poniedziałek, 13 lutego 2017

Neil Gaiman - "Amerykańscy bogowie"

Tytuł: Amerykańscy bogowie
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 608
Ocena: 8/10

Opis:
Najsłynniejsza powieść Neila Gaimana, która zdobyła serca czytelników na całym świecie. „Amerykańscy bogowie” to opowieść o współczesnym świecie, o przemijaniu wartości, konflikcie pomiędzy tym co nowe a tradycjami, które powstawały przez wieki. Opowiada o pasji, miłości, nienawiści i śmierci, o codziennych problemach i rozterkach trapiących nas ludzi na początku nowego tysiąclecia.
Po trzech latach spędzonych w więzieniu Cień ma wyjść na wolność. Ale w miarę jak do końca odsiadki pozostają tygodnie, godziny, minuty, sekundy, czuje narastający niepokój. Na dwa dni przed zakończeniem wyroku, jego żona, Laura, ginie wypadku samochodowym w tajemniczych okolicznościach – wszystko wskazuje na zdradę małżeńską. Oszołomiony Cień powraca do domu, gdzie spotyka tajemniczego Pana Wednesday, twierdzącego, iż jest uchodźcą wojennym, byłym bogiem i królem Ameryki. Razem wyruszają oni w niesamowitą podróż przez Stany, rozwiązując zagadkę morderstw, które co zimę są dokonywane w małym amerykańskim miasteczku. Jednak podąża za nimi ktoś, z kim Cień musi zawrzeć pokój...


Recenzja:
To już siódme (i jak do tej pory najładniejsze) wydanie Amerykańskich bogów w Polsce. Na całym świecie były ich setki, książka zdobyła wiele nagród i wyróżnień (m.in. nagroda Hugo, Nebula, Locus oraz Bram Stoker Award), a tak poza tym to moja ulubiona powieść tego autora. Co prawda czytałam ją pierwszy raz dawno, bo w 2010, i pamiętałam już bardzo niewiele, ale teraz, po powtórnej lekturze, przypomniałam sobie, dlaczego tak mi się podobała i dlaczego uważam, że to najlepsza rzecz, jaka wyszła spod pióra Gaimana.
Cień wychodzi wcześniej z więzienia za dobre sprawowanie. Zamiast sześciu lat odsiedział trzy, ale zwalniają go jeszcze kilka dni wcześniej, z powodu nagłej śmierci żony. Mężczyzna przez te trzy lata często myślał o Laurze i dawnym życiu, więc teraz, gdy okazuje się, że nie ma do czego wracać, jest zagubiony. W samolocie poznaje tajemniczego mężczyznę, który przedstawia się jako Wednesday i proponuje mu pracę. Cień odmawia, ale Wednesday jest przekonujący. I tak zostaje ochroniarzem boga.
Ameryka nie jest dobrym miejscem dla bogów – ta myśl powtarza się przez całą książkę. Ludzie z całego świata, którzy przybywali wieki temu do Ameryki, przywozili ze sobą swoich bogów – mniejszych i większych, mniej lub bardziej znanych, należących do wszystkich możliwych panteonów – nordyckich, słowiańskich, egipskich, indyjskich czy afrykańskich. W miarę upływu czasu ludzie ci umierali, a wraz z nimi pamięć o bogach. Niektórzy zostali zapomniani całkowicie, reszta, jeśli jeszcze istnieje, cienko przędzie. Pojawiają się za to nowi bogowie – mediów, techniki, internetu, telewizji. Ci nowi bogowie źle znoszą konkurencję i pragną ją zlikwidować. Wednesday próbuje zjednoczyć starych bogów w walce z nowymi, a Cień ma mu w tym pomóc. Czy im się uda?
Ta książka to typowa powieść drogi. Bohaterowie podróżują przez kolejne stany, spotykają coraz to nowych bogów i przeżywają różne przygody. Perypetie Cienia stanowią główny zrąb historii, ale równolegle toczy się akcja kilka innych opowieści, którymi Gaiman przeplata kolejne rozdziały. Niektóre z nich znalazły się w osobnych tomach opowiadań autora.
Główny bohater, Cień, jest bardzo specyficzny. To (co często jest podkreślane) kawał chłopa, trochę jednak dziecinnego. Cień opanował do perfekcji sztukę tłumienia emocji, więc wszystko przyjmuje z iście stoickim spokojem i w zasadzie nic nie jest w stanie go zaskoczyć – nawet odwiedziny martwej żony. Ludzie często nazywają go idiotą, ale Cień rozumie więcej, niż wszystkim się wydaje. Żeby zająć czymś ręce, bawi się ciągle monetami i wykonuje różne sztuczki, których opisaniu autor poświęca sporo miejsca. Cień nie jest martwy. Ale jego martwa żona ma wątpliwości, czy żyje. Faktycznie, tłumi emocje z taką skutecznością, że można mieć co do tego wątpliwości. Ale nadal pozostaje postacią, którą darzę sympatią.
Gaiman opisał wielu bogów, najdokładniej oczywiście Odyna, którego ochroniarzem został Cień. Pojawili się między innymi Czernobog, Horus, Thot, Loki, czy Anansi, którego autor opisywał też w Chłopakach Anansiego. Kreacje starych bogów są bardzo udane, wszyscy wyszli wprost zadziwiająco realnie. Co do świata, autor tak kreuje rzeczywistość, że nigdy nie wiemy, co jest prawdą, a co ułudą. To zresztą cech charakterystyczna Gaimana, który jest mistrzem takich magicznych opowieści.
Akcja na początku intryguje, potem można odnieść wrażenie, że toczy się powoli, ale nie należy się zniechęcać, bo autor szykuje kilka niespodzianek i pojawia się nawet wątek kryminalny. W głównej mierze jest to jednak historia o jednym wielkim oszustwie i kilku małych. Bardzo satysfakcjonująca, gdy dotrze się do końca.
Jak napisałam, to już siódme wydanie tej książki i zdecydowanie najładniejsze. Okładka jest obłędna – jak wszystkie z tej serii – i pięknie prezentuje się na półce. Warto kupić sobie właśnie to wydanie, bo już pomijając ładną okładkę, jest naprawdę dobrej jakości.
Na koniec zostawiłam najlepsze. Telewizja Starz zamówiła pierwszy sezon serialu na podstawie Amerykańskich bogów. Prawdopodobnie pierwszego odcinka możemy spodziewać się w kwietniu tego roku. Obsada jest taka, że palce lizać, Cień dobrany genialnie (Ricky Whittle <3), postacie bogów również (Ian McShane jako pan Wednesday, Peter Stormare jako Czernobog), autor bierze udział przy produkcji – jeśli po drodze nic nie pójdzie źle, to będzie coś wspaniałego. Zobaczcie trailer. Ale… zanim pojawi się serial, koniecznie przeczytajcie książkę!



Za książkę dziękuję wydawnictwu Mag!



3 komentarze:

  1. Powieść czytałam jakieś 6-7 lat temu i pamiętam jedynie zarys fabuły. Zanim zaczęłabym oglądać serial musiałabym sobie przypomnieć co i jak :D Pamiętam, że po lekturze byłam zachwycona, jednak teraz zastanawiam się nad zakupem własnego egzemplarza, bo to wydanie jest boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam dokładnie tak samo i ani trochę się nie zawiodłam, gdy sobie tę lekturę odświeżyłam, także polecam. z tym wydaniem to jest tak, że to jest cudowne, ale... co jeśli ósme będzie z okładką filmową (tj. z Rickym)? wtedy będę musiała je kupić xDD

      Usuń
  2. Ja właśnie planuje zakup tej książki, jeszcze ta szata graficzna okładek boska :)

    OdpowiedzUsuń