Autor: Agata
Adamska
Tytuł: Łowca
czterech żywiołów
Wydawnictwo: Novae Res
Rok
wydania: 2016
Ilość
stron: 336
Ocena: 3/10
Opis:
Idąc
na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż
podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok
przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad
wszystkimi żywiołami.
Recenzja:
Gdy zobaczyłam bardzo żywiołową okładkę książki i przeczytałam
dość skąpy opis, stwierdziłam że muszę przeczytać tę książkę. Wybrałam ją także
dlatego, że uwielbiam opowieści o magii, czarownicach, a gdy słyszę o czterech
żywiołach to jestem w siódmym niebie. Czytałam już bardzo wiele różnych kombinacji
tych elementów i dlatego od razu mogę powiedzieć, że pomysł na fabułę w książce
„Łowca czterech żywiołów” jest trochę inny. To niestety jednak nie wystarcza, żeby
książka była całkowicie oryginalna i świeża.
Powieść zaczęła się irytującym wprowadzeniem głównej bohaterki,
która opowiada całą historię. Powiem szczerze, że gdybym miała tę książkę w
ręce i zajrzała na pierwszą stronę, nie zdecydowałabym się na kupno. Dałam
jednak jej szansę, mimo że trzy razy odkładałam ją na półkę. Przeczytałam
całość i wiem, że historia miała potencjał. To znaczy miałaby, gdyby została
doszlifowana, gdyby autorka popracowała nad nią dłużej i gdyby nie błędy, które
znalazłam w trakcie lektury. I choć drobne przekręcenia mogą się zdarzyć, w
końcu każdy z nas jest człowiekiem, to zdanie poniżej sprawiło, że kompletnie
opadły mi ręce:
„Światków”? Cóż, przynajmniej to nie było do końca winą autorki.
Wróćmy do początku. W tej książce spotykamy bohaterkę, która w
młodym wieku dowiaduje się, że ma magiczną moc. Jest wykorzystywana w domu, bo
musi pomagać swojemu ojcu, podczas gdy jej rodzeństwo zawsze jest tym
faworyzowanym. Na dodatek rodzice zdecydowanie nie popierają magii i uważają ją
za głupotę, jednak bohaterka zostaje przyjęta na zajęcia magiczne, które
prowadzą między innymi krasnoludy czy inni magicy (tak, magicy). By podszkolić
umiejętności, bo nie pochodzi ona z bogatej rodziny, dostaje nauczyciela, który
jest jednak dla niej okropnie wredny i przyjemność sprawia mu gnębienie jej.
Ale to nic. Bohaterka kupuje magiczną szatę, kręci się po szkole z dwójką
przyjaciół, aż w końcu zdarzenia prowadzą nas przez perypetie z jej życia do
tajemniczego włamania do archiwum jej ojca, z którego nic nie zginęło, ponieważ
akurat rzeczy, której szukali włamywacze, już tam nie było. Brzmi znajomo?
Jeśli jeszcze nie, to dodam coś o magicznej różdżce, która sama wybrała naszą
bohaterkę, o tym, że gdy idzie korytarzem ludzie szepczą o jej unikalnych
zdolnościach i że pojawia się kilkusetletni czarownik na literę V (w legendach,
ale jest), którego nazwisko zakazuje się czasami wymawiać w domach magików.
Teraz pojawiły się u Was jakieś skojarzenia? Ja po pierwszych kilkunastu
stronach miałam wrażenie, że czytam fan-fiction Harry’ego Pottera, tyle że
główna postać to dziewczyna i niestety, nie ma quidditcha. A powiązań jest
więcej, nie kończą się tylko na tych wymienionych, co mnie osobiście nie
przypadło do gustu. Są książki, których motywy można wykorzystywać jako
inspirację, tylko czy wymienione przeze mnie sceny to tylko delikatne
nawiązania lub kompletny przypadek?
