Autor: Melissa Darwood
Tytuł: Larista
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 2013
Ilość stron: 384
Ocena: 7/10
Opis:
Larysa kończy właśnie 18 lat. Ma jedno marzenie – chce odnaleźć
prawdziwą miłość. W dniu swoich osiemnastych urodzin wypowiada życzenie i
wkrótce napotyka na swojej drodze przystojnego Nieznajomego. Kilka dni
później poznaje także Daniela. Od tej chwili jej życie zmienia się –
obaj mężczyźni, Gabriel i Daniel, kryją w sobie tajemnicę, która kusi
Larysę, ale także przeraża. Kiedy poznaje tajemnice Guardianów i
Tentatorów, jej życie nabiera tempa. Finał powieści przynosi zaś bardzo
zaskakujące rozwiązanie...
Recenzja:
Zaczęłam czytać tę książkę, w momencie, w którym zachorowałam, a jedynym moim zajęciem było leżenie pod ciepłą kołderką i czytanie.
Spodobała mi się tematyka i opis, więc stwierdziłam, że przy tej pozycji nudzić się raczej nie będę.
Pomyliłam się, troszkę, ale jednak była to pomyłka.
Książka ta idealnie ukazuje rozterki bohaterów, natomiast fabuła jest tu bardzo słabo rozbudowana.
Zacznijmy od początku...
Postacie wykreowane są dobrze. Powiedziałabym, że są odwzorowane na postaciach średniowiecznych: delikatne, romantyczne kobiety i waleczni, dzielni mężczyźni, ale osadzeni są w czasach współczesnych, co stanowi dziwną mieszankę.
Larysa jest postacią, zarazem dziwną, jak i ciekawą. A może raczej ciekawską?
Chyba nie znam (ani w książkach, ani w naszej rzeczywistości) osoby, która zadawałaby tyle pytań, co ta istotka.
Pomysł na fabułę był oryginalny i ciekawy, natomiast akcja poszła z dymem, czyli w sumie prawie wcale jej nie było. Tylko od czasu do czasu bohaterzy przejawiali jakieś chęci działania, co i tak nie zawsze wychodziło im tak, jak bym chciała, albo raczej oczekiwała.
"Dwa serca, jedno bicie, niech mnie odnajdzie miłość na całe życie."
Autorka ma zabawny, lekki styl, co sprawia, że pozycję tę czyta się naprawdę szybko i miło i wielokrotnie na twarzy pojawia się uśmiech.
Dodatkowo autorka naprawdę świetnie opisuje uczucia i emocje, co jest zdecydowanym plusem tej książeczki i sprawia, że prawie nieistniejąca akcja, nie rzuca się tak bardzo w oczy.
„L'amora a prima vista.”
Okładka jest ciekawa, bardzo podobają mi się użyte w niej kolory, a szczególnie oczy tej dziewczyny.
Ogólnie książka jest pozycją przyjemną, ale trzeba się nastawić, że zdarzenia prawie tu nie istnieją, za to cała reszta błyszczy i promienieje, urzekając czytelnika.
Książeczkę polecam wszystkim osobą, które chcą się zapoznać z tą pozycją oraz lubią tego typu tematykę, bądź szukają czegoś lekkiego i pełnego emocji (szczególnie miłości, przyjaźni i poświęcenia).
Wasza Iwi :)
Książkę dostałam od Wydawnictwa Zielona Sowa
Słyszałam o tej książce i nie raz czytałam recenzje na jej temat. Chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją kiedyś w wersji ebook, ale mi się usunął no i chyba wiele nie straciłam.
OdpowiedzUsuń