Autor:
Anna Cieplak
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Rok
wydania: 2016
Liczba
stron: 232
Ocena:
7/10
Opis:
Mieć
piętnaście lat to jak cierpieć na nieuleczalne zaburzenia urojeniowe. Każdą
uwagę na swój temat analizuje się po sto razy, kompleks wyrasta na kompleksie,
a wszystko, co fajne, jest zabronione. Oliwia boi się, że zaszła w ciążę z
Chomikiem o grzywce Biebera. Czy z powodu pechowego wypadu do sklepu, gdy jej
kolegów przyłapano na kradzieży batonów, wyląduje w ośrodku? Julii to raczej
nie grozi, jest z lepszego osiedla. Nie jest jednak pewna, czy w sercu Usziego
wygra z żołnierzami wyklętymi, ani nawet, czy by tego chciała. Magda, macocha
Julii, próbuje pomóc Oliwce, ale trudno wsadzić kij w szprychy bezlitosnej
biurokratycznej machiny, tym bardziej, gdy samej się żyje bez papierów i na
umowie śmieciowej.
Przejmująca
powieść Anny Cieplak opowiada o Polsce, jakiej prawie nie znamy. O brudzie
prowincji, gdzie o być albo nie być może zadecydować złośliwa plotka. O
dorosłych, którzy są bardziej bezradni niż dzieci. I dzieciach, które muszę
dźwigać odpowiedzialność dorosłych. Jakby życie nie było wystarczająco trudne,
nad losem ich wszystkich czuwa zmęczony kurator, wielkie państwo polskie.
Recenzja:
Wbrew pozorom ciężko jest pisać dla młodzieży, a jeszcze trudniej o
młodzieży. Anna Cieplak podjęła się nawet trudniejszego zadania, bo zdecydowała
się pisać o gimnazjalistach, a konkretniej o tak zwanej „patologii”.
Chciałam powiedzieć, że sama chodziłam do gimnazjum nie tak dawno temu,
ale po szybkich obliczeniach wyszło mi, że to już jakieś dziesięć lat. Choć
nadal dobrze wspominam tamten czas, wiem, że przez te dziesięć lat zmieniło się
tak wiele, że mnie-gimnazjalistkę i współczesnych gimnazjalistów dzielą całe
lata świetlne. Tym większy jest mój podziw dla Anny Cieplak, która piętnaście
lat miała jeszcze dawniej niż ja. Udało jej się jednak uchwycić język i „ducha”
współczesnych nastolatków, choć niestety jestem za stara, żeby określić, w
jakim stopniu. Wiadomo, że młodzieżowy slang zmienia się bardzo szybko i z
próbą oddawania go w książkach wiążą się przynajmniej dwa niebezpieczeństwa –
po pierwsze ciężko powiedzieć, czy w chwili, kiedy wyjdzie książka, niektóre
słowa będą jeszcze w ogóle w użyciu, a po drugie, to jednak język „nasz, a nie
wasz”. Nastolatki mogą się nim swobodnie posługiwać, ale będą kręcić nosem, gdy
ktoś będzie usiłował ich naśladować. Przyznam szczerze, że choć sama raczej nie
używam takiego języka, nie miałam problemów ze zrozumieniem wyrażeń przytaczanych
przez autorkę. W każdym razie w większości.
Oliwka, nastolatka z gorszego osiedla mieszkająca z ojczymem i opiekująca
się przyrodnim rodzeństwem; Julka, koleżanka Oliwki „z lepszego osiedla”; macocha
Julki, Magda – to trzy główne bohaterki tej książki. Ciężko pisać o jakiejś
akcji, bo tak naprawdę nie jest to klasyczna historia z rozpoczęciem,
rozwinięciem, jakimiś zwrotami akcji i punktami kulminacyjnymi oraz
zakończeniem – to przedstawienie pewnych epizodów z udziałem bohaterów,
jakiegoś urywka ich życia. Poznajemy ich problemy, ale nie poznajemy ich
rozwiązania – może dlatego, że go nie ma? Anna Cieplak ukazując tych kilka scen
z życia „patologii” i „niepatologii” zwraca między innymi uwagę na problem,
jakim jest system i to, jak bezradni są żywi ludzie w starciu z nim – dorośli,
o nastolatkach nie mówiąc.
Oliwka jest tak naprawdę przeciętną nastolatką. W głowie pusto, kompleksów
masa, za wszelką cenę chce się dopasować, więc udostępnia zdjęcia na fejsie, snapie,
insta i innych portalach, lajkuje, hasztaguje, komentuje i tak dalej.
Jednocześnie próbuje zakazanych rzeczy – alkohol, zioło, pierwsza baza, druga, potem
płynnie trzecia. Później martwi się, że jest w ciąży, mówi o tym dorosłym i
koleżankom, pojawia się plotka, która zatacza szerokie koło i wraca – pod postacią
kuratora. Potem wystarczy znaleźć się w niewłaściwym miejscu i czasie i bach!
Ośrodek. Czy Oliwka jest złą, wulgarną dziewczyną, którą należałoby
zresocjalizować? Jeśli tak, razem z nią do ośrodków powinna trafić większość „gimbazy”.
Ale nie trafia. Dlaczego? Bo problem mają tylko ci, którzy pochodzą ze złego
środowiska. Julka nie różni się tak bardzo od Oliwki, nawet razem z nią
znajduje się w tym samym złym miejscu i złym czasie. Ale zły jest tylko dla
Oliwki, bo Julka mieszka na lepszym osiedlu. Ot, paradoks, na który zwraca
uwagę autorka. Walczyć z systemem można, ale czy ma się jakieś szanse, by
wygrać?
Mówi się, że młodość to piękny czas, ale tak naprawdę chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby mieć znowu piętnastu lat. Cieplak pokazuje jak ciężki jest to wiek - z całym tym parciem na posiadanie chłopaka, z desperacką potrzebą akceptacji przez rówieśników, z problemami w komunikacji z rodzicami - czy też opiekunami. Niestety obraz współczesnej młodzieży na „brudnych prowincjach”, jaki przed nami rysuje, nie jest kolorowy. Jest raczej przerażający. Jak żyć w czasach „szybkich jak sraczka”? Nie ma co generalizować, nie wszyscy gimnazjaliści są tacy jak w książce Cieplak i nie wszędzie się tak żyje. Ale jakiegoś procentu społeczeństwa problemy przedstawione przez autorkę niestety dotyczą. Książka nie dostarczy co prawda odpowiedzi, jak je rozwiązać, ale otworzy na nie oczy. Choćby dlatego warto ją przeczytać.
Mówi się, że młodość to piękny czas, ale tak naprawdę chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby mieć znowu piętnastu lat. Cieplak pokazuje jak ciężki jest to wiek - z całym tym parciem na posiadanie chłopaka, z desperacką potrzebą akceptacji przez rówieśników, z problemami w komunikacji z rodzicami - czy też opiekunami. Niestety obraz współczesnej młodzieży na „brudnych prowincjach”, jaki przed nami rysuje, nie jest kolorowy. Jest raczej przerażający. Jak żyć w czasach „szybkich jak sraczka”? Nie ma co generalizować, nie wszyscy gimnazjaliści są tacy jak w książce Cieplak i nie wszędzie się tak żyje. Ale jakiegoś procentu społeczeństwa problemy przedstawione przez autorkę niestety dotyczą. Książka nie dostarczy co prawda odpowiedzi, jak je rozwiązać, ale otworzy na nie oczy. Choćby dlatego warto ją przeczytać.
To chyba jesteśmy w podobnym wieku... Ja też niedawno uczyłam się w gimnazjum, ale jak zaczynam liczyć, to wychodzi ładnych kilka lat (w zasadzie zaraz dobiję do kilkunastu...). Książka bardzo mnie intryguje, chociaż jak tak sobie pomyślę, to ten gimnazjalny wiek był najgłupszym z możliwym. Nigdy nie chciałam czuć się tak mocno dorosła, jak właśnie wtedy. Dobrze, że w liceum już mi przeszło. :)
OdpowiedzUsuńracja, był najgłupszy i mam wrażenie, że przez to najciekawszy :D ale kto by chciał do niego wrócić :x
Usuń