Jeśli chodzi o bohaterów to chyba nie było w książce żadnego,
który zdobyłby moją sympatię. Żaden z nich nie zachowywał się odpowiednio do
jego wieku. Główna bohaterka była tak irytująca i naiwna, że jak wspomniałam,
trzy razy odkładałam książkę. Jej najlepsza przyjaciółka, Annija, sprawiała, że
dostawałam białej gorączki. A z resztą nie było lepiej. Na dodatek język
bohaterów był zupełnie nieczytelny, jakby usilnie starano się ich wystylizować
na posługujących się slangiem młodzieżowym nastolatków. I na tym książka w
moich oczach straciła najwięcej, bo gdy bohaterka po raz kolejny opowiadała o
swoich „starych” i zarzucała banalnymi tekstami to miałam nadzieję, że jednak
ktoś ją udusi. Niestety.
Kolejną rzeczą było to, że autorka stworzyła bardzo mało opisów, a
skoro ja, fanka dialogów, to zauważyłam, to chyba naprawdę było z tym słabo.
Książka składa się głównie z rozmów bohaterów i przemyśleń Aeryli, od święta
zdarzył się opis pomieszczeń, przy czym w większości zaczynał się od tego, że
są one małe i ciasne. A po dłuższej lekturze to razi. Książka ma ponad trzysta
stron, głównie dzieje się w szkole lub kancelarii, a ja nawet nie pamiętam, jak
one wyglądają oprócz tej przeklętej ciasnoty. W dodatku autorka bardzo skąpi
nam jakichkolwiek szerszych informacji o przedstawionym świecie, a jeśli już je
podaje, to w jakiś niezbyt zrozumiały dla czytelnika sposób, tak jakby to on
miał dociekać, co dokładnie autorka miała na myśli. Przykładowo gdy podaje
informacje o złym czarnoksiężniku, ciągnie opowieść przez kilka stron, a
później urywa wątek. Aeryla cały czas powtarza, że czyny złego magika
wywoływały u niej ciarki, ale tak naprawdę nie są one wymienione, by czytelnik
sam przekonał się, dlaczego bohaterka tak reaguje.
Jak napisałam na początku – książka naprawdę miała potencjał.
Uważam, że pomysł z kryształami, które kanalizują moc był bardzo interesujący i
nowy. Świat magii, o której wie każdy, ale tylko nieliczni mają moce – dobry.
Bohaterka, należąca do nielicznej grupy Łowców – ciekawe, choć trochę
przekoloryzowane. Gdyby całość była ubrana w staranne opisy miejsc i akcji,
pojawiłyby się ciekawe i śmieszne dialogi, „ci źli” mieliby naprawdę solidne
powody, by szukać bohaterki, a Aeryla już od początku nie byłaby uznawana za
ósmy cud świata i zachowywałaby się odpowiednio do swojego wieku, powieść mogłaby
stać się czymś świetnym. Nie na miarę Harry’ego, ale czymś zbliżonym. Tymczasem
autorka nie wykorzystała swojego pomysłu, może zbyt wcześnie zdecydowała się
wydać książkę? Albo może ta powieść powinna być skierowana do czytelnika w
przedziale wiekowym 11-15 lat? Bo chociaż Aeryla jest prawie pełnoletnia, to
jej zachowanie dorosłe w ogóle nie jest.
Nie wiem, czy mogę komuś polecić powieść i skazać go na kilka
godzin czytania przemyśleń Aeryli. Może młodszemu czytelnikowi, który na
dodatek nie czytał nigdy powieści pani Rowling? Gdy dałam próbkę tekstu mojej
dwunastoletniej siostrze, zaśmiewała się przy niej do rozpuku i co rusz
pokazywała ciekawe dla niej momenty, które na mnie nie zrobiły najmniejszego
wrażenia. Może to jest klucz do sukcesu? W każdym razie ja dwa razy zastanowię
się, gdy zobaczę następnym razem nazwisko autorki. Bo choć po trzystu na
trzysta trzydzieści sześć stron zdarzyło się coś, co mnie w końcu
zainteresowało, to nie jestem pewna czy na tyle, by sięgnąć po drugą część,
jeśli autorka zdecyduje się na jej wydanie.
~Aga
Książkę dostałam od wydawnictwa Novae Res
No właśnie: pewnie książka jest adresowana do bardzo młodych czytelników. Więc nie musi się podobać tym starszym, a w grupie docelowej znajdzie wielu fanów :) Ja sięgnęła bym po nią z czystej ciekawości, czy mój odbiór będzie taki sam jak Twój.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za recenzje, książkę widziałam wcześniej i zaintrygowała mnie swoją okładka. Szkoda, że zmarnowano potencjał historii; dla mnie się w takim razie nie nadaje, ale dla nastoletniej siostrzenicy, czemu nie?
OdpowiedzUsuńMyślałam o tej książce, bo często widuję ją w sieci... Ale po tej recenzji stwierdzam, że nie jest dla mnie...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pomysł na fabułę wydaje się być czymś nowym, jednak jak widać wykonanie nie idzie z nim w parze.. Szkoda, bo mimo tego, że nie mam już -nastu lat, z chęcią sięgnęłabym po nią w wolnej chwili, by się odprężyć.
OdpowiedzUsuńRaczej do niej nie zajrzę i ten błąd :D Fabuła jednak wydaje się ciekawa. Polecę kuzynce ;)
OdpowiedzUsuńKochane książki
Błędy, choć czasem drobne, strasznie mnie irytują. Literatura ma wszak wspierać czytelnictwo i doskonalić nasze umiejętności, ale czy to wina autorki? ... grafik wykonał kawał dobrej roboty, bo chętnie bym ją przygarnęła z półki :)
OdpowiedzUsuńksiążka z niewykorzystanym potencjałem... szkoda. Ja fantastykę sobie najczęściej odpuszczam, chyba że trafię na prawdziwą perełkę która zbiera dobre recenzje, sądząc po Twojej opinii bez wyrzutów sumienia mogę nie czytać tej książki
OdpowiedzUsuńMam tę serię na półce i cieszę się, że ją zakupiłam😉
OdpowiedzUsuńKsiążki z Harry'm Potterem czytałam, ale jak miałam lat naście. Po zrecenzowaną pozycję raczej bym nie sięgnęła. Zbyt dużo powiązań i zapewne na nich bym się skupiła zamiast na fabule. Na pewno będzie takie grono czytelników, którym przypadnie do gustu. Niestety ja do nich nie należę.
OdpowiedzUsuńDenerwują mnie takie książki w których jest potencjał a autorzy to potrafią spieprzyc :/ Właśnie ostatnio czytałam "siedem promieni" w których widziałam świetny pomysł na książkę, ale sposób jego wykonania po prostu do kitu. Na prawdę się zawiodłam, może na prawdę za szybko te książki wydawaja, mogliby posiedzieć jeszcze z miesiąc na ich dopracowaniu a potem dopiero posłać je w świat. To na prawdę smutne :(
OdpowiedzUsuńahahaha, pamiętam tą książkę, chociaż czytałam ją dobrych kilka lat temu. ja się zastanawiałam, czy autorka tak na poważnie i jakim cudem ktoś to zechciał przetłumaczyć, bo to było dno i kilometr mułu. a najśmieszniejsze, że ma chyba ze dwa wydania.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie czytam książek, dopóki cała seria nie zostanie wydana (tylko baaardzo nieliczne). Jeśli chodzi o tę książkę, to chciałam właśnie zrobić wyjątek, ale teraz sama nie wiem... Czy nie czytać, bo jest słaba, czy jednak czytać bo to coś zbliżonego do fun fiction. Chyba jednak poczekam na decyzję o kolejnych częściach... Zobaczymy
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z recenzją :) Czytałam "Łowcę czterech żywiołów" i bardzo mi się podobała z niecierpliwością czekam na kontynuację. Czytając nie miałam wrażenia, że w jakiś sposób nawiązuje czy jest w jakiejś części ściągnięta z Harrego Pottera. Patrząc pod tym kątem, każda książka wydana po HP a mająca w sobie elementy magii, różdżek i złych postaci będzie ściągnięta od HP. Trzeba zauważyć, że jest to debiut. Na ogół kolejne książki danego autora są inne, bardziej dopracowane. Oczywiście, że temat mógłby zostać bardziej pociągnięty w niektórych wątkach a winnych był za szybko kończony, ale w żadnym wypadku mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Książkę czyta się lekko i jest przyjemna w odbiorze, no może nie dla kogoś kto z góry założył że mu się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńP.S.
Z rodziny Aeryli z tego co pamietam(a czytalam dosyć dawno więc mogę się mylić) tylko jej ojciec nie znosił ludzi władających magią :)
Osobiście książkę polecam. Nie uważam że jest bardziej dla młodych czytelników, bo sama już do takich nie należę od wielu lat a książka bardzo mi się podobała :)
Ja nigdy nie zakładam,że książka mi się nie spodoba, zawsze podchodzę do lektury z odwrotną wręcz nadzieją (nawet napisałam to na początku), w tym wypadku jednak się zwyczajnie zawiodłam. W innych powieściach oczywiście można znaleźć podobne tematy, ale nie każda, w której będą magiczne różdżki to HP, a nie każda, w której są smoki to PLiO itp. itd. ;) W tej książce nawiązania są jednak zbyt oczywiste, za bardzo podobne, by dało się przejść obok tego bez komentarza, przestają być powoli nawiązaniami a stają się kopią.
UsuńWyrażam nadzieję, że kolejna książka autorki będzie bardziej dopracowana, przecież nikt tak naprawdę nie urodził się z piórem w ręku, aczkolwiek jak napisałam, ja nie mam pewności, czy zdecyduję się na przeczytanie :)
A jeśli chodzi o rodzinę bohaterki to owszem, później okazało się że jedynie jej ojciec nienawidzi magii, jednak Aeryla na początku sądziła, że z jej matką jest tak samo.
Każdy ma prawo nie zgodzić się z czyjąś opinią i wyrazić odmienną, tak czy inaczej ja swoje zdanie podtrzymuję w stu procentach ;)
We wszystkich wcześniejszych komentarzach widzę jedynie wpisy Pań. Może tu jest problem z oceną powieści Pani Agaty. Co do mnie przeczytałem książkę z przyjemnością, traktując ją jako odskocznię od rzeczywistości dnia codziennego i czekam cierpliwie na dalszą część. Osobiście uważam, że podstawą oceny nie powinno być dopatrywanie się wszędzie kopiowania pomysłu i procesowanie się o podobieństwo wyrobu (vide historia tablety apple ws samsung). A jeśli chodzi o przedział wiekowy to pewnie prawda, że na starość dorośli dziecinnieją :)
UsuńNo i mam mały kłopot, bo okładka mi się bardzo podoba, magia, różdżki i czarodzieje to moja ulubiona bajka, ale... no własnie ale, chyba jednak przeczytam "Łowcę czterech żywiołów" i przekonam się sama :) ale recenzja na 6 :) podobają mi się szczere, przemyślane recenzje :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę miałam w planach przeczytać. Jednak ocena 3 jakoś nie zachęca. Mam zwyczaj, że lubię sama sprawdzić czy książka faktycznie jest taka zła (już kilka razy okazało się, że książkę którą wszyscy polecali i się zachwycali mi jakoś nie przypadła do gustu), więc po przeczytaniu zobaczę czy moja opinia będzie taka sama. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niektórzy oceniają książkę zanim ją przeczytają bo przez to mogą nigdy nie poznać historii wspaniałych bohaterów. Według mnie ta książka jest wspaniałym dziełem autorki trzeba mieć tylko wyobrażenie aby przenieść się w tamten świat, poczuć się jak bohaterka czy inne postacie, bez tego nie odczujemy przyjemności zagłębienia się w dalszą historię bohaterów.
OdpowiedzUsuń