Tytuł:
Klamki i dzwonki
Autor:
Magdalena Knedler
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2016
Liczba
stron: 350
Ocena:
6/10
Opis:
Eliza
Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy w bibliotece i z korepetycji,
właśnie wydała tomik swoich wierszy, a zaprzyjaźniony pub zorganizował jej
wieczór autorski. Nie jest jej jednak dane nacieszyć się sukcesem, ponieważ już
nazajutrz odbiera tajemniczy telefon ze szpitala. W jednej chwili dramatyczna
przeszłość gwałtownie wkracza w jej życie i całkowicie je zmienia.
Co
się wydarzy, gdy unikająca bliskich związków trzydziestolatka z dnia na dzień
zostanie matką nastoletniej dziewczynki? Jak artystka, kochająca literaturę i
sztukę absolwentka kulturoznawstwa poradzi sobie z prowadzeniem firmy? Czy
będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów?
Recenzja:
Magdalena Knedler debiutowała stosunkowo niedawno, bo w zeszłym roku. Od
tego czasu zdążyła wydać kilka książek, a ja, mimo że nadal pamiętam
zamieszanie, jakie powstało wokół debiutu Pan
Darcy nie żyje, ciągle nie miałam okazji zapoznać się z którąś z jej
powieści. Widziałam za to sporo pozytywnych recenzji i względem Klamek i dzwonków miałam spore
wymagania. Czy zostały spełnione?
Eliza Ostaszewska ma trzydzieści jeden lat i jest absolwentką
kulturoznawstwa. Stosunkowo szybko po ukończeniu studiów zdała sobie sprawę, że
świata po takim kierunku nie zwojuje. No i nie zwojowała. Pracuje w osiedlowej
bibliotece na pół etatu, udziela korepetycji i jakoś wiąże koniec z końcem. By spełnić swoje marzenie i wydać
tomik poezji, oszczędza równo dwa lata, żywiąc się jedynie ryżem i najtańszymi produktami.
Wreszcie tomik się ukazuje, a zaprzyjaźniony pub organizuje jej nawet wieczorek
poetycki, który odnosi umiarkowany sukces. Ale już jej nazajutrz nieco nudne, choć poukładane
życie wywraca się do góry nogami. Nagle zostaje opiekunką dwunastoletniej córki
swojej umierającej niegdysiejszej przyjaciółki. Pojawia się Albert – chłopak z
przeszłości, teraz już mężczyzna i odnoszący sukcesy adwokat. Choć między tym dwojgiem
nigdy do niczego nie doszło, oboje o sobie myśleli. Przez lata żyli we
Wrocławiu równolegle, ale osobno. Ona samotna, radziła sobie z życiem na swój
sposób, on w niezbyt udanym małżeństwie, starał się jak mógł. Eliza wpada też w
oko lekarzowi, który opiekuje się umierającą Heleną i z dnia na dzień staje się
współwłaścicielką dobrze prosperującego zakładu fryzjerskiego.
Autorka podzieliła książkę na kilka części i prowadziła równolegle kilka
wątków. Na początku irytowała mnie ta mnogość pozornie niezwiązanych ze sobą
fragmentów. Kiedy wszystko zaczęło się mniej więcej łączyć, czytało się lepiej.
Dużo tu nawiązań do poezji, ale choć etatową poetką jest Eliza, nie tylko ona ciągle
myśli o wierszach czy literaturze – nawet dwunastoletnia Agata czyta pod ławką Wiek niewinności.
O czym właściwie jest ta książka? Trochę o miłości, ale tylko trochę.
Chciałoby się powiedzieć, że o życiu, ale cała ta historia jest zbyt
nierealna, żeby to zrobić. Wyobraźcie sobie, że Elizie po latach w
zasadzie bez żadnej konkretnej przyczyny śni się Albert. A potem pomyślcie, że
dokładnie tego samego dnia Albertowi po latach śni się Eliza. Oboje wspominają
to samo wydarzenie w bibliotece, kiedy coś między nimi zaiskrzyło. Oboje słuchają
tej samej piosenki i myślą o tym samym. I oboje robią to zupełnie niezależnie
od siebie. Wiecie już o czym mówię?
Klamki i dzwonki to dość
przyzwoita powieść obyczajowa, ale mi się zwyczajnie nie spodobała. Nie podobał
mi się sposób, w jaki pisze autorka – za dużo bezsensownych kurew i te
przemyślenia bohaterów jakieś nieprzekonujące. Przez większość czasu nie mogłam wgryźć się w
tę historię, udało mi się dopiero pod koniec. Wiem, że szybko zapomnę o tej
książce i niestety nie mogę powiedzieć, żebym miło spędziła z nią czas.
Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że była zła. Sięgnijcie po nią, jeśli lubicie
prozę autorki, albo jeśli zaczytujecie się w polskich powieściach obyczajowych.
Całkiem możliwe, że wam przypadnie do gustu.
Za
książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res
Zajrzyjcie
na ich fanpejdż
Tak się składa, że niedawno dostałam tę książkę i mam zamiar zacząć ją czytać jeszcze dzisiaj. Nieczęsto zdarza mi się czytać powieści obyczajowe, a tym bardziej polskich autorów, ale tym razem zrobię wyjątek. Szkoda, że Tobie powieść nie do końca przypadła do gustu, ale ja jednak mam nadzieję, że znajdę w niej coś dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z Books of Souls
Zastanowię się nad nią :D
OdpowiedzUsuńOdniosłam dość kiepskie wrażenie o tej książce po Twojej recenzji. Nie bardzo podoba mi się tematyka- przypomina kiepski brazylijski serial. Szkoda, że nie znalazłam jeszcze żadnej polskiej autorki powieści, która by mnie oczarowała. Może masz coś do polecenia?
OdpowiedzUsuńhttp://bibliotekaksiazkowychrecenzji.blogspot.com/
Ja! Ja! Ja polecę! Iga Wiśniewska <3 Nie dosyć, że świetnie pisze, to jeszcze jest recenzentką na tym blogu :D
UsuńSkuś się na jej najnowsze perełki - "Przeklętą" (jeśli lubisz fantastykę), albo na "Urodzeni, by przegrać" ;)
Koniecznie muszę przeczytać skoro tak bardzo zachwalasz!!
Usuń