Autor: Anna
Bińkowska
Tytuł: Tu się
nie zabija
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok
wydania: 2017
Ilość
stron: 350
Ocena: 7/10
Opis:
Morderstwo w samym sercu zabytkowego kampusu? Tego jeszcze nie było!
Młoda sierżant Iga Mirska nie ma lekko: w pierwszym dniu nowej pracy przydzielono ją do arcytrudnego śledztwa. Brutalne morderstwo profesora Zawistowskiego wstrząsnęło naukowym światkiem, bo przecież na uniwersytecie się nie zabija. W dodatku każdy ze współpracowników ofiary ukrywa swoje mroczne sekrety... Czy Mirskiej uda się przeciąć ten gordyjski węzeł kłamstw i niedomówień i udowodnić nowemu szefowi, że nadaje się do pracy w wydziale kryminalnym?
Recenzja:
„Morderstwo” i „uniwersytet” – zdecydowanie się nie łączą, a
przynajmniej tak się powinno wydawać. Chociaż zapewne niejeden student podczas
sesji powiązywał je ze sobą, przeklinając ogrom materiału i przysięgając
profesorom zemstę, tak naprawdę z zabójstwem w centrum uniwersyteckiego kampusu
raczej nie miał styczności. Dlatego też kryminał Anny Bińkowskiej od razu wpadł
mi w oko: miał zachęcający opis, ciekawy tytuł i wątek, z którym do tej pory
się nie zetknęłam, nie w polskim otoczeniu, więc musiałam to szybko nadrobić.
Chociaż opis wskazuje na to, że główną bohaterką będzie Iga
Mirska, w książce przyglądamy się także losom innych bohaterów: zaczynając od
studenta Jureczka, którego zdrabnianie imienia początkowo mnie irytowało, a
później nawet przypadło do gustu ze względu na charakter postaci, poprzez
pracowników Uniwersytetu Warszawskiego, a skończywszy na komisarzu Budrysiu,
pod którego „skrzydła” trafia młoda pani sierżant. Jest to dobry zabieg, dzięki
któremu możemy poznać historię z wielu różnych punktów, które na końcu zostaną
połączone w całość. Ostatecznie jednak najwięcej akcji rozgrywa się właśnie z udziałem
Igi Mirskiej, która już w pierwszym dniu pracy została przydzielona do trudnego
śledztwa. Nie można jednak powiedzieć, żeby jej to przeszkadzało.
Nowa praca okazała się zbyt absorbująca, w
pierwszym tygodniu mieli i morderstwo – może średnio wyrafinowane, jeśli chodzi
o sam sposób wykonania, ale za to w środowisku ciekawszym niż menelstwo – i
handel bronią. W jednym tygodniu!
Sierżant Mirska okazała się bardzo ciekawą postacią i chociaż na
początku nie byłam do niej przekonana, ostatecznie polubiłam ją i to bardzo.
Zwłaszcza za jej podejście i zapał do pracy, charakter i pomysły. Zresztą nie
tylko ona wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Gburowatego komisarza i innych
kolegów Igi z komendy również bardzo polubiłam, bo każda z postaci była inna,
ale stworzona bez sztuczności i przesady. Bohaterowie w książce zostali
wykreowani naprawdę realistycznie – zwyczajni ludzie, mający problemy jak każdy
z nas – i po prostu dali się lubić. Poza tym ich dialogi były ciekawe, zabawne,
nie raz wywoływały szeroki uśmiech na twarzy.
Muszę przyznać, że książka bardzo wciąga. Zazwyczaj na samym
początku powieści ma się do czynienia z nudnawymi opisami, które muszą
wprowadzić czytelnika w fabułę, dać mu choć minimalne pojęcie o tym, o czym
będzie mowa dalej. Natomiast książka „Tu się nie zabija” zaskoczyła mnie
pozytywnie, bo od samego początku wciągnęła do swojego świata. Mimo tego, że w
pewnych momentach dłużyły mi się niektóre wątki – bo, jak pisałam, w powieści
czasem przenosimy się od bohatera do bohatera, zaglądając na chwilę w jego
życie – to ogólnie fabuła naprawdę pochłania. To ogromny plus tej książki. Poza
tym swobodny, lekki styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Nie spotkałam w
książce przesadzonych gestów ani dialogów, całość była utrzymana w lekko humorystycznym
tonie, do tego akcja zdawała się rozgrywać tuż pod moim nosem, przez co
historia i bohaterowie byli mi jeszcze bliżsi.
Trzeba jednak powiedzieć, że nie mamy tu do czynienia z intrygą,
która od początku do końca trzyma czytelnika tak mocno, że po ujawnieniu
sprawcy, napięcie niemal namacalnie ulatnia się z jego ciała. Ale to wcale nie
oznacza, że od razu można domyślić się kim jest zabójca, dlaczego stało się to,
co się stało i że sam pomysł jest prosty i banalny – co to, to nie! Pani
Bińkowska stworzyła realistyczny obraz społeczeństwa uniwersyteckiego, w którym
każdy ma coś za uszami, w którym każdy miał motyw, by pozbyć się profesora, a
rozwiązanie nie jest podane na tacy. Sierżant Mirska musi napracować się, by
odkryć w końcu co tak naprawdę stało się na kampusie, a czytelnik towarzyszy
jej wiernie i dzięki szerszej perspektywie może wysnuwać swoje własne
podejrzenia.
Mogę szczerze powiedzieć, że „Tu się nie zabija” jest bardzo
dobrym kryminałem. Autorka w odpowiednich momentach podtrzymuje napięcie, nie
ujawnia zbyt wiele, podsuwa fałszywe tropy… I prowadzi nas do rozwiązania,
którego do końca się nie spodziewamy. A że jest to debiutancka książka pani
Bińkowskiej, z pewnością będę wyczekiwać kolejnych powieści spod jej pióra. Wam
tymczasem polecam zapoznać się z tą pozycją, bo jak najbardziej jest tego warta!
~Aga
Książkę dostałam od Wydawnictwa W.A.B
Czekałam tylko na stwierdzenie, które upewni mnie w tym, że zakończenie nie jest przewidywalne, bo to na nie zwracam największą uwagę podczas czytania kryminałów. Samo osadzenie fabuły na uniwersytecie wśród studentów i ich historii bardzo mi się podoba. Chętnie dam szansę polskiej autorce, gdyz powinno wspierać się naszych rodaków.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam i polecam książkę pani Bińkowskiej! Mogę szczerze przyznać, że ja zakończenia nie przewidziałam ;)
UsuńPo przeczytaniu recenzji wpisuję książkę na listę "do przeczytania"
OdpowiedzUsuńDziękuję :)