Autorzy: Marjorie Liu, Sana Takeda
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Tytuł: Pożeraczka Nocy
Cykl: Pożeracze Nocy, tom 1
Wydawnictwo: Non Stop Comics [współpraca reklamowa]
Data wydania: 9 października 2024
Liczba stron: 208
Ocena: 9/10
Opis:
Amerykanie chińskiego pochodzenia – bliźnięta Milly i Billy – przeżywają ciężki czas. Ich życie, zarówno osobiste, jak i zawodowe, to pasmo niepowodzeń, a przy tym muszą walczyć o przetrwanie restauracji, którą prowadzą w Nowym Jorku. Na szczęście ich rodzice, Ipo i Keon, akurat składają w mieście coroczną wizytę. Wyemigrowali z Hong Kongu jeszcze przed narodzeniem dzieci i zawsze je wspierali, na dobre i złe. Teraz też są gotowi wyciągnąć pomocną dłoń, ale zaczynają się zastanawiać, czy wspierając Milly i Billy’ego, nie utrudnili im stanięcia na własnych nogach.
Kiedy Ipo zmusza ich do posprzątania sąsiedniego domu – piekielnej, zaniedbanej rudery, w której doszło do morderstwa – bliźnięta czeka makabryczna niespodzianka. Noc przerażenia, krwi i nadprzyrodzonego szaleństwa ujawnia, że Ipo i jej dzieci kryją w sobie więcej, niż się wydaje.
Recenzja:
Czasami zdarza się pozycja, która tak perfekcyjnie balansuje między gatunkami, że trudno ją jednoznacznie zaklasyfikować. Dla mnie właśnie takim tytułem jest Pożeraczka Nocy, która z jednej strony jest horrorem przyprawionym gore, z drugiej… poruszającą opowieścią o rodzinie. Obie te rzeczy łączą się tu w fantastyczną historię, której kontynuacji będę z utęsknieniem wypatrywać, ale… od początku.
Historia skupia się na bliźniętach Milly i Billym, którzy próbują poradzić sobie z codziennymi problemami, pandemią i... ekscentrycznymi rodzicami. Brzmi jak solidny dramat rodzinny, ale już od pierwszych stron czuć, że coś jest nie tak (i my wiemy, że coś jest nie tak – ta okładka i opis jednak nie pozostawia złudzeń na obyczajówkę). Matka ma dziwną obsesję na punkcie ogrodnictwa, opuszczony dom po drugiej stronie ulicy wydaje się kryć mroczne tajemnice… Przez lekturę stale towarzyszy nam niepokój. I nic dziwnego, bo wreszcie horror wpełza do życia rodzeństwa, a granica między światem rzeczywistym a nadprzyrodzonym rozpływa się… pojawiają się creepy laleczki (dlaczego nikt mnie nie uprzedził, autentycznie się boję takich motywów) oraz znacznie więcej… osobliwości. I bywa… brutalnie. Trochę, jakby stworzył to bardziej lovecraftowy Nangoku Banana (Potrzask). Przez to z początku też nie wiedziałam, co z czym się je (zabawne, że użyłam tego słowa), ale wreszcie wciągnęłam się w fabułę i naprawdę przeżywałam losy bohaterów! Bo choć jest tu strrrasznie, tak jest i groteskowo, bywa wręcz zabawnie, bo relacja rodzeństwa z rodzicami (oraz między sobą) bywa… komiczna.
Graficznie komiks też ogromnie się wyróżnia. Stonowane kolory i lekkie rozmycie nie przypominają standardowego stylu komiksowego. Z czasem jednak przywykłam do tego i… ta oprawa graficznie naprawdę świetnie współgra z dramatyczno-mrocznym klimatem opowieści. Przypadło mi do gustu również to, że bardziej niepokojącym kadrom towarzyszą ciemniejsze barwy oraz… to, że brzegi stron komiksu są… czarne. Jakby już od początku autorki chciały nam przypomnieć, że czytamy grozę…
Pożeraczka Nocy ląduje na moje liście najbardziej cudacznych komiksów, które przeczytałam w swoim życiu. Jest przerażająca, poruszająca, zabawna i piękna wizualnie (choć niektóre kadry są naprawdę straszne). Jeśli lubicie mroczne opowieści z głębią, o rodzinie i nie tylko, a także macie ochotę na coś nieoczywistego – to zdecydowanie coś dla was. Ja nie mogę się doczekać kolejnego tomu!
Jakoś nie po drodze mi z komiksami 😅
OdpowiedzUsuńNie przepadam za komiksami, ale ten wygląda bardzo tajemniczo i zachęcająco
OdpowiedzUsuńAle magnetyczna ilustracja
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szczerze? Czytam tą recenzję i jestem pod wrażeniem, że przez to przeszłaś. To straszne! Wygląda jak makabryczny horror, po którym nie śpi się ze dwa miesiące... A mówią, że komiksy są dla dzieci... Jasne! Ja się boję tej pozycji. Poważam, bo wygląda na mocno dopracowaną, ale też przerażającą i ta ostatnia rzecz to powód, dlaczego po nią nie sięgnę. Nie, że jest zła - może nawet za dobra na swój gatunek. I ma świetny tytuł. Połączenie relacji rodzinnej, pewnej psychologii z horrorem też dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńI creepy laleczki - łączę się w bólu. Raz czytałam w "Bad blood" i dziękuję, przez miesiąc miałam koszmary.
Ostanio nie czytam komiksów. Ten jednak jest w moim klimacie. Recenzja dodatkowo zachęca do jej przecztania. Faajna historia, a ja sie takich nie boję. Moze tym razem skusze się i sięgnę po nią. Podobają mi się ilustracje i sposób rysownia.
OdpowiedzUsuńOkładka "Pożeraczka Nocy" robi wrażenie taki miszmasz gatunków. Ja nie czytam komiksów a jeszcze z motywami grozy to nie dla mnie. Podziękuję.
OdpowiedzUsuń