Autor: Solomon Rachel Lynn
Tytuł: Pogodna dziewczyna
Wydawnictwo: Czwarta Strona [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 384
Ocena: 7.5/10
Opis:
Czasem słońce, czasem deszcz. A niekiedy grad i burza z piorunami.
Zjawiska meteorologiczne od zawsze fascynowały Ari Abrams. Kocha swoją pracę pogodynki, bo czy mogła trafić lepiej? Jej mentorką jest legenda wiadomości pogodowych, Torrance Hale. Niestety przełożoną zbyt mocno pochłaniają nieustające kłótnie z byłym mężem, szefem działu wiadomości, co dość mocno przekłada się na atmosferę w pracy. Jedyną osobą, która w pełni rozumie frustracje Ari, jest uroczy, ale nieco zdystansowany dziennikarz sportowy Russell Barringer.
Po przyjęciu bożonarodzeniowym, które okazało się totalną katastrofą właśnie z powodu zachowania przełożonych, Ari i Russell zawierają pakt i planują, jak połączyć szefów, między którymi wciąż iskrzy od emocji. Ścisła współpraca sprawia jednak, że i spiskowcy zaczynają czuć dziwne przyciąganie. Ari otwiera się przed Russellem, pokazując swoją dotąd nieznaną stronę, tak daleką od pogodnej dziewczyny z telewizji. Czy mężczyzna zaakceptuje jej bardziej chmurne oblicze? Czy w tej relacji jest miejsce zarówno na słońce, jak i na deszcz?
Recenzja:
Wiem, że miałam przyjść z recenzją już wczoraj... Ale musiałam trochę ochłonąć emocjonalnie - bo mam wrażenie, że z jednej strony to jedna z tych komfortowych książek, które potrafią wzruszyć, poruszyć i wstrząsnąć człowiekiem. Oczywiście to też jedna z tych książek, które czytałam wyjątkowo długo - ponad tydzień, chociaż uwielbiałam każdą stronę - ale chyba wyszło to tak, a nie inaczej, bo po prostu nie chciałam się rozstawać z bohaterami - a na dodatek poruszane zagadnienia bywają trudne, chociaż ważne.
Ari pracuje jako pogodynka - i udaje najszczęśliwszą dziewczynę pod słońcem, chociaż od lat cierpi na depresję. Niedawno nawet zerwał z nią narzeczony, gdy dowiedział się, że od lat ukrywa przed nim to, że bierze leki - i że nie była przy nim wystarczająco autentyczna. Tyle, że Ari nie wie, jak zrobić, aby było inaczej - i aby otworzyć się przed światem: w końcu jej ojciec zostawił jej matkę (oraz swoje dzieci) właśnie dlatego, że nie mógł znieść tego, że matka Ari cierpi na depresję i że czasami pochłania ją mrok...
Dziewczyna kocha swoją pracę, ale nie jest już w stanie znieść tego, jak kłócą się w niej jej przełożeni - którzy kiedyś byli małżeństwem, a teraz zachowują się jakby walczyli na ringu. To samo czuje zresztą Russell - reporter sportowy - który obserwuje wraz ze wszystkimi pracownikami, co dzieje się podczas przyjęcia bożonarodzeniowego - a ustalmy: nie dzieje się dobrze, gdy dosłownie tłucze się szkło...
Mimo wszystko podczas siedzenia przy barze, między Ari a Russellem dochodzi do wymiany pomysłów - i ustalają wspólny plan działania: że może udałoby się, aby szefostwo do siebie wróciło - szczególnie, gdy dalej widać między nimi ogień, który się tli. Oczywiście nie będzie to łatwe, ale dla dwóch zdeterminowanych osób, które marzą, aby w końcu w ich ukochanej stacji telewizyjnej zaczęło się dobrze dziać? Dla takich osób nie ma rzeczy niemożliwych!
A to, że w międzyczasie Ari dowiaduje się, że Russell to wspaniały, opiekuńczy, troskliwy, czuły, pomocny facet, mimo tego, że nie ma on idealnej wagi... Cóż, myślę, że po przeczytaniu "Pogodna dziewczyna" niejedna czytelniczka i tak chciałaby uznać Russella za swojego książkowego męża!
Uważam, że "Pogodna dziewczyna" jest napisana w sposób bardzo przystępny - i że pokazuje, że mimo tego iż żyjemy w XXI wieku, depresja może stanowić powód do tego, aby czasem chcieć ją ukrywać przed całym światem: bo niektórzy ludzie nie reagują dobrze na wiadomość o tym, że ktoś na nią cierpi.
Z depresji też nie da się wyleczyć z dnia na dzień - to zwykle długi proces - i chociaż ja jako psycholog twierdzę, że można z depresji wyjść (chociaż trzeba uważać na nawroty), Ari ma w głowie świadomość tego, że pewien cień zawsze będzie jej towarzyszył - i że trudno znaleźć kogoś, kto by to w pełni zaakceptował - a już szczególnie to, że nie jest taką pogodną dziewczyną, mimo tego że codziennie przedstawia prognozy pogody...
Wydaje mi się, że "Pogodna dziewczyna" jest bardzo godna polecenia i tego, żeby spędzić z nią czas - więc jeśli tylko macie ochotę lub okazję, to dajcie jej szansę. Trzymam kciuki, żeby ta lektura spodobała się Wam tak bardzo, jak spodobała się mnie.
A zakończenie? Zakończenie jest niczym wisienka na torcie, która to w dalszym ciągu powoduje szeroki uśmiech na mojej twarzy, gdy tylko sobie pomyślę, co się tam podziało i w jaki sposób...
Podsumowując: przyjrzyjcie się bliżej temu tytułowi - a najlepiej: po prostu się z nim zapoznajcie!
Okładka mi się podoba jak i opis, ale narazie nie mam w planach 😉😊
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka 🥰
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy nie mam jej w planach 🫣
OdpowiedzUsuń"Pogodna dziewczyna" to przyjemna powieść, niosąca ze sobą mnóstwo wartości, która rozbawi oraz wzruszy do łez. Ja z chęcią zapozanam się z bohaterami.
OdpowiedzUsuńByła już komedia właśnie z takim scenariuszem... A nawet jedna manga... Ja wiem? Temat przebrzmiały, nic nowego.
OdpowiedzUsuń