Autor: Vi Keeland
Tytuł: Obsesja terapeutki
Wydawnictwo: Kobiece [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 352
Ocena: 8,5/10
Opis:
To nie jest historia o MIŁOŚCI. To opowieść o OBSESJI.
Vi Keeland, autorka znana z romansów i powieści erotycznych, tym razem powraca z trzymającym w napięciu thrillerem.
Po doświadczeniu straszliwej straty nowojorska psychiatra Meredith McCall czuje się boleśnie osamotniona. Kiedy spotyka Gabriela Wrighta, mężczyznę, z którym łączy ją tragiczna więź, podąża za nim, czym zapoczątkowuje swoją niezdrową obsesję na jego punkcie. Jak to możliwe, że jemu wiedzie się tak dobrze, podczas gdy jej życie wciąż jest w rozsypce?
Gdy Gabriel wchodzi do jej gabinetu jako pacjent, wie, że leczenie go przekracza wszelkie granice moralne i etyczne. Meredith nie może się jednak zmusić, by go odrzucić, i dalej wikła się w sieć kłamstw, niedomówień i… pożądania. Gdy jej życie i kariera jeszcze bardziej się rozpadają, wydaje się, że nie może być gorzej... Czy terapeutka pozwoli wciągnąć się w grę i rozpozna, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem?
Recenzja:
No cóż, jak na razie zalazłam najlepszą książkę tego roku - w 2025 nie czytałam jeszcze nic lepszego. Zobaczymy, czy w styczniu znajdę jeszcze coś, co mnie tak zachwyci i powali na kolana. W sumie mam wrażenie, że od kilku miesięcy nie czytałam lepszego thrillera psychologicznego - i że chociaż Vi Keeland znana jest z pisania romansów i erotyków, to okazuje się, że w nowej, innej odsłonie także genialnie się prezentuje.
"Obsesja terapeutki" udowadnia, że po każdą książkę Vi Keeland można sięgnąć w ciemno. I że chociaż świetnie spisuje się w tworzeniu namiętnej atmosfery, to doskonale sprawdza się także w tworzeniu mrocznego i tajemniczego klimatu.
Dosłownie nie byłam w stanie oderwać się od czytania. Chłonęłam każdą stronę z zapartym tchem, a niektóre sceny praktycznie wbijały mnie w fotel. W życiu nie spodziewałam się, że ta historia - która zaczęła się już dosyć nietypowo - pójdzie w takim, a nie innym kierunku.
Do tego wszystkiego to zakończenie - niczym wisienka na torcie. W ogóle nie spodziewałam się, że sprawy przybiorą taki obrót - jestem totalnie zakochana w pomysłowości i kreatywności tej pisarki. Bez wątpienia można z całą mocą powiedzieć, że Vi Keeland to klasa sama w sobie. No i miło jest w końcu przeczytać dobry thriller psychologiczny!
Przejdźmy jednak do fabuły - bo ciut dłuższym niż zwykle wprowadzeniu. Meredith jest terapeutką - obecnie zawieszoną w prawach wykonywania zawodu, ale niebawem będzie mogła wrócić do przyjmowania pacjentów. I chociaż czas od jej wyroku mija, ona dalej nie ułożyła sobie spraw związanych z tym, co się właściwie wtedy wydarzyło. Dalej nie zamknęła rozdziału związanego ze swoim zmarłym mężem. Można nawet powiedzieć, że od tego czasu odżywiała się głównie kawą i winem.
Jej życie gwałtownie się zmienia, ale nie w momencie, w którym sama zaczyna chodzić na obowiązkowe spotkania z terapeutą. Nie, nie - codzienność Meredith ulega zmianie dopiero w chwili, w której spotyka jego - faceta, do którego tragedii po części się przyczyniła. Nasza główna bohaterka widzi, jak Gabriel się uśmiecha... i nie jest w stanie przestać o tym wszystkim myśleć. Jakim cudem on może być szczęśliwy i zacząć na nowo, mimo że stracił żonę i córeczkę?
Tak o to zaczyna się obsesja terapeutki... Tyle, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Bo to, że terapeutka zostaje stalkerką, to naprawdę najmniej niepokojąca rzecz w całej tej powieści... Zachęcam więc gorąco do lektury, która może spowodować podniesienie się ciśnienia (z tych wszystkich emocji), a także wbicie szczęki w podłogę (jak już nie będziecie mogli wyjść z szoku, że tak się to wszystko potoczyło).
Jestem pod ogromnym wrażeniem "Obsesja terapeutki" - będę tę książkę gorąco polecać każdemu. Warto rekomendować tak dobre powieści - bo mam wrażenie, że teraz trudno spotkać na rynku wydawniczym takie perełki.
Jedynym minusem tej książki jest w sumie kartonowa okładka - nie ma skrzydełek i mam wrażenie, że przez to rogi łatwo ulegają uszkodzeniu, mimo tego że człowiek stara się o nie dbać. Ja na swoje chuchałam i dmuchałam, mąż wziął na chwilę do ręki i mam wrażenie, że lekko jeden z nich się odgiął... Trochę żałuję, że pod tym kątem "Obsesja terapeutki" nie ma bardziej zachwycającego wydania.
Całość historii jednak jest warta tego, żeby poświęcić jej czas i energię. Życzę Wam więc tego, żebyście przeczytali i mieli podobne wrażenia do mnie. Mam jednak przeczucie, że ta opowieść może się Wam spodobać - a jeśli śledzicie Książkowir, to wiecie, że macie tam też dostępne już cytaty w formie rolki (na naszych social mediach) i filmik z motywami (też na wszystkich naszych social mediach).
Podsumowując: pokochajcie "Obsesja terapeutki" tak jak ja!
Lubię książki VI Keeland, a ta Wyjątkowo mnie kusi. Zapisuje sobie ten tytuł
OdpowiedzUsuńLubię Autorkę i jej książki. Uwielbiam czytać thrillery, więc ten będę chciała przeczytać. Ciekawa historia i napewno wciągająca. Mam juz ja na liście...
OdpowiedzUsuń