Tytuł:
Wielka księga kaca
Autorzy:
András Cserna-Szabó, Benedek Darida
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Rok
wydania: 2016
Liczba
stron: 352
Opis:
Jak
głosi ludowe przysłowie, „Polak, Węgier dwa bratanki – i do szabli, i do
szklanki”. Tym razem Węgrzy zaserwowali nie tylko butelkę śliwowicy, ale i
garść pomysłów, jak poradzić sobie ze skutkami spożycia. I zrobili to w
niepowtarzalnym stylu!
Czym
raczyli się najwięksi myśliciele, by pozbyć się efektów wielogodzinnych
filozoficznych dysput zakrapianych winem? Jak z kacem radzili sobie
Skandynawowie, a jak mieszkańcy dalekiej Azji? Na te i inne pytania w zabawny
sposób odpowiada węgierski tandem: Cserna-Szabó i Darida.
Recenzja:
Alkohol
towarzyszy ludzkości nawet nie od wieków, ale od tysiącleci, a jego nieodłącznym
kompanem jest kac. To jak dwie strony medalu – jest alkohol, ale jest też kac.
Albo jak doktor Jekyll i pan Hyde, gdzie oczywiście w roli Hyde’a występuje
kac. Autorzy Wielkiej księgi kaca piszą
o nim jako o odwrotności upojenia. Wiecie, równowaga zawsze musi być zachowana,
więc jeśli ktoś znajdzie się za pomocą alkoholu na szczycie, kac sprawi, że
potem sięgnie dna.
Autorami
Wielkiej księgi kaca jest dwóch
Węgrów - András Cserna-Szabó i Benedek Darida. W swojej publikacji przedstawiają
kaca jako coś tajemniczego, zagadkowego, niezgłębionego, zawiłego – niemal magicznego.
Cóż, prawda jest taka, że nie ma w kacu nic magicznego, to czysta biologia.
Alkohol, który spożywamy, czyli etanol, jest rozkładany w wątrobie przez
dehydrogenazę alkoholową do aldehydu octowego, który jest trucizną
protoplazmatyczną – denaturuje białka i enzymy. Właśnie on odpowiada za
nieprzyjemne skutki picia, takie jak bóle głowy czy nudności, słowem – odpowiada
za kaca.
Polak, Węgier, dwa
bratanki – i do szabli, i do szklanki
Gdyby
przeprowadzić ankietę, w której pytano by przypadkowe osoby, która narodowość
wybija się w piciu, pewnie większość wskazałaby Rosjan – albo Polaków. Mnie na
pewno nie przyszliby do głowy Węgrzy, a jak się okazuje, nieźli z nich
alkoholicy. Chyba najlepiej o tym świadczy fakt, że wpadł im w ogóle do głowy
pomysł na napisanie takiej książki. A na pomyśle się nie skończyło, bo
materiałów bynajmniej im nie brakowało. Cóż, chyba wszyscy wiemy, że artyści często są też pijakami – w każdym razie nie brakowało węgierskich poetów,
którzy często i chętnie zaglądali do kieliszka, a potem jeszcze o tym pisali. W
ogóle nie brakowało artystów, którzy w swojej twórczości odwoływali się w jakiś
sposób do alkoholu.
Autorzy
przytaczają w tej książce mnóstwo związanych z alkoholem historyjek i anegdotek.
Po każdej z nich znajduje się przepis na kaca. Z tym że jakaś połowa jest na
tyle absurdalna, że nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby ich na sobie (no
chyba że męczyłby go kac morderca…). Dla przykładu: autorzy podają przepis na
zupkę chińską dla hulaki, której głównym składnikiem jest gotowane psie mięso; albo przepis dla „złych latawic” (bo wszystkie kobiety to latawice, a wśród nich można wyróżnić złe i dobre), zawierający tłuszcz, cebulę, sól, czosnek,
czerwoną i zieloną paprykę, pomidora i… kilogram jąder.
Książka
jest bogato ilustrowana i naprawdę ładnie wydana. Ale to chyba jej największe
plusy. Nie wiem, czego właściwie się po niej spodziewałam, ale raczej nie tego,
co dostałam – czyli zbioru absurdalnych historyjek i jeszcze bardziej
niedorzecznych przepisów na kaca.
Nie
wiem, komu polecić tę książkę. Osobom zainteresowanym „kulturą picia”? – jeśli tak
to w ogóle można nazwać. Chyba sami musicie zdecydować, czy was ta pozycja
interesuje.
Książkę
dostałam od Wydawnictwa Czarna Owca
Jedno trzeba przyznać - jest to pozycja oryginalna. ;-) Aktualnie nie mam na nią ochoty, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńZdjęcie świetne! Jednak do książki mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł ostatnio też natknełam się na fajny artykuł o radzeniu sobie z kacem może komuś pomoże http://lifeandhealth.pl/sposob-na-kaca/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń