Autor: Ivy Fairbanks
Tytuł: Twoja aż po grób
Wydawnictwo: Albatros [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 400
Ocena: 7,5/10
Opis:
Miłość i dom pogrzebowy?
Tak, dobrze słyszycie!
Callum Flannelly, nieśmiały spadkobierca rodzinnego biznesu pogrzebowego, musi znaleźć żonę przed trzydziestymi piątymi urodzinami, aby nie stracić firmy. Wyobraźcie sobie – facet, który wolałby zanurkować w otwartym grobie, niż iść na randkę!
Ale na jego drodze staje Lark Thompson – pełna życia młoda wdowa z Teksasu, która przybywa do Galway, by zacząć od nowa. Twórczyni kreskówek, której życie potrzebuje kolorów, wolałaby zostać zmiażdżona przez spadające kowadło, niż zbliżyć się do domu pogrzebowego. Ale los miał inne plany.
Kiedy ich ścieżki się krzyżują, zawierają niecodzienny układ… Lark, zaintrygowana losem Calluma, postanawia mu pomóc w poszukiwaniu miłości, mimo że sama przysięgła nigdy więcej się nie zakochać. Im więcej czasu spędzają razem, tym mocniej rośnie między nimi przyciąganie…
Czy Callum i Lark są sobie przeznaczeni? Czy naprawdę można znaleźć miłość w cieniu domu pogrzebowego?
Twoja aż po grób to komedia romantyczna, która udowadnia, że czasami największe uczucia rodzą się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.
Jeśli szukasz historii pełnej śmiechu, emocji i nieoczekiwanej miłości – ta książka jest dla Ciebie!
Powieść dla fanów Abby Jimenez, Narzeczonego mimo woli i wątków opposites-attract i friends-to-lovers.
Wydany własnym sumptem romans zebrał fantastyczne opinie czytelników (ponad 2 tys. entuzjastycznych recenzji na Amazonie, ponad 4,5 tys. na Goodreads), wzbudził sensację na TikToku i zaprowadził autorkę wprost pod skrzydła WME – jednej z największych agencji literackich w USA.
Recenzentki zachwyciły się stylem Ivy Fairbanks, realistyczną fabułą, która naprawdę wywołuje rumieńce i wzrusza, ale także zwróciły uwagę na doskonały humor sytuacyjny i oryginalne miejsce akcji.
Recenzja:
Czegoś takiego chyba jeszcze nigdy nie czytałam! Połączenie grabarza w stylu grumpy i dziewczyny, która zajmuje się robieniem animacji (pogodnej niczym promyczek słońca) zdecydowanie miało potencjał do tego, by było to coś ciekawego - ale nie spodziewałam się, że "Twoja aż po grób" będzie aż tak dobra!
Powiem tak, że ostatnio średnio ufam polecajkom, jeśli chodzi o te bardziej sławne pozycje na bookmediach. Kilka razy się już mocno zawiodłam, chociaż kilka razy się też mocno zachwyciłam. "Twoja aż po grób" jest dosyć sporą sensacją - szczególnie na Tiktoku - ale tym razem jestem mile zaskoczona połączeniem wątków w nieoczywisty sposób.
Lark straciła męża. Bardzo wcześnie, bo jest ona młodą kobietą, która nie zdążyła się jeszcze nacieszyć małżeństwem, które skończyło się szybciej niż powinno. Głównie z tego powodu Lark zdecydowała się przeprowadzić do uroczej Irlandii - i przyjąć tam posadę swego rodzaju szefowej w dziale, który zajmuje się animacjami.
Chociaż dziwi się, że dorwała dom w dosyć dobrej cenie, trochę dziwi się, gdy okazuje się, że przez przypadek paczka, która do niej dotarła, zamiast iść w ręce prawowitego właściciela - jej sąsiada - zawiera worki na zwłoki. Cóż, można powiedzieć, że dopiero chwilę później Lark kapnęła się, że mieszka przy domu pogrzebowym, a nie koło jakiegoś pensjonatu...
Callum nie do końca lubi rozmawiać z ludźmi - dlatego po części praca, której się podjął, opiera się na zajmowaniu zmarłymi. Według mężczyzny to jego powołanie, w którym jest naprawdę dobry - a doskonale wie, że ktoś i tak ten zawód musi wykonywać: więc dlaczego nie on? Szczególnie, że już jego dziadek prowadził dom pogrzebowy... który Callum może za niedługo stracić, bo zgodnie z testamentem pozostawionym przez staruszka, przed ukończeniem pewnego wieku, jego wnuk musi się ożenić - bo inaczej traci cały spadek.
Z pozoru nie powinno się myśleć o tym, że dwójka z pozoru tak różnych od siebie ludzi, będzie w stanie się zaprzyjaźnić, ale dosyć szybko się okazuje, że przeciwieństwa się przyciągają i całkiem dobrze uzupełniają.
I tutaj pojawia się sprawa, przez którą dałam ciut niższą ocenę niż pewnie niektórzy by się mogli spodziewać (po moich zachwytach). Według mnie nie do końca płynnie przeszła transformacja relacji między przyjaciółmi a "kimś więcej". Trochę mnie to kuło w oczy, a ja potrzebowałam, żeby było to w pewnym sensie bardziej sensowne i z większa ilością możliwości do porywu serca.
Jestem jednak mile zaskoczona tym, że pod płaszczykiem cmentarnego humoru i swego rodzaju komedii romantycznej, można przemycić też ważne tematy - o stracie, żałobie, śmierci. Powiem wprost, że to jest jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku - i bez wątpienia trudno mi będzie o niej zapomnieć, bo w wielu aspektach Ivy Fairbanks przekracza pewne schematy i to jest zdecydowanie bardzo na plus.
"Twoja aż po grób" to powieść, która może zachwycić - i zachwyci niejednego czytelnika. Jeśli tylko macie ochotę zapoznać się bliżej z tą pozycją, to bez wątpienia powinniście to po prostu uczynić. Myślę, że samo połączenie motywów z tak fajnym sposobem pisania i z dwójką bohaterów, których da się lubić, tworzy mieszankę, którą warto rekomendować i polecać dalej.
Podsumowując: jestem za tym, aby dalej "Twoja aż po grób" była sensacją bookmediów - bo wiem, że jest warta poświęconego jej czasu. Tyle i aż tyle! Zróbcie sobie prezent na Mikołaja i zamówcie sobie romans z grabarzem! ;)
Może się na nią skuszę ☺️
OdpowiedzUsuńFajna historia do czytania na jesienno-zimowe wieczory. Moze rzeczywiście kupie sobie na Mikołaja tą książkę. Dziękuję za rolki..opinie i polecenie...
OdpowiedzUsuń