Autor: Ludka Skrzydlewska
Tytuł: Prędzej piekło zamarznie
Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 400
Ocena: 7/10
Opis:
Nigdy się na to nie zgodzę, Saint! Marigold Price wraz ze swoją macochą Lizzie prowadzi przytulny pensjonat w małej górskiej miejscowości Silver Springs w stanie Kolorado. Pół roku temu dziewczyna straciła ojca i choć niesamowicie za nim tęskni, to z całych sił stara się udowodnić Lizzie i całemu światu, że ze wszystkim poradzi sobie sama, że o wszystko sama zadba – wcale nie gorzej niż jej zmarły tato. Sześć miesięcy po jego odejściu wydaje się, że życie w pensjonacie Silver Lodge powoli wraca do normy. Zbliża się Boże Narodzenie i obie panie Price zajęte są dekorowaniem domu w oczekiwaniu na spragnionych śniegu turystów. Tymczasem nad spokojnym Silver Springs zbierają się ciemne chmury. Krążą plotki o kimś, kto skupuje ziemie na obrzeżach miasteczka. Atmosfera zagęszcza się wraz z przyjazdem Sainta Ashforda. Biologiczny syn Lizzie Price i dawny przyjaciel Mari, jeszcze z dzieciństwa, wraca po latach do Silver Springs z zamiarem przemienienia cichej górskiej miejscowości w drugie Aspen – ogromny kurort narciarski. Ten pomysł zdecydowanie nie podoba się Marigold. Dziewczyna postanawia walczyć o zachowanie tożsamości miasteczka i o ukochany pensjonat, co do którego Saint także ma pewne plany… Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Recenzja:
Mam ciut mieszane uczucia, bo chociaż ta książka jest naprawdę dobra, to jest trochę inna od poprzednich książek autorki - myślę sobie, że jest w pewien sposób bardziej dojrzała, ma trochę więcej wątków obyczajowych, a romans: z racji tego, że rozwija się bardzo powoli, dopiero później wysuwa się na pierwszy plan. Także ja, znając poprzednie powieści Ludki Skrzydlewskiej, spodziewałam się trochę czegoś innego - ale "Prędzej piekło zamarznie" ma w sobie pewien urok i magię, o której zaraz więcej napiszę!
Marigold ma dwadzieścia trzy lata, niedawno straciła ojca i właściwie została sama: mając na głowie prowadzenie pensjonatu w małym miasteczku, który słynie ze świetnych stoków narciarskich. Nie można powiedzieć, że Mari jest samotna - przy codziennych zadaniach pomaga jej przyjaciółka, macocha i przyjaciel jej zmarłego taty. Można jednak powiedzieć, że dziewczyna ma całkiem dobre życie, chociaż właściwie nie wyściubia nosa z Silver Springs.
Wszystko zmienia się jednak w chwili, w której w okolicach pojawia się Saint - syn Lizzie, macochy Mari. Szczególnie, że dziesięć lat temu zamieszkał z ojcem, a później nie dawał znaku życia - nie odpowiadał na e-maile, nie dzwonił, nie pisał... Kiedyś był najlepszym przyjacielem Mari. Ba, nawet pieszczotliwie nazywał ją "bałwankiem", bo Mari zawsze wyciągała go do lepienia bałwana, gdy tylko pojawiał się śnieg...
Ale teraz pojawienie się Sainta wróży same kłopoty: szczególnie, że chce on odkupić pensjonat, bo jego ojciec zlecił mu przejęcie tego terenu, aby mógł na nim (i na kilku innych pobliskich działkach) zbudować luksusowy kurort narciarski. W pewien sposób mogłoby to zwiększyć ilość turystów w miasteczku, w którym nic nie zmieniło się od wielu lat, ale... Mieszkańcy nie chcą zmian i konieczności zamykania biznesów, by pracować dla ojca Sainta.
Marigold szczególnie nie jest w stanie pogodzić się z tym, co może spotkać jedną z niewielu rzeczy, które zostały jej po zmarłym ojcu. Zrobi więc wszystko, by nie doprowadzić do tej sprzedaży i do tego, aby pan Ashford jeszcze bardziej namieszał w życiu jej macochy...
"Prędzej piekło zamarznie" to naprawdę urocza i ciepła opowieść, która przede wszystkim opiera się na relacjach rodzinnych, przyjacielskich i sąsiedzkich. Według mnie romans nie wysuwa się tu na pierwszy plan, głównie dlatego, że Saint i Marigold na początku pałają do siebie nienawiścią i rywalizują, ale później dawne uczucia wychodzą na pierwszy plan...
Nie ma tu wielkiej chemii. Przynajmniej takie mam wrażenie. Czegoś mi w relacji między Mari a Saincie zabrakło - ja wiem, że oni dużo przeszli i w ogóle, ale myślę sobie, że bardziej zauroczył mnie w "Prędzej piekło zamarznie" wątek innych relacji i takiego wsparcia między różnymi ludźmi (na różnych stopach, w różnych aspektach).
Wolałabym tę książkę bardziej nazywać obyczajówką z elementami romansu - i wydaje mi się, że ten opis sprawi, że sięgną po nią ludzie, których faktycznie interesuje ta kategoria gatunkowa. Jak wspomniałam wyżej, pozycje od Ludki Skrzydlewskiej często oscylują między romansem a erotykiem, także to jest coś innego: przynajmniej troszeczkę. Przemyślcie więc, czy macie ochotę na dokładnie taki klimat.
Swoją drogą, kwestia zimowej atmosfery, przedstawienia jazdy na nartach... Coś niesamowitego. Dużo bardziej podoba mi się to niż romanse świąteczne - a też jest klimatycznie.
Trochę mniej podobało mi się to, że autorka chciała zabić Mari jakieś trzy razy: na szczęście jej się nie udało (to nie spojler, to była główna bohaterka, a to nie był dramat - więc można się było czegoś takiego spodziewać).
Podsumowując: jestem na tak, ze swojej strony bardzo polecam, chociaż jest to inna odsłona twórczości Ludki Skrzydlewskiej niż dotychczas. Tak mi się jednak wydaje, że to dobrze, że pisarka testuje nowe gatunki, nowe motywy - bo dzięki temu będziemy mieli mnóstwo różnorodnych książek, które pokochamy: bo ja mimo wszystko bardzo polubiłam "Prędzej piekło zamarznie" - nawet, jeśli spodziewałam się czegoś innego widząc nazwisko autorki na okładce.
Ja tej autorki nie polubię, raz czytałam i się zaraziłam, taka masakra... Także może lepiej, żebym nie wydawała opinii.
OdpowiedzUsuńCo do testowania cierpliwości czytelników... Niech ta autorka testuje nowe gatunki na grupie badawczej, a nie od razu na rynku wydawniczym, bez przygotowania i należytej oprawy... Po prostu genialnie.
Saint... Co to za imię... Nie można było wybrać polskich odpowiedników do takiej powieści, skoro autorka jest polskiego pochodzenia? Chyba że nie chce nią być... A tak mam wrażenie, że ta książka udaje coś, czym nigdy nie będzie.
W każdym razie nie wiem, dlaczego ktoś miałby to czytać.
Chyba nie czytałam jeszcze książek tej autorki.
OdpowiedzUsuńLubię książki autorki, więc chętnie to przeczytam
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie czytałam od tej autorki, więc nie mogę się wypowiedzieć 😅
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta historia i z chęcią ją przeczytam. Lubie Autorke i ciekawi mnie jej nowa książka. Dziękuję za szczerą opinie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać książki pisarki, "Prędzej piekło zamarznie" będzie przez zemnie przeczytane. Recenzowana powieść to idealna lektura na zimowe wieczory. Ja się nie moge obszeć sie małomiasteczkowemu klimatowi w którym wszyscy się znają, a plotki rozchodzą się szybciej od błyskawicy.
OdpowiedzUsuń