Tytuł:
Bogowie też kochają
Autor:
Anna Włodarz
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2014
Liczba
stron: 192
Ocena:
4/10
Opis:
Co by się stało, gdyby greccy bogowie
dożyli naszych czasów? Zapewne poszliby na studia z filologii klasycznej,
udając śmiertelników. Jak radzą sobie na polskiej uczelni początku XXI wieku
Atena, Hebe, Hermes, Febus i cała śmietanka greckich bogów? Jak bardzo podatni
są na dostosowywanie swej mentalności oraz zachowań do czasów obecnych?
Bogowie też kochają to unikalna opowieść, w
której Czytelnik znajdzie odpowiedzi na powyższe pytania. Ponadto przeczyta, do
czego może doprowadzić Atenę jej miłość do śmiertelnego mężczyzny. Autorka
sprawnie nawiązuje do wątków mitologicznych, niekiedy je rozwijając, i kreuje
sylwetki bogów na podstawie tych zawartych w mitologii. Część akcji toczy się
na zajęciach z filologii klasycznej, co może być dodatkową zachętą do lektury
dla osób wybierających się na ten kierunek studiów.
Recenzja:
Jeszcze w starożytności bogowie greccy funkcjonowali w kulturze bardziej
jako ludzie niż wszechwładne istoty. Mieli swoje pasje i namiętności, sympatie
i antypatie, można ich było zranić – nawet zabić, jeśli było się wystarczająco
zdeterminowanym. Zdaje się, że Grecy
stworzyli ich na własne podobieństwo, dodając im jedynie kilka nadprzyrodzonych
cech. Anna Włodarz, autorka książki Bogowie
też kochają, nie wyszła poza ten schemat. Jej bogowie są do bólu ludzcy,
właściwie nie posiadają już żadnych atrybutów boskości. Czy to wina czasów, w
których przyszło im żyć (tj. współczesności), czy słabo wykształconego
warsztatu pisarki?
Nie znalazłam żadnych informacji o autorce, ale podejrzewam, że może mieć
koło dwudziestu lat. Sposób, w jaki opisała bogów – ubierając ich w kostiumy
studentów filologii klasycznej, sprawiał, że czytając miałam wrażenie, że
autorka opisuje własne studenckie doświadczenia. Biurokracja na uczelni, panie
w dziekanacie, które nigdy nie potrafią niczego załatwić, spóźniający się
wykładowcy… wszyscy dobrze to znamy (w każdym razie ci wszyscy, którym zdarzyło
się studiować). Akcja w tej książce nie pędzi na złamanie karku, raczej toczy
się powolutku, bez większych widoków na rozwój. Kiedy czytałam o perypetiach
bogów-studentów, czułam, jakbym czytała o zwyczajnej grupce przyjaciół, którzy
trafili razem na studia. Ares, Atena, Hebe, Hefajstos, Dionizos, Hermes i inni
mogli co prawda pić do rana i nie mieć kaca (chociaż Atena nawet tego nie
mogła), ale to była chyba jedyna korzyść płynąca z tego, że są bogami.
W książce przewija się cała gromadka bogów, ale boginią, która stanowi oś
tej historii, jest Atena i jej miłosna historia. Autorka puściła wodze
wyobraźni i zbawiła się z motywem bogini-dziewicy, która nigdy nie obdarzyła
uczuciem mężczyzny. Co jeśli Atena była kiedyś boginią jedynie sprawiedliwej
wojny, a dziewicą stała się dopiero po pewnych dramatycznych wydarzeniach? Co
jeśli kiedyś kochała? Więcej nawet – miała syna?
Rozdziały ze współczesności przeplatane są fragmentami, które przybliżają
miłosną historię Ateny. Swoją drogą kiedy otworzyłam książkę i zobaczyłam
napisane tłustym drukiem: Retrospekcja I, aż zgrzytnęłam zębami. Może to nie
jest takie oczywiste, ale jeśli ktoś już czyta książkę to prawdopodobnie ma coś
pomiędzy uszami i sam się domyśli, że fragment, który czyta, jest retrospekcją.
Mnie nie trzeba tego pokazywać palcem.
Choć minęły tysiąclecia, bogowie z książki Anny Włodarz nie nauczyli się
prowadzić błyskotliwych dialogów. Ich rozmowy są trywialne, a uwagi, które wymieniają,
nieciekawe. Chyba nie muszę pisać, czyja to wina. Poza tym wszystko idzie im
zbyt łatwo. Kiedy Atena i Apollo (alias Febus) wpadają na genialny pomysł, żeby
pozbyć się nieśmiertelności, dostają od Zeusa listę z rzeczami, które muszą
zdobyć. Na początku są przerażeni, bo te rzeczy są w sumie nie do zdobycia, ale
co to dla nich – w końcu są bogami. „Musimy opracować plan” – mówią. I nagle
okazuje się, że tak naprawdę nie ma żadnego problemu, zdobędą wszystko niemalże
od ręki. Kwintesencją tego jest mała wycieczka Hermesa do Tartaru po jabłko
Hesperyd i liść topolowy z ogrodu Persefony. Podczas gdy szwenda się po
Hadesie, przyłapuje go Kora, na co bóg złodziei opowiada jej o pomyśle
rodzeństwa. Chociaż Kora nazywa to szaleństwem, w końcu mówi: „Okej, dam ci
jabłko i liść. Pozdrów rodzeństwo”.
Pierwszą książką, którą recenzowałam na Naszym Książkowirze, byli Niegrzeczni bogowie Marie Phillips.
Również opowiadała o bogach greckich we współczesnym świecie i również nie
zrobiła na mnie większego wrażenia (choć przy niej przynajmniej trochę się
pośmiałam). Czy wniosek z tego jest taki, że bogowie we współczesnych czasach to kiepski pomysł na książkę? Być może.
Bogowie też kochają to debiut.
Jak dla mnie autorka mogłaby bardziej popracować nad swoim warsztatem, zanim
zdecydowała się na publikację, bo ta książka nie jest najlepszym startem. Niektóre
opowiadania na chomikuj.pl są pisane lepszym stylem. No ale jeśli mam rację i autorka rzeczywiście
jest tak młoda jak myślę, wszystko dopiero przed nią.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Novae Res
Temat bogów nie jest łatwy, podobnie jak z wampirami trudno o powiew świeżości i nieoklepane schematy. Autorka być może chciała dobrze, ale nie udźwignęła swojego pomysłu. Jeśli tak jak piszesz, jest młoda, ma szansę się poprawić :)
OdpowiedzUsuńMimo, że może nie jest dopracowana to i tak zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś intuicyjnie nie ciągnęło mnie do niej i widzę,że powstrzymanie się przed lektura było słuszną decyzją
OdpowiedzUsuńOOo jak to dobrze,że jednak ta ksiażka do mnie nie dotarła bo byłam jej ciekawa, ale już dzięki Tobie nie jestem ;D
OdpowiedzUsuńNie mój gust. Spasuje tym razem :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale nie było już egzemplarzy recenzenckich. Byłam zawiedziona. Ale jak widzę po twojej recenzji niepotrzebnie. Uważam, że skoro autorka ma 20 lat to ma jeszcze czas na popracowanie nad swoim warsztatem.
OdpowiedzUsuńnie wiadomo, czy tyle ma, to tylko moje podejrzenie ;)
Usuń