wtorek, 16 lipca 2024

Robert Jordan, Brandon Sanderson - "Pomruki burzy"

Autor: Robert Jordan, Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Jan Karłowski
Tytuł: Pomruki burzy
Cykl: Koło czasu, tom 12
Wydawnictwo: Zysk i S-ka [współpraca reklamowa]
Data premiery: 23 kwietnia 2024
Liczba stron: 1008
Ocena: 9/10

Opis:

Porównywany do Władcy Pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie

Rand al’Thor prowadzi polityczne i militarne działania, mające na celu zjednoczenie rozdrobnionych królestw i odnowienie sojuszy na czas Ostatniej Bitwy. Kiedy on za wszelką cenę próbuje powstrzymać pochód Seanchan na północ i dąży do czasowego przynajmniej zawieszenia broni z najeźdźcami, jego przyjaciele i sojusznicy z przerażeniem obserwują Cień, którego źródłem wydaje się być samo serce Smoka Odrodzonego.

Z kolei Egwene al’Vere, Zasiadająca na Tronie Amyrlin, zostaje uwięziona w Białej Wieży, a potem wydana na łaskę i niełaskę tyrańskich kaprysów jej władczyni. Od cierpliwej walki Egwene zależy nie tylko los Aes Sedai, i ale także całego świata. Wielkimi krokami zbliża się bowiem Tarmon Gai’don, Ostatnia Bitwa. A ludzkość wciąż nie jest na nią gotowa...

Recenzja:

Kruki i wrony. Szczury. Mgły i chmury. Insekty i zgnilizna. Niesamowite wydarzenia i osobliwe zbiegi okoliczności. Zwykły świat oglądany w krzywym zwierciadle, zupełnie obcy. Cuda!
Umarli przechadzają się po ziemi i są tacy, którzy ich nie widzą. Inni są ślepi, lecz coraz więcej ludzi zaczyna bać się nocy.
Tak mijają nam dni. Spływają na nas z martwego nieba i miażdżą swoim gniewem, póki jak jeden mąż nie błagamy: „Niech się wreszcie zacznie!”
Dziennik Nieznanego Uczonego,
wpis pod nagłówkiem „Święto Frei”, rok 1000 NE

Pomruki burzy były jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tomów Koła czasu. Ta część jest szczególna, ponieważ została napisana po śmierci Roberta Jordana przez Brandona Sandersona (który swoją drogą jest jednym z moich ulubionych pisarzy, więc apetyt na nią miałam jeszcze większy). Odrobinę się jednak obawiałam, że – choć kocham tego autora – może nie do końca oddać ducha serii stworzonej przez Jordana, bo tworzą oni raczej... inaczej. I ta obawa była bez sensu, bo Sanderson spisał się świetnie.

Ten tom ogromnie mnie zaskoczył. Istnieje szansa, że to przez wzgląd na zmianę stylu prowadzenia powieści na bardziej sandersonową, a przez to przyśpieszenie tempa historii. I nie mam tu na myśli pędzenia na łeb na szyję z wydarzeniami – bardziej przyciąganie uwagi, nie rozwlekanie zbytnie wątków oraz serwowanie czytelnikowi znacznie większej ilości akcji. Wpływ na to miało też bez wątpienia to, że Pomruki burzy zaczynają odpowiadać na najważniejsze pytania i przygotowują bohaterów na nadchodzącą Ostatnią Bitwę. Sama jestem ogromnie ciekawa finału, co jeszcze się wydarzy, jak zostaną rozwinięte niektóre kwestie, bo z każdym tomem jest coraz bardziej ekscytująco, napięć nie brakuje. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że wiele długoterminowych wątków zostaje tutaj rozwiązanych, całkiem lub jeszcze może nie do końca (przynajmniej mam taką nadzieję w przypadku pewnej sprawy). W każdym razie, jest to... bardzo satysfakcjonujące.

Wróćmy jeszcze na moment do wstępu, w którym Sanderson zaznaczył, że chce oddać hołd oryginalnej historii, jednocześnie wprowadzając swoją osobowość. Jak wspomniałam wcześniej, widać to wyraźnie w stylu i prowadzeniu fabuły, ale nie tylko. Pisarz rzuca też inne spojrzenie na niektóre postaci – nie zmienia ich, wciąż wypadają wiarygodnie, ale mam wrażenie, że wielu z nich dodał głębi. Można rzec, że łagodnie je odświeżył – Egwene wiele zyskała tutaj w moich oczach, wskakując na pierwsze miejsce moich ulubionych postaci Koła czasu, tym samym zrzucając z tronu Matta (którego swoją drogą w tym tomie brakło trochę – jest go naprawdę niewiele). Szkoda, bo jest genialnym bohaterem (i jeśli mam być szczera, to dlatego Pomruki burzy nie zyskały oceny 10/10).

Pomruki burzy o zdecydowanie najlepsza książka w serii, pełna nowej energii, a jednocześnie utrzymana w tym samym epickim klimacie, może z deczka podrasowanym. Fabuła jest szybka, pełna akcji i niesamowicie wciągająca, a równowaga pomiędzy Jordanem a Sandersonem zachowana (naprawdę, Brandon zrobił to z niesamowitym wyczuciem). No i... ten tom naprawdę optymistycznie nastawił mnie na dwa kolejne tomy i już nie mogę doczekać się, kiedy trafią w moje dłonie. Jeśli lubicie fantastykę i rozbudowane serie, bogate w przygody, magię, intrygi, bitwy, relacje i zwyczajnie wypełnione wszystkim, czego można sobie życzyć – polecam z całego serca!

5 komentarzy:

  1. Po fantastykę sięgam sporadycznie 😅

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii, ale napewno po nia sięgnę. Dziękuję za recenzje, która zachęca do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej... Dokończona powieść, a w zasadzie seria, przez Sandersona po śmierci głównego autora 😮 strasznie dużo tomów mam do nadrobienia... Tak kiedyś stwierdziłam, że w przyszłości powinnam przeczytać, ale chyba nie dam rady, powiem szczerze.
    No i tak po trosze nie mój klimat... Ja bardziej w stronę stonowanej fantastyki. Ale wiadomo, tutaj i Sanderson się włącza, to by trzeba było się zapoznać.
    W rozterce jestem tