niedziela, 16 lutego 2025

Tarah Dewitt - "Związek z o.o."

Autor: Tarah Dewitt

Tytuł: Związek z o.o.

Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 328

Ocena: 5,5/10


Opis:

Mówią, że miłość i remonty nie idą w parze... Czy wspólna renowacja zrujnowanego budynku może się jednak okazać fundamentem udanego związku?

LaRynn Lavigne i Deacon Leeds, gdy byli nastolatkami, mieli krótki i burzliwy letni romans. Blisko 10 lat później znów się spotykają. Okazało się, że ich babcie zapisały im w spadku zrujnowany budynek w Santa Cruz. Oboje chcieliby go sprzedać, ale żeby to zrobić, muszą go najpierw wyremontować.

LaRynn ma pieniądze, jeśli jednak chce uzyskać dostęp do swojego funduszu powierniczego, musi być mężatką. Deacon natomiast ma wiedzę i doświadczenie w budownictwie, ale brakuje mu funduszy. Zmuszeni do współpracy, wchodzą w układ.

W domu bez ścian LaRynn i Deacon szybko uczą się, że łatwo jest się ukryć za emocjonalnym murem, nawet w małżeństwie.

Jak zakończy się projekt, jakim jest partnerstwo na budowie? Czy LaRynn i Deacon scementują swoje uczucia i połączą ponownie ścieżki życia?

Ta historia jest naprawę SPICY. Sugerowany wiek 18+.


Recenzja:

Patrzę sobie na oznaczenie: SPICY - no cóż, liczyłam na ostrą jazdę bez trzymanki. A chociaż kilka fragmentów faktycznie jest hot i spicy, to jednak mam wrażenie, że w większości jest to słodka opowieść o odkrywaniu się na nowo - i najlepsze jest to, że Deacon, który się pojawia, to jest jeden z tych mężczyzn, których by się chciało mieć za męża (albo za męża dla kogoś bliskiego, typu wymarzony zięć).

Wróćmy jednak do faktów, a te prezentują się następująco: 

LaRynn to kobieta, która wiele przeszła. Nigdy do końca nie miała swojego domu, swojej przynależności, a już na pewno nie miała miłości rodziców, na którą zasługiwała. Właściwie, póki spełniała wolę ojca, dostawała pieniądze - i to miało jej wystarczać. Można więc powiedzieć, że kobieta nie do końca radzi sobie z emocjami, sferą uczuciową i że czasami reaguje pewną ostrością na kwestie, na które powinna reagować inaczej.

Jest i on - Deacon - uroczy chłopak z sąsiedztwa, który od lat zajmuje się majsterkowaniem. To jeden z tych typów, którzy oddają siebie na zawsze - i tak go nawet poznajemy: od momentu, w którym ogląda telenowelę ze swoją sąsiadką, która ma prawie sto lat. Odkąd Deacon odziedziczył połowę domu - podczas gdy drugą połowę odziedziczyła LaRynn, chłopak zajmuje się także naprawami (raczej większymi): chociaż prawda jest taka, że przydałby się wręcz generalny remont, także hydrauliki...

Gdy w życiu Deacona po raz kolejny pojawia się LaRynn - dziewczyna, która kiedyś była czymś w rodzaju jego wakacyjnego romansu - aby doprowadzić dom do stanu używalności, zanim będzie mogła sprzedać swoją część, nikt nie spodziewa się, że będą musieli wziąć ślub, aby dobrać się do funduszu powierniczego naszej głównej bohaterki: tylko po to, by doprowadzić budynek do porządku i później sprzedać go za dużo wyższą kwotę, której to LaRynn bardzo potrzebuje...

Nikt oczywiście nie spodziewa się, że w tej książce pojawi się tyle chemii między głównymi bohaterami - ale dodam od razu, że scen erotycznych nie ma aż tak wiele, żeby nazwać tę książkę erotykiem. To jednak bardziej romans z pewnymi gorącymi scenami - tak to właśnie widzę.

Po wstępie i moich powyższych stwierdzeniach, chyba wiecie już, że obdarzyłam Deacona ogromną sympatią. Niestety, mimo że trochę rozumiałam motywy kierujące LaRynn, nie jest to moja ulubienica. Miałam wrażenie, że wiele zyskała później, ale na samym początku jej zachowanie było dla mnie bardzo irytujące i frustrujące.

Nie do końca też w tej książce się wiele dzieje. To raczej opowieść o remoncie i tym, co się dzieje między głównymi bohaterami. Nie ma tu wielu plot twistów, nie ma jakiejś bardziej dynamicznej akcji... Nawet u drugoplanowych postaci niewiele się dzieje. Pod kątem fabularnym skupiamy się więc bardziej na relacjach.

Wydanie jest za to piękne - podrzuciłam je na social media, więc możecie się zapoznać z tym: zarówno na Instagramie, jak i na naszym Facebooku. Od razu zaznaczę jednak, że nie ma dokładniejszych zdjęć na Tiktoku - tam za to są cytaty i motywy. Papierowe Serca świetnie zatroszczyły się o dopieszczenie "Związek z o.o." w każdym detalu.

Podsumowując: książka miała ogromny potencjał, ale w pewnych aspektach nie do końca spełniła one moje oczekiwania - mimo tego że Deacon naprawdę jest ogromnym plusem. Zdecydujcie sami czy macie ochotę przeczytać ten tytuł!

6 komentarzy:

  1. Dziękuję za szczerą opinie. Widzę tu książkę dobrą na poprawe humoru. Taki lekki romans do czytania. Zapisuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Remont budynku metaforą budowania związku... Zawiódł opis, jak sądzę lub reklama nad wyrost - książka nie oferowała tego, co mówiła reklama. Generalnie ok, pozycja powtarzalna, jakich wiele na rynku, jeśli więc ktoś kocha się w takim gatunku, to má kolejną okazję. Ale czy ta książka ma coś do zaoferowania więcej niż jeden wieczór? Nie sądzę. Ot, typowe czytadło na wieczorną nudę. Jeśli ktoś się faktycznie nudzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś dam jej szansę, ale na razie za dużo książek mam w planie😅

    OdpowiedzUsuń
  4. Na dzień dzisiejszy nie mam w planach 🫣🙆🏻‍♀️

    OdpowiedzUsuń
  5. Narazie nie planuje, może jak będę potrzebować czegoś lekkiego to się skuszę 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. "Związek z o.o." to przyjemna lektura, która pozwoli oderwać i zrelaksować się przy czytaniu. Do tego motyw drugiej szansy czy fikcyjnego małżeństwa zapowiada się jak dla mnie ciekawie. Będę miała na oku tą lekturę.

    OdpowiedzUsuń