Autor: Michael Crummey
Tytuł: Rzeka Złodziei
Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Data wydania: 16 maja 2016
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10
Opis:
Michael
Crummey, autor głośnych powieści „Dostatek”, „Pobojowisko”
i „Sweetland”, w „Rzece złodziei” przenosi czytelników na
północno-wschodnią Nową Fundlandię, ukazując ją w czasach, gdy
walczyła tam o przetrwanie garstka rybaków i traperów rozproszona
na brzegach ogromnej zatoki Exploits, na których spotkać jeszcze
można było Beothuków – rdzennych mieszkańców wyspy. Druga
dekada XIX wieku. Żyjący w głuszy osadnicy od wielu dziesięcioleci
sami stanowią prawo na zajętych przez siebie terenach, na własną
rękę rozprawiając się z „Czerwonymi Indianami”. Ci, spychani
w głąb lądu przez Europejczyjków, nieudolnie stawiają opór,
atakując białych z zasadzek lub niszcząc ich mienie. Sytuacja
dodatkowo się komplikuje, gdy wiedziony nadzieją na zażegnanie
konfliktu gubernator wysyła w głąb lądu oficera marynarki
wojennej Davida Buchana, mającego wyegzekwować przestrzeganie prawa
przez osadników i zorganizować pokojową ekspedycję w głąb
terytorium Indian. Oficer werbuje do pomocy doświadczonego i
bezwzględnego Johna Peytona Seniora – najbardziej wpływowego
osadnika na całym wybrzeżu oraz jego syna, rozdartego między
niechęcią do ojca a miłością do kobiety, której przyszło wieść
życie w ich domu. Mężczyźni nawet nie podejrzewają, w jak
wielkim stopniu zakończona tragicznie wyprawa odmieni losy jej
uczestników oraz mieszkańców wybrzeża.
Recenzja:
Już wielokrotnie powtarzałam, że
uwielbiam książki Wydawnictwa Wiatr od Morza, ponieważ oni nie
podążają za trendem, nie wydają tego co modne i rozchwytywaniem,
tylko skupiają się na perełkach, wartościowych książkach. Nie
są to nowości wydawnicze, ale to nie ma znaczenia. Dzisiaj mam dla
Was moja opinię na temat najnowszej, wydanej w Polsce, książki
Michaela Crummeya, Rzeka złodziei.
Druga
dekada XIX w. Garstka osadników, sama stanowi prawo na terenie,
który od dziesięcioleci zajmuje. Pojawiają się pewne komplikacje
i muszą oni walczyć o swoją ziemię. Splot zdarzeń stawia na
swojej drodze kilku bardzo ciekawych bohaterów. Konflikty ciągle
narastają, a nic ni wskazuje na to, aby miały się ku końcowi.
Crummey
jak w pozostałych swoich książkach raczy czytelnika surowym
klimatem. Nowa Fundlandia, XIX wiek. Właśnie to jest jednym z
czynników, które niesamowicie podobają mi się w tej książce.
Kiedy sięgam po jakąś książkę tego autora, to spodziewam się z
jakim klimatem się spotkam, po czym zostaje jeszcze bardziej
zaskoczona geniuszem kreacji tego niepowtarzalnego świata.
Jednym
ze znaków rozpoznawczych tego autora, są bohaterowie z krwi i
kości. Według mnie trzeba być bardzo dobrym pisarzem, aby stworzyć
postaci niebędącymi płaskimi i karykaturalnymi bohaterami. John
Senior czy Cassie to tylko nieliczne z postaci, które bardzo mi się
spodobały.
Książka
nie jest przepełniona nieprzerwaną, pędząca akcją. Normalnie by
mi to przeszkadzało, ale autor pisze w taki sposób, że nawet
pozornie najnudniejsze kawałki czytam z zaciekawieniem i nie
potrafię się oderwać.
Mam
wrażenie, że ta pozycja jest bardzo motywującą. Mówi o
przekraczaniu granic, które wydają się być nie do przejścia.
Bohaterowie nie poddają się, mimo iż są nikłe szanse na wygranie
ich sprawy. Początkowo się trochę obawiałam, bo jest to debiut
literacki Crummeya i zastanawiałam się czy dorówna on jego
pozostałym książką, nie zawiodłam się ani odrobiny.
Sama
fabuła jak zwykle jest wielowątkowa. Rotacja między tematami nie
pozwala się czytelnikowi nudzić. Kiedy myślałam, że jeden wątek
jest moim ulubionym, zaraz pojawiał się następny, a ja skupiałam
się już tylko na nim.
Ja
książki Michaela Crummeya uwielbiam i polecam Wam wszystkim, bo są
to pozycje bardzo wartościowe i takie, na które zdecydowanie
zasługują na uwagę.
Z
gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wiatr od Morza
Książka, którą muszę przeczytać. Recenzja jest bardzo dobra, zachęciła mnie do tego. Jak się rozczaruję, to jeszcze tu coś napiszę.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale dotychczas nie słyszałam o tym wydawnictwie :o Ale skoro mówisz, że warto to na pewno przeczytam jakąś książkę wydaną przez Wiatr od Morza. Pewnie zacznę od "Rzeki złodziei", bo zapowiada się naprawdę świetnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Na początku pomyślałam - hmm, nie znam tego wydawnictwa, coś jest ze mną nie tak? Ale najwyraźniej to kwestia tego co potem napisałaś: nie skupiają się na wielkich nowościach, tylko wydają to, co wartościowe. I tym samym zostałam zachęcona!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
SadisticWriter z http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Jakimś cudem nigdy nie słyszałam o tym wydawnictwie, dlatego podwójnie cieszę się, że do was zaglądam, dziewczyny. :)
OdpowiedzUsuńNie każda dobra książka musi być od razu nowością, żeby była ciekawa i warta przeczytania. Po tak optymistycznej recenzji zmuszona jestem zapolować na tą perełkę. :)