środa, 25 września 2024

Adrian Goldsworthy - "Złowrogie morze"


Autor: Adrian Goldsworthy
Tytuł: Złowrogie morze
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 18 czerwca 2024
Liczba stron: 392
Ocena: 10/10

Opis:

Czy jeden żołnierz ocali Brytanię dla imperium?
Rok 100 n.e. Vindolanda, warownia na kresach rzymskiego świata. Flawiusz Feroks robi wszystko, by utrzymać pokój. Stacjonując w Vindolandzie, bazie wojskowej na północnej granicy rzymskiego imperium, nieustannie czuje na sobie wzrok nieprzyjaciół. Wokół krążą szepty o wojnie i zagładzie Rzymu. Szerzą się informacje o morskich ludziach nocy, którzy rzucili klątwę na te ziemie i lądują tylko po to, by żywić się ludzkim mięsem. Na razie to tylko pogłoski, Feroks jednak wie, że biorą się z prawdziwych wydarzeń i że nikt na wyspie nie jest bezpieczny przed zagrożeniem ze złowrogiego morza.

Recenzja:

   Ile ta książka się na mnie naczekała... Wiedziałam jakiego typu lektura mnie czeka i mimo iż bardzo chciałam poznać kontynuację przygód pewnego centuriona, to musiał przyjść na nią odpowiedni moment. Dzisiaj już jestem po lekturze i mam nadzieję, że uda mi się Ciebie zachęcić do tej świetnej serii. 

Czy po raz kolejny jeden oddany żołnierz jest w stanie ocalić Brytanię dla wielkiego imperium? Wokół krążą pewne pogłoski, że Rzym chyli się ku upadkowi, a na domiar złego coraz więcej pojawia się informacji, o morskich ludziach. Mrocznych, brutalnych, jedzących ludzkie mięso, którzy rzucili klątwę na tę ziemię. Feroks wie, że to nie tylko plotki i próbuje się dowiedzieć czegoś więcej, aby stawić czoło nowemu zagrożeniu. 

Tak na samym początku muszę zaznaczyć, że ta część podobało mi się dużo bardziej od Vintoladny. Wciągnęłam się już od samego początku i choć lektura trochę mi potrwała, to myślę, że gdyby nie mój brak czasu, to bardzo szybko bym ją skończyła. Z każdym kolejnym rozdziałem nie mogłam się doczekać, co będzie się działo dalej i jak to się wszystko skończy, więc sięgałam po nią w każdej możliwej, wolnej chwili.

Tak jak za pierwszym razem, jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy autora. Jednak samą wiedzą tak ciekawej książki nie da się napisać. Sztuką jest przełożenie tej suchej wiedzy, na wciągającą fabułę, która niejednokrotnie zachwyci czytelnika. I Goldsworthy tę umiejętność opanował do perfekcji. Wzorem pierwszego tomu, na końcu czytelnik dostaje notę historyczną, w której każdy dosyć istotny element jest opisany po względem pierwowzoru historycznego. Fenomenalne jest to, że autor potrafi obudować mały skrawek tekstu, sprzed tysięcy lat, w pełnowymiarową historię, postać, czy wydarzenie. Należy się za to wielkie uznanie.

Mimo że w pierwszej części bardzo mi się podobały, to na plus oceniam to, że tym razem nie ma tutaj tak wielu wielkich, pompatycznych akcji batalistycznych, z dokładnym opisem krok po kroku. Były to jednak cięższe momenty w książce, ale jednak wciągające. Jednak to, że już tak bardzo czytelnik się na nich nie musi skupiać, sprawdziło się według mnie dużo lepiej. W przypadku Złowrogiego morza magia tkwi w kontemplowaniu codziennych czynności i poznawaniu jeszcze bardziej tej kultury i zwyczajów ludzkich. To zdecydowanie nadało charakteru tej historii.

Po raz kolejny spotykamy bohaterów, których mieliśmy już okazję dobrze poznać, zwłaszcza mojego ulubionego centuriona Feroksa i Windeksa. Autor też wprowadza sporo nowych postaci, które nadają tempo historii. Kreacja postaci, oprócz tego głównego, nie jest zbyt głęboka, ale wydaje mi się, że idealnie dopasowana, żeby każdy mógł odegrać swoją rolę. Podoba mi się kierunek, w który została poprowadzona postać Feroksa i cieszę się, że ten miłosny motyw wciąż występuje, ale ani trochę nie przyćmiewa toku historii. Jedno muszę przyznać, tych imion i stanowisk to ja się nigdy nie nauczę i zawsze będę musiała się dłużej zastanowić, kto jest kim.

Jak już wspomniałam, fabuła wciąga od pierwszej strony, podoba mi się, że po raz kolejny Feroks podąża za zasłyszanymi pogłoskami, które z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się urzeczywistniają. Akcja nie jest szybka, ale to nie ten typ lektury, a mnie to bardzo odpowiada. Jeśli czytałeś pierwszą część już jakiś czas temu i nie chce Ci się jej przypominać, to nie martw się, bo autor bardzo zgrabnie wplata przypomnienia, co się działo wcześniej. Bardzo mi się to podobało. 

Nie mogę się oczywiście doczekać na zakończenie tej serii, które pojawi się w sumie już całkiem niedługo. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę zainteresowałam Cię tym tematem, bo mimo iż do najłatwiejszych ona nie należy, warto, chociażby dla wiedzy samego autora się nad nią pochylić i wyruszyć w niesamowitą przygodę na krańce Imperium Rzymskiego.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Rebis

1 komentarz: