Autor: C.W. Gortner
Tytuł: Sekret Tudorów
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 342
Ocena: 5/10
Opis:
Jest lato 1553 roku. Brendan Prescott, podrzutek i sierota, wychowuje się w domu potężnej rodziny Dudleyów. Prescott zostaje wysłany na dwór królewski jako giermek Roberta Dudleya, który powierza mu tajną misję i wysyła do przyrodniej siostry króla - księżniczki Elżbiety. Brendan wplątuje się w mroczne dworskie intrygi i szpieguje dla Williama Cecila. Mając u boku tylko odważnego chłopca stajennego i pełną uroku, zuchwałą damę dworu, próbuje dociec prawdy o tajemniczym zniknięciu ciężko chorego króla Edwarda VI. Rzuca się w wir politycznej gry, którą rządzą podstępy, kłamstwa i zbrodnie.
Recenzja:
Dotychczas znałam C.W. Gortnera jedynie z powieści ze znakomicie wykreowanymi głównymi bohaterkami - owianymi tajemnicą władczyniami (Ostatnia królowa, Wyznania Katarzyny Medycejskiej). Sekret Tudorów, który mam teraz przed sobą, znacznie odbiega od znanych mi książek jego autorstwa, ponieważ - choć słynna kobieta i tu pełni ważną rolę - pierwsze skrzypce gra mężczyzna!
Sekret Tudorów napisany jest z perspektywy Brendona Prescotta, szpiega Elżbiety I Tudor. Bohater ten jest niezwykle uzdolniony, a jego największym talentem zdaje się być... wpadanie w kłopoty. Brendon - choć niezaprzeczalnie jest inteligentny - miejscami ma więcej szczęścia niż rozumu, bowiem potrafi wygramolić się niemal z każdego bagna. Ponadto, jego zachowanie bywa irracjonalne, tak samo jak niektóre pomysły jego stworzyciela - autor starał się ukryć jego pochodzenie, a potrafił bezczelnie zasugerować rozwiązanie w opisach. Wielka szkoda, bo to, skąd się wziął główny bohater, wydawało się największą tajemnicą tej powieści... Boli mnie to tym bardziej, gdyż liczyłam na powieść bardziej o TUDORACH, niż wymyślonej (i miejscami wywołującej historyczny śmiech) postaci.
O tajemnicach wiem wszystko. Tajemnicach nad tajemnice, tajemnicach jak miecze, jak postronki, jak czułe słówka u wezgłowia łoża. Prawda sama nigdy nie wypływa. Tajemnice są walutą naszego świata, fundamentem, na którym wznosi się gmach naszej pychy i kłamstwa. Tajemnice są nam potrzebne, służą za stal naszych tarcz, ozdobę naszych ciał, zasłonę naszych lęków. Łudzą i pocieszają, chronią przed świadomością, że koniec końców każdy musi umrzeć, my też.
Sekret Tudorów nie do końca jest tym, na co wskazuje tytuł. Naturalnie nie brakuje tutaj historii, choć jest ona podana bardziej w postaci pobocznych bohaterów historycznych niż w wydarzeniach. Akcja powieści rozgrywa się w tle życia królewskiej rodziny. Spotkamy tu lubiane przez autora intrygi, grę o władzę, kłamstwa i dużo - BARDZO DUŻO - fikcji literackiej. To kolejny cios, ponieważ C.W. Gortner jak dotąd był dla mnie mistrzem opowieści historycznej, w której - choć fakty mieszały się z wyobraźnią autora - to pracy ze źródłami było zdecydowanie więcej niż abstrakcji. Autor swoją fantazją wywołał niezły zamęt w mojej wiedzy historycznej, a fabuła tej powieści była doprawdy prosta (skupia się jedynie na lecie 1553 roku). Powieść ratuje nieprzeciętna narracja, w której nie brakuje emocji, odrobiny poetyckości i zaskakującej lekkości, znanej mi z powieści o Joannie Szalonej i Katarzynie Medycejskiej.
Sekret Tudorów jako powieść łotrzykowska sprawdza się znakomicie - jak wspomniałam wcześniej, bohater potrafi wyjść nawet z największych opresji, a i przedstawiony został jako podrzutek i sierota, co jest nieodłącznym elementem tego typu książek. Niestety, jeśli mam ocenić Sekret... w kategorii powieści historycznej, jest to dla mnie ogromny zawód (choć Elżbieta została tutaj przedstawiona w sposób nader ciekawy) i z żalem wystawiam temu autorowi tak niską ocenę. Niemniej polecam ją dla miłośników spisków, manipulacji i szpiegów, napisana jest doprawdy świetnie i wciąga. Należy jednak podejść do niej z przymrużeniem oka - ja podeszłam do niej zbyt poważnie i autor ukruszył mi nią kawał serducha.
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Publicat. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz