Autor: Ava Reid
Tytuł: Lady Makbet
Wydawnictwo: StoryLight [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 392
Ocena: 6/10
Opis:
Zupełnie nowa opowieść o jednym z najsłynniejszych czarnych charakterów Szekspira, Lady Makbet. Dzięki Avie Reid – autorce bestsellerów z listy „New York Timesa“ – Lady Makbet odzyskuje swój głos i swoją przeszłość. Ma teraz moc, by zmienić historię napisaną dla niej przez mężczyznę.
Ona już nie raz słyszała, że jej oczy wzbudzają w mężczyznach szaleństwo.
Ona wie, że zostanie zmuszona wyjść za szkockiego brutala, który nie wyzbywa się barbarzyńskich przyzwyczajeń, kiedy wchodzi do ślubnego łoża.
Ona wie, że przeżycie na jego wrogim, podejrzliwym dworze będzie wymagało strategii, silnej woli oraz całej skrywanej przez nią dotąd mocy.
Ale nie zdaje sobie sprawy, że jej mąż ma własne spowite magią sekrety. Nie wie, że pewna przepowiednia uciska go niczym za ciasna zbroja. Nie wie też, że jej magia ma większą moc i jest bardziej niebezpieczna, i że zagrozi porządkowi tego świata.
Ona jeszcze tego nie wie, ale już wkrótce odkryje prawdę…
18+: KSIĄŻKA PRZEZNACZONA DLA DOROSŁEGO CZYTELNIKA
Recenzja:
"Makbet" od Szekspira to klasyk, z którym chyba każdy zapoznał się w czasach szkoły (a przynajmniej powinien). Jeśli ktoś tego nie zrobił - serdecznie zachęcam, aby poznać wszystkie różnice między klasykiem a "Lady Makbet" - bo trochę ich jest, to nie jest wierne odwzorowanie historii, chociaż jest dużo nawiązań i podobieństw, dzięki czemu klimat tej powieści jest naprawdę niezwykły. Trzeba dosyć dobrze znać pierwowzór, żeby wyłapać wszystkie niuanse - a ja, chociaż nie czytałam "Makbeta" już z dziesięć lat - mimo wszystko w wyłapywaniu podobieństw i nawiązań cieszyłam się niczym dziecko. Oczywiście znajomość klasyki Szekspira nie jest konieczna do zrozumienia "Lady Makbet" - ale daje to dodatkową frajdę, a przynajmniej mnie dodatkową frajdę podczas czytania dawała.
Bardzo podoba mi się sformułowanie, że jest to historia, w której tytułowa Lady Makbet zmienia swoją historię, którą wcześniej stworzył dla niej mężczyzna. Bez wątpienia Ava Reid podeszła do tego nowatorsko i dała głównej bohaterce głos - nie zrobiła z niej kategorycznie dobrej postaci, raczej zgubioną, młodą dziewczynę, która przede wszystkim chciałaby przeżyć w okrutnym świecie i być dobrze traktowana.
Los obdarzył ją niezwykłym intelektem i spostrzegawczością, więc chciałaby to wykorzystać, aby jak najlepiej zatroszczyć się o samą siebie, ale w momencie, gdy ojciec dosłownie wydaje ją niczym klacz rozpłodową w celu zawarcia sojuszu, a ona trafia do dużo mniej cywilizowanego kraju... Nie dziwię się, że Roscille - bo tak brzmi jej imię - chce zrobić wszystko, by mieć z tej sytuacji jak najwięcej korzyści dla samej siebie.
Przejdźmy jednak do fabuły, bo myślę, że ta także Was ogromnie ciekawi!
Roscille, jak wyżej wspomniałam, trafia do Szkocji i właściwie z dnia na dzień ma się stać żoną Makbeta - jednego z kuzynów króla, aby zapewnić swojemu ojcu odpowiednie przymierze. Makbet oczywiście wie, że Roscille jest nie tylko przepiękna, ale także, że jest przeklęta przez wiedźmę - i że jej spojrzenie potrafi naginać wolę mężczyzny w dowolny sposób. Makbet nie boi się jednak siedemnastoletniej dziewczyny, bo doskonale zdaje sobie sprawę z własnej siły, brutalności i okrucieństwa, które jest w stanie zadać.
Opis jest dosyć enigmatyczny - ale można powiedzieć, że przez przypadek Roscille sprawia, że Makbet wkracza na drogę wojny i tego, że niebawem nieuchronnie może stać się królem. Tyle, że tajną bronią w rękach męża zawsze jest... żona.
Nie będę zdradzać nic więcej, oprócz tego, że mroczny klimat, pełen tajemnic i intryg to zdecydowanie najlepsza część "Lady Makbet". Ta pozycja pochłonęła mnie na całe popołudnie i wieczór - i przyznam szczerze, że doskonale się przy niej bawiłam, a dzięki temu, że nic nie jest tu jednowymiarowe, wszystko nabiera więcej głębi.
Kiedy klątwy i magia są aż za bardzo prawdziwe, trzeba bardzo uważać, żeby nie popełnić błędu... Lady Makbet doskonale się o tym przekonuje na własnej skórze, co z jednej strony jest zdecydowanie na plus, a z drugiej... powoduje wobec niej mieszane uczucia.
Dzięki temu, że zakończenie rozgrywa się dosyć szybko, w pewnym momencie miałam problem z nadążeniem za akcją, aby ułożyć to sobie w głowie w sensowną i logiczną całość, ale nawet, gdy czytałam pewne fragmenty po dwa razy, odnosiłam wrażenie, że czegoś w tym zakończeniu mi brakuje. Takiego postawienia kropki nad "i". Chociaż nie jestem w stanie powiedzieć, że mi się zakończenie nie podobało, to mogę jednoznacznie powiedzieć, że mogło być na wyższym poziomie - bo początek książki i jej rozwinięcie zdecydowanie były lepiej napisane.
Moja ocena jest taka, a nie inna, właśnie przez zakończenie - które może pozwoliłoby autorce na powrót do "Lady Makbet" po raz kolejny - w innym tomie, w innej odsłonie - ale jakoś wydaje mi się, że to jednak już zamknięta i zakończona historia, do której Ava Reid już nic więcej nie powinna dodawać.
Wątek romantyczny, który się tu właściwie pojawia, także zostaje urwany w połowie - bez żadnych większych rewelacji - i to jest za sprawą dosyć przeciętnego zakończenia - co niewątpliwie też wpłynęło na moją ocenę, bo polubiłam bardzo postać, z którą zaczęła sympatyzować Roscille.
Ta książka zdecydowanie byłaby dostępna także dla młodszych czytelników gdyby nie sceny okrucieństwa i brutalności - więc mimo wszystko radzę mieć to na uwadze - i sięgać po "Lady Makbet" po osiągnięciu odpowiedniego wieku.
Podsumowując: jestem mile zaskoczona, bo spędziłam naprawdę dobry czas z tą powieścią, ale mam wrażenie, że mogło być jeszcze lepiej... Więc po prostu polecam samemu zadecydować - po przeczytaniu mojej recenzji - czy jesteście gotowi poznać historię Lady Makbet, która w końcu mogła zadecydować o swoim losie.
Ciekawi mnie ta książka. Ciekawi mnie ta wersja Lady Makbet, skoro moze choć w pewnym stopniu o sobie decydować. Z chęcią przeczytam tą książkę. Dziekuje za opinie.
OdpowiedzUsuńMiło by było jednak, by pierwowzór dobrze korespondował z reprodukcją, a podobieństw i nawiązania ładnie ze sobą się przeplatały, odwoływały się. Takie dzieło byłoby fantastyczne. Coś jak dopełnienie dla fanów pól pustych dramatu. Rozumiem jednak, że książka ta była wolnym tworem, Szekspir był jedynie inspiracją.
OdpowiedzUsuńTak btw wątek romantyczny mi do Lady Makbet w ogóle nie pasuje, to nie ta historia.
"Lady Makbet" wzbudza zaciekawienie, trochę czasu upłyneło jak czytałam orginał. Ciekawi mnie, jak autorka podeszła do tematu, jak przedstawiła tytułową bohaterkę, klimat, surowiość oraz brutalność ,,Makbeta”. Jeśli będę miała możliwośc to zapoznam się.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości chętnie po to sięgnę
OdpowiedzUsuń