niedziela, 3 listopada 2024

Michał Głowacz - "Żywy beton"

Autor: Michał Głowacz
Tytuł: Żywy beton
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 9 października 2024
Liczba stron: 421
Ocena: 10/10

Opis:

Witaj w świecie, gdzie technologia i natura toczą nieustającą walkę o dominację. Lulu, twarda i niezłomna detektywka, przemierza futurystyczne miasto, w którym żywy beton chroni mieszkańców przed sztuczną inteligencją. Zmieniające się krajobrazy – od neonowych ulic metropolii po nieprzewidywalne, dzikie tereny – są pełne tajemnic i niebezpieczeństw.
Gdy zlecenie odnalezienia zaginionej osoby trafia na jej biurko, Lulu wkracza w mroczny labirynt intryg, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje. W tej dynamicznej opowieści o lojalności, walce o przetrwanie i moralnych dylematach, granica między człowiekiem a maszyną coraz bardziej się zaciera.
Przygotuj się na podróż przez miasto, gdzie natura powoli odzyskuje to, co jej, a technologia nie cofnie się przed niczym, by zachować swoją władzę. Czy Lulu zdoła rozwikłać zagadkę, zanim będzie za późno? Odkryj niesamowity świat, w którym niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku, a przygoda dopiero się zaczyna.

Recenzja:

   Jak tylko zobaczyłam tę okładkę, a później przeczytałam opis, to wiedziałam, że to będzie książka idealna dla mnie i nie myliłam się ani trochę. Nie sądziłam jednak, że to będzie aż tak udany debiut i mam nadzieję, że uda mi się ciebie zainteresować tym tytułem chociaż trochę, bo ta historia jest naprawdę godna uwagi. Dzisiaj zapraszam, na wycieczkę po świecie przyszłości.

Technologia i natura nie przepadają za sobą wzajemnie, więc nieustannie toczą ze sobą walkę o dominację. Lulu, weteranka wojenna i niezłomna detektywa żyje w futurystycznym mieście, gdzie żywy beton chroni mieszkańców. Pewnego dnia otrzymuje zlecenie odszukania pewnego naukowca i nie ma jeszcze pojęcia, jak niebezpieczne będzie to zadanie. Wyrusza na poszukiwania, które nie obędą się bez intryg, dylematów i poszukiwania nie tylko zaginionego.

Kreacja świata jest zjawiskowa i urzekająca. Ten główny podział na miasto oraz na las jest bardzo kontrastowy i przenosi nas do dwóch zupełnie różniących się od siebie miejsc. Miasto jest pełne neonów, przeróżnych okolic i może trochę zachłyśnięte tajemniczością lasu, więc lubię czerpać, chociażby nazwy drinków czy nazw kapel. Last jest natomiast dziki, magiczny i bardzo niebezpieczny. Z wielkim zaciekawieniem poznawałam ten świat tym bardziej że ma on ogromne znaczenie dla odbioru całości książki.  

Chociaż sam pomysł na fabułę nie jest jakiś odkrywczy, bo kilka podobnych książek już miałam okazję czytać, to jest ubrany w taki sposób, że czułam się, jakbym czytała takie motywy po raz pierwszy. Wciągnęłam się w lekturę od samego początku i do ostatnich stron byłam ciekawa, czym jeszcze autor mnie zaskoczy. Cały czas coś się dzieje i nie ma tutaj ani chwili nudy czy przegadanych fragmentów, które by się dłużyły. Wręcz mogłabym powiedzieć, że chciałoby się więcej stron.

Całkiem niezła jest także kreacja bohaterów, zarówno naszej głównej postaci, jak i tych epizodycznych, jak choćby pani, której imienia sobie teraz nie przypomnę, z monitoringu miejskiego. Moglibyśmy dostać trochę lepszą Lulu, nie mówię, że nie, ale myślę, że wszystko przed autorem i jeszcze nam tę postać mocno i fajnie rozbuduje. Tak samo pewna tajemnicza towarzyszka naszej pani detektyw jest fajną postacią, ale można by tam coś jeszcze z niej wycisnąć. Także są jeszcze tutaj duże pokłady potencjału bohaterów do odkrycia. 

Ta historia ma genialny potencjał, żeby stać się początkiem wielkiego uniwersum, które będzie można poznawać od każdej strony, łącznie z tym że chętnie przeczytałabym więcej o tej wielkiej wojnie sprzed lat. Mam nadzieję, że autor pociągnie ten świat dalej, bo ja na pewno będę czytać kolejne tomy.  Koniecznie musisz zainteresować się tą książką, bo to świetny debiut, który zostaje na długo w pamięci. Jestem też ciekawa, co Głowacz zaprezentuje nam w kolejnych swoich książkach, niekoniecznie z tego pięknego świata. Mam nadzieję, że jak tylko będzie ku temu okazja, to przeczytasz Żywy beton.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Fabryka Słów

4 komentarze:

  1. Okładka typowa dla Fabryki Słów, nieco już niestety powtarzalna.
    Fabuła przypomina mi nieco Kantoch. Ale ta powyższa książka to męska wersja futurystycznego świata. Cóż... Lubię możliwe wersje przyszłości, a la postapokalityczny klimat, może Lulu mnie podejdzie. Na pewno jestem ciekawa tej wersji świata, która podobno została tak dobrze wykreowana, że warto przeczytać.
    A czy schematyczna? Wygląda na taką, wszystko jednak zależy od wyobraźni autora, przynajmniej w świecie science-fiction.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem fanką sf oraz historii postapo a "Żywy beton" ma te cechy. Pisarz ma interesujący pomysł na fabułe, ja jestem ciekawa świata stworzonego przez Michała Głowacza. Zapisuje sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna okładka, ale nie słyszałam o tej książce 🙈🙈

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za opinie. Podoba mi się opis tej książki i okładka. Od razu wpadają w oko. Ciekawa i trochę mroczna historia walki technologii z naturą. Jestem ciekawa jak siwnrowinie ta historia. Książkę będę chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń