poniedziałek, 23 września 2024

Magda Tereszczuk - "Błahostka"

Autor: Magda Tereszczuk
Tytuł: Błahostka
Wydawnictwo: Agora [współpraca reklamowa]
Data premiery: 19 czerwca 2024
Liczba stron: 288
Ocena: 5/10

Opis:

To powinny być wymarzone wakacje. Sierpień, Włochy i zabytkowa willa z basenem w miasteczku nieopodal Neapolu. Dawno temu Klara spędzała tu z rodzicami prawie każde lato, a teraz przyjechała z mężem i córkami. Ale w tym sielankowym obrazku coś nie gra. Jakaś sprawa sprzed lat wciąż zasnuwa upalne dni.

Gdy Klara była tu poprzednio, piętnaście lat temu, wydarzyło się coś, z czym do dzisiaj sobie nie poradziła. To pewnie nic ważnego, zwykła błahostka. Tak w każdym razie próbuje sobie powtarzać aż do przyjazdu nieoczekiwanego gościa.

Nico, syn właścicieli domu, zjawia się którejś nocy bez zapowiedzi i oznajmia, że zostanie przez resztę wakacji. Kiedy widzieli się ostatni raz, on miał 9 lat, ona 21. Co właściwie łączy tych dwoje? Najwyżej kilka zamazanych wspomnień. Bo co taki chłopiec mógł zapamiętać? Z pewnością nic i nie ma co zaprzątać sobie nim głowy.

A jeśli jednak zobaczył wtedy coś, czego nie powinien? Jedno jest pewne: odkąd Nico stanął na progu, Klara nie potrafi wypędzić go ze swoich myśli.

Recenzja:

Taras małego włoskiego miasteczka, słońce powoli zachodzące za horyzont, wokół zapach świeżych ziół, ciepłe powietrze - czyż nie brzmi to wspaniale? Właśnie w takim klimacie osadzona jest Błahostka Magdy Tereszczuk – książka, która jawiła mi się jako obiecująca opowieść o włoskiej sielance z nieoczywistą na pierwszy rzut oka problematyką. Niestety, historia okazała się czymś mniej, niż sobie życzyłam – zaledwie przeciętną wakacyjną poczytajką...

Między nami od dawna się nie układał, chociaż on tak tego nie nazywał. Używał bardziej wyszukanych słów na opisanie stanu, w jakim się znajdowaliśmy, chyba tylko po to, by poprawić sobie humor. W końcu nie lubił przegrywać ani przyznawać się do porażki.

Zacznijmy od tego, co w Błahostce zasługuje na uwagę, a jest tym klimat. Magda Tereszczuk doskonale oddaje włoską aurę – pełną śródziemnomorskiego ciepła, słońca i urokliwych miejsc, które aż proszą się, by po nich spacerować. Opis codziennych chwil w otoczeniu włoskich pejzaży są jednym z najmocniejszych punktów książki. Naprawdę, te fragmenty potrafią przenieść w świat wakacyjnej beztroski!

Klimat to jednak nie wszystko, a w przypadku "Błahostki" jest to jeden z niewielu elementów, który naprawdę działa. Fabuła niestety nie nadąża za pięknym tłem. Historia opowiedziana w książce jest dość przewidywalna i – o ironio – dość "błaha". Mimo, że mamy tu bohaterów z codzienno-niecodziennymi problemami i wewnętrznymi dylematami, trudno powiedzieć, by byli to bohaterowie, którzy pozostaną w pamięci. Ich rozterki są powierzchowne, a emocjonalny rozwój wydaje się niedopracowany. Wszystko dzieje się zbyt szybko i bez głębszej analizy. Zabrakło mi tutaj tej iskry, która sprawiłaby, że historia nabrałaby większej wartości. To, co mogło być interesującą opowieścią o traumie sprowadzonej do „błahostki”, ciekawym obrazem romansu mężatki z dużo młodszym mężczyzną, okazało się raczej... płytką opowieścią, której większość treści można przewidzieć po kilkunastu stronach...

Przecież nic takiego się nie stało. Błahostka.

Mimo to, nie wątpię, że Błahostka może znaleźć wielu czytelników, którzy poszukują prostej i lekkiej opowieści bez większych emocjonalnych wyzwań. Według mnie, choć historia jest pięknie osadzona w klimacie włoskich wakacji, nie daje czytelnikowi zbyt wiele. Malownicze tło nie jest w stanie zrekompensować powierzchownej fabuły i niewyrazistych bohaterów. Dlatego daję jej jedynie 5/10 – za atmosferę, która na chwilę pozwala uciec do Włoch, ale niestety nie ratuje całości. A szkoda, bo całość miała potencjał, aby nie być... błahostką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz