autorka stworzyła naprawdę fajną fabułę, która nie jest może zbyt skomplikowana, ale czyta się ją mega dobrze. Lekka, humorystyczna, ciekawa - te słowa totalnie pasują do tej książki w całości. Nie jestem w stanie zrobić nic innego, niż w całości polecić, nawet najbardziej wymagającym czytelnikom. Jestem pewna, że pokochacie zarówno autorkę, jak i jej historię.
Okładka natomiast to prawdziwa tragedia i kogo bym nie pytała, tak nie jest w stanie powiedzieć o niej nic dobrego. Oprawa graficzna naprawdę wygląda zbyt sztucznie, by móc nazwać ją ładną, albo chociaż estetyczną. Wolałabym, żeby grafik postarał się bardziej, bo ta historia naprawdę zasługuje na coś o wiele lepszego. To jest tak naprawdę jedyny minus tej książki - choć bardzo duży. Myślę jednak, że osoby, które mają ochotę na dobrą książkę i nie boją się okropnej okładki, będą naprawdę zauroczeni.
Na koniec warto powiedzieć, że sam fakt, iż Książkowir objął tę powieść patronatem, powinien świadczyć sam za siebie - "Kandydat na ojca" to powieść, która porusza naprawdę wiele ciekawych aspektów i która pozwoli spędzić kilka miłych chwil przy czytaniu.
Wydawnictwo Amber
Okładka może nie jest rewelacyjna, ale ma to coś w sobie co i tak zachęca. Ostatnio gdzieś widziałam tą książkę. W zupełności myślałam, że ta książka jest czym innym, a od jakiegoś czasu szukam takiej akcji tak się dzieje tutaj w książce. Niedziela w końcu! Mam czas nadrobić zaległości, niestety praca zabiera mi mnóstwo czasu :( najbardziej wypadło mi ta luksusowa prostytutka nie wiem dla czego 😅
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam....
OdpowiedzUsuńMam taka koleżankę bliska 40ki też jest samotna bo ten za niski, tamten za, wysoki... Ten po studiach a tamten nie :p
Już lubię tą książkę!!!
Idąc do biblioteki, księgarni i widząc daną pozycję - nie sięgnęłabym po nią. Okładka po prostu odstrasza, zniechęca, mimo że może kryć się za nią cudowna treść. Ja niestety należę do osób, które lubią ładne, wyszukane okładki. I to trochę w sumie przykre, że jeden taki element potrafi wpłynąć negatywnie na odbiór książki.
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji ta książka już jest na mojej liście "must read". 😃 Zwłaszcza, że główna bohaterka (tak jak kiedyś ja) miała pociąg do fizyki. ❤ Fabuła niebanalna, więc muszę ją czym prędzej przeczytać. 😍
OdpowiedzUsuńW ogóle zauważyłam, że ostatnio Wydawnictwo Amber podąża w bardzo fajnym kierunku.
OdpowiedzUsuńChyba muszę powrócić do systematycznego czytania ich książek, bo widzę, że wiele dobrego mnie omija.
No dobra. Jestem. Faktycznie - okładkę jak amen ominęłabym szerokim łukiem, ale gorący apel autorki bloga natchnął mnie do komentarza:P po tym, co prezentowałyście do tej pory wypada baaaardzo blado. Sam pomysł na fabułę też budzi moje mieszane uczucia, w dużej mierze jest to z założenia mało fikcyjne, a bardzo powszechne w otoczeniu kobiet koło magicznej 30ki... Jeśli sięgnęłabym po tę książkę, to tylko z czyjegoś gorącego polecenia, jako przecinek między innymi pozycjami :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie zaczynam niedzielne surfowanie. Nowa książka, nowa recenzja. Okładka rzeczywiście nie zachęciłaby mnie do zajrzenia do tej książki, ale fakt kim jest, czym zajmuje się bohaterka, jej perypetie - to wszystko sprawia, że jak najszybciej chciałabym przeczytać "Kandydata na ojca".
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ekstra. Czyta się jednym tchem. "Myślałam, że dasz sobie rade z
OdpowiedzUsuńdorosłą kobietą." Ten teks po prostu mnie rozbroił.
Faktycznie okładka jest straszna, bardzo sztuczna. Za to opis bardzo ciekawy. Będę musiała przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńHaha, tej książki nie można nie skomentować! Uwielbiam Susan Elizabeth Philips. Jej książki, są lekkie i przyjemne. Do tego śmieszne. Czyta się je z wielką przyjemnością. To jedna z moich ulubionych pisarek. Dopiero co robiłam sobie powtórkę jej książek Pierwsza dama, Panna młoda ucieka i Nikt mi się nie oprze. Fajnie, że wydawnictwo robi wznowienia tych książek w nowych okładkach, bo poprzednie były wstrętne :) Te już są lepsze, ale jeszcze do ideału wg mnie im brakuje. Co do Kandydata na ojca, to kolejna lubiana przeze mnie książka. Zwariowana historia, do tego sportowcy w tle. Za to właśnie lubię panią Philips. Chicago Stars i seria o golfistach z Texasu to chyba moje ulubione romanse sportowe, bo chyba tak powinno się je nazywać, do których często wracam <3 Z ręką na sercu mogę polecić je wszystkie :D
OdpowiedzUsuńPo opisie jestem na tak, a po recenzji na 3xtak. Z przyjemnością przeczytalabym tę książkę. Fabuła inna niz wszystkie, myślę, że lekko by mi sie ja czytało. Co do okladki- zgadzam sie- jest okropna. Na szczęście dobrze, ze sama książka się broni.
OdpowiedzUsuńNo cóż, okładka nie jest najważniejsza. To taki makijaż, a najważniejsze co kryje się pod nim. A historia Jane zaciekawiła mnie. Chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba ta ksiazka
OdpowiedzUsuńWygląda dość zachęcająco. Ciekawa jestem tych relacji oraz jak się one zakonzakończyly.
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka tragiczna i na pewno bym za tę książkę nie sięgnęła. Mówiąc ogólnie, nie przepadam za takimi historiami, ale recenzja jest tak zachęcająca że bym zaryzykowała :)
OdpowiedzUsuńMonika Stanisławska
OdpowiedzUsuńJeśli zobaczyłabym tę książkę na półce w księgarni albo bibliotece to przesłanym obok niej obojętnie ponieważ okładka sprawia naprawdę kiepskie wrażenie. Po przeczytaniu opisu książki też stwierdzam, że raczeraczej nie poświęciłabym jej swojej uwagi. I nawet waszą ciekawa i pozytywną opinią nie jest w stanie zmienić mojego zdania.
Hahaha no ta okładka wygląda naprawdę śmiesznie :D Przynajmniej opis jest ciekawy, więc może bym się skusiła. Ale raczej z własnej woli bym nie kupiła... Już prędzej z biblioteki. Z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMagda Flegel
Komentuje, aby klątwa na mnie nie spadła :P ale opis fajny :) jak widać, nie można żyć samą pracą, w końcu przychodzę i inne pragnienia, i jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko w przypadku Jane :) chętnie przeczytam :) Okładka fakt mogłaby być lepsza, ale widziałam i gorsze :P
OdpowiedzUsuńW życiu nie kupiłabym, nie wypożyczyłabym tej książki ze względu na okładkę - przyznaję Ci rację, że jest katastrofalna😊 Twoja recenzja dowodzi, że książkę warto przeczytać. Wydaje mi się, że problematyką tej książki bardzo dobrze wpisuje się we współczesną rzeczywistość, ponieważ Współcześnie samotność dotyka całej rzeszy młodych, pięknych z masą sukcesów na koncie! Chętnie przeczytałabym "Kandydata na ojca"😊
OdpowiedzUsuńTak sztucznie wygląda ta okładka !!!!!! Twoja recenzja dowodzi, że " Nie oceniać książki po okładce ". Historia opisane w książce tzn. Samotność jest teraz bardzo na czasie robienie kariery, odsuwamy macierzyństwo na dalszy plan ale w końcu pragniemy mieć dziecko. "Kandydata na ojca" z chęcią przeczytałabym tą książkę i poznała losy Jane.
OdpowiedzUsuńMówią że nie ocenia się książki po okładce ale to przecież pierwsza rzecz na którą zwraca uwagę czytelnik, więc na prawdę szkoda że wiele wspaniałych historii ma kiepska okładkę bo wtedy wielu ludzi przechodzi obok obojętnie :(
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na fabułę! ;) już w myślach się śmieję... ;) a okładka strasznie zachęca! ;)
OdpowiedzUsuńTak jak Szanowna Recenzentka tak i ja polecam tą pozycję, czyta się ją z ogromną przyjemnością. Serdecznie polecam:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie okładka jest okropna. Mam podobną sytuację, mój kumpel twierdzi, że bylibyśmy idealną parą, bo z moją wiedzą, a jego urodą dzieci byłyby idealne (gorzej jakby dzieci odziedziczyły jego głupotę). :D
OdpowiedzUsuńKsiążkę muszę przeczytać.
Pozdrawiam
Fabuła książki lekka i ciekawa. W książce opisane jest kilka wątków tak podobnych do tych z mojego życia. Brawa dla autorki za fajną książkę :)
OdpowiedzUsuńZ opisu brzmi jak jedna z wielu powieści tego rodzaju do przeczytania na jeden wieczór. Recenzja daje do zrozumienia jednak, że w środku kryje się coś więcej niż prosta fabuła:) Jednak przeszkadza mi to podejście, że aby dziecko było głupsze jedno z rodziców musi nie być zbyt mądre. Naprawdę bohaterka woli, żeby jej dziecko było "głupie" i przez to nie będzie miało problemów w szkole? Stereotypy i danie do zrozumienia czytelnikom, że jednak być mądrzejszym się nie opłaca doprowadzić może do poddania się niektórych i stracenie wiary we własne możliwości. Ja wiem i rozumiem, że do pewnego wieku dzieci są zazdrosne i nieprzychylnie patrzą na tych co więcej umieją, ale bez przesady. Nie zamieniłabym się miejscami z osobą która nie ogarnia nawet podstaw nauczania.
OdpowiedzUsuńKinga Wasiak
Nigdy nie wybieram książek po okładkach, wolę sugerować się dobrą recenzją... Ciekawy temat i widać, że wartościowo ujęty. Dodaję na listę...
OdpowiedzUsuńCo jest z tymi okładkami ostatnimi czasy? Umieszczenie na nich zakochanej pary to faktycznie pójście po najniższej linii oporu... Ale zapowiedź śmiechu, płaczu i po prostu dobrej zabawy oraz sama recenzja tej książki zdecydowanie zachęca do jej lektury. Mariola Sokal-Dziura
OdpowiedzUsuńCo do okładki... zgadzam się ze stwierdzeniem, że to ona jest ‘twarzą’, swoistą wizytówką książki. A ta ... rzeczywiście mówi do mnie: "lubię schemat, szablonowe rozwiązania, kicz?, dosadność" - a w tam wypadku odchodzę od niej w milczeniu ...z Twojej recenzji wynika, że niesłusznie... pozbawiłabym się dającej odprężenie lektury. No właśnie - mam pytanie: co robić, by w zalewie podobnych ilustracji, tytułów wyłuskać jednak wartościowe, godne uwagi książki?
OdpowiedzUsuńNie zawsze ma się czas, by przystanąć w księgarni i zerknąć pobieżnie na klika fragmentów, a i na pomoc sprzedawcy nie można przeważnie liczyć...
Nie zawsze ma się dostęp do Internetu, by móc skorzystać z takich rekomendacji...
pozdrawiam
AM
Fakt - okładka trochę odstrasza, zdecydowanie zbyt słodko i różowo! Natomiast zdarzyło mi się dawać szanse takim książkom, które na starcie wydawały się na przegranej pozycji np. przez okropną, niezachęcającą okładkę. I powiem szczerze, że parę razy zaskoczyłam się pozytywnie. Po Twojej recenzji czuję, że i w tym przypadku by tak było :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją przeczytać!! Świetny pomysł, ekstra wykonanie (oprocz okładki oczywiście)... Zamawiam w bibliotece!!!
OdpowiedzUsuńIdealny przykład żeby nie oceniać książki po okładce :-)
OdpowiedzUsuńKsiążki Phillips mają w sobie coś takiego, że chce się je czytać :) ja je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi dość ciekawie, a mówią, żeby po okładce nie oceniać :) Fajniutka recenzja
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkowo ale pozostanę na dłużej - nieprzypadkowo.
Rzadko trafiam na tak rzetelne recenzje :)
Przeczytałam i jestem zachwycona. Niezwykła, z humorem. Przeczytałam ją w jeden wieczór z wypiekami na policzkach. Ba! Policzki mnie bolą od śmiania się. Przekorna, ciepła historia bądź co bądź miłosna. Jak widać miłość zawsze nas znajdzie;)
OdpowiedzUsuń