Autor: Andrzej Tuchorski
Tytuł: Rezydent wieży. Księga I
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011
Liczba stron: 221
Ocena: 5/10
Opis:
Kto sprzedaje herosom broń?
Kto posiada mapy prowadzące do skarbów?
Kto wie o magii więcej niż inni?
Rezydent wieży!
Tylko najpotężniejsi magowie mogą liczyć na ten zaszczytny tytuł. Każdy z nich jest niesamowity, lecz Klavers z wieży Irrum jest wyjątkowy. Kiedy do drzwi puka przygoda, nie potrafi powstrzymać się i zawsze jej otwiera. Gra o najwyższe stawki i świetnie się bawi.
Co było by warte życie maga bez dreszczyku emocji?
Recenzja:
Co skłoniło mnie do kupna tej książki? Zdecydowanie cena. W drodze na uczelnie, zawsze mijam księgarnię, wchodzę, oglądam i próbuję nic nie kupić. Ta książka była na przecenie, 6.90. No i jak tu się nie oprzeć? Do tego wydawnictwo bardzo się postarało i wyposażyło książkę w dobrą okładkę, której nie powstydziło by się zagraniczne fantasy. Dlatego też się zdziwiłam, że to nasz rodzimy autor. Zauważyłam, że coraz częściej Nasi autorzy, śmiało mogą się równać z tymi zagranicznymi. I tak być powinno, wcale nie jesteśmy gorsi pod tym względem od innych i musimy promować swoje. Zdecydowanie.
Przechodząc do książki z tego co się zorientowałam, ta pozycja była kiedyś dołączona do Nowej Fantastyki, czyli pewne wyróżnienie już jest.
Książka ta nie dużych gabarytów, zawiera w sobie pięć opowiadań, które przedstawiają nam przygody maga Klaversa, który jest rezydentem wieży Irrum. Tak w ogromnym skrócie. Rezydent wieży, jest to mag który zajmuje się, sprzedażą magicznej broni, map i innych tego typu rzeczy. Ponadto zawsze służy pomocą w rozszyfrowaniu czegoś co ma związek z magią. Aby stać się Rezydentem, trzeba mieć albo ogromne znajomości albo trzeba być wyjątkowym magiem i do tego mieć duże szczęście.
Trochę się zdziwiłam, kiedy w pierwszym opowiadaniu, spotykamy Klaversa jako rezydenta, natomiast w drugim jest on dopiero studentem magii. Pozostałe trzy już przedstawiają nam naszego bohatera jako rezydenta. Nie wiem czy jest to zamierzony zabieg czy zupełny przypadek. Zauważyłam też, że w opowiadaniach końcowych są odniesienia do tych pierwszych, co było jak najbardziej w porządku.
Miałam wrażenie, że autor w każdym opowiadaniu chciał przemycić jakieś wartości życiowe. W jednych udawało mu się to bardziej w drugich mniej.
Podobało mi się to jak autor zmieniał, powszechnie używane przysłowia, pod realia panujące w książce, tak aby oddawały charakter całości.
Trochę się zdziwiłam, kiedy w pierwszym opowiadaniu, spotykamy Klaversa jako rezydenta, natomiast w drugim jest on dopiero studentem magii. Pozostałe trzy już przedstawiają nam naszego bohatera jako rezydenta. Nie wiem czy jest to zamierzony zabieg czy zupełny przypadek. Zauważyłam też, że w opowiadaniach końcowych są odniesienia do tych pierwszych, co było jak najbardziej w porządku.
Miałam wrażenie, że autor w każdym opowiadaniu chciał przemycić jakieś wartości życiowe. W jednych udawało mu się to bardziej w drugich mniej.
Podobało mi się to jak autor zmieniał, powszechnie używane przysłowia, pod realia panujące w książce, tak aby oddawały charakter całości.
"Gość w dom, broń w dłoń"
"Darowanemu Centaurowi nie zagląda się w zęby"
Czasem, można było się pośmiać czytając, a czasem autor trochę na siłę próbował wcisnąć humor w historię.
Akcja nabierała rozpędy dopiero pod koniec każdego z opowiadań, ale błyskawicznie się kończyła, co było niezwykle irytujące.
Jeśli chodzi o postaci, to nic specjalnego. Nie byli oni jakoś wybitnie dobrze stworzeni, no może nie licząc Klaversa, ale główny bohater to przecież Główny Bohater.
Kupując pierwszą część, od razu sięgnęłam po drugą, ponieważ była w tej samej cenie. Mam ogromną nadzieję, że ta będzie lepsza.
Nie wiem czy moja opinia was zachęciła, czy wręcz przeciwnie, ale jedno wiem na pewno, Naszych autorów należy wspierać.
Ach, czytałam to na początku stycznia i mam podobne odczucia - przyjemne, ale na kolana nie powala i postaci też nie zatrzymują się w pamięci na dłużej... Widziałam tom drugi na przecenie, ale chyba odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuń"wchodzę, oglądam i próbuję nic nie kupić" - skąd ja to znam... :D
OdpowiedzUsuń