Autor: Louisa May Alcott
Tytuł: Małe kobietki
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2012
Ilość stron: 304
Ocena: 10/10
Opis:
Ameryka, lata sześćdziesiąte XIX wieku. W domostwie zwanym Orchard House od pokoleń mieszka rodzina Marchów. Pod nieobecność ojca, kapelana biorącego udział w wojnie secesyjnej, opiekę nad czterema córkami sprawuje samodzielnie ich matka, nazywana przez córki mamisią.
Córki pani March - stateczna Meg, żywa jak iskra Jo, nieśmiała, uzdolniona muzycznie Betch i nieco przemądrzała Amy - starają się, jak mogą, by urozmaicić swoje naznaczone ciągłym brakiem pieniędzy życie, chociaż boleśnie odczuwają nieobecność ojca. Bez względu na to, czy układają plan zabawy, czy zawiązują tajne stowarzyszenie, dosłownie wszystkich zarażają swoim entuzjazmem. Poddaje się nawet Laurie, samotny chłopiec z sąsiedniego domu, oraz jego tajemniczy, bogaty dziadek.
Recenzja:
Od razu urzekła mnie niezwykła okładka, oddająca charakter książki. Nie było mowy, żebym się na nią nie zdecydowała.
Nie widziałam jeszcze filmu, i szczerze mówiąc na początku nawet nie wiedziałam, że taki istnieje. Po przeczytaniu tej książki, na pewno go obejrzę.
Dlaczego dałam 10/10? Niezbyt często czytam książki tego rodzaju, a jak już się za jakąś zabieram to nie wymagam od niej zbyt wiele. Tym razem jednak, tej pozycji, nie brakowało niczego. Nie wiem w jaki sposób to się działo, ale czytanie, akurat jej, wprawiało mnie w dobry humor na cały dzień.
Bardzo podobało mi się to, że prawie każdy rozdział niósł za sobą swoisty morał. Nie było to nic wielkiego, dotyczącego moralności czy tym podobnych zagadnień, ale kilka wskazówek, do małych codziennych zachowań, z którymi prawie każdy z nas się często styka. W tym przypadku w rolę nauczyciela wcielała się matka.
Bohaterki wręcz skradły moje serce. Urocze, młode damy, mające zwykłe ludzkie problemy z którymi zmagają się na co dzień.
Cztery siostry, które mają zupełnie odmienne charaktery, a jednak dopełniają się na wzajem.
Na pewno nie są to postaci bez wyrazu, o których łatwo zapomnieć. Wręcz przeciwnie. Na pewno długo pozostaną w mojej pamięci One i ich przygody.
Towarzyszymy rodzinie Marchów przez około rok. Podczas tego okresu, mamy okazję zobaczyć jaką przemianę, przechodzą nasze bohaterki i jak zmienia się ich tok myślenia. Ciekawe też jest jak siostry potrafią sobie poradzić z nudą, nie posiadając środków ani możliwości na bujne życie towarzyskie.
Cała akcja dzieje się w XIX w. Co prawda nie jest to Anglia (z tego okresu) o której uwielbiam czytać, ale Ameryka. Mimo to czytałam z równie dużym zaciekawieniem. Język jest zrozumiały, a sam tekst czyta się szybko.
Wielkie dzięki dla autorki, która nie umieściła ani jednego nudnego momentu czy opisu, który chciało by się ominąć.
Książka w sam raz na takie jesienne wieczory na poprawienie humoru.
Zdecydowanie polecam.
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG
Od dawna mam ochotę na ten tytuł - klasyka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam małe kobietki, jest to po prostu wspaniała książka!:))
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam film, ale jakoś nie dotarło do mnie, że to ekranizacja książki.Dziękuję za uświadomienie i chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuńA mnie całkowicie znudziła ta książka :) Jakoś nie odnalazłam się w tej opowieści, ale czytałam ją lata temu. Może teraz miałabym inne odczucia :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam kiedyś w ramach czegoś lekkiego :)
OdpowiedzUsuńOj, chciałabym chciała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę książkę, bo klasyka to ten rodzaj literatury do którego zawsze lubię wracać. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie jestem fanką klasyki, ale skoro książka jest tak dobra to chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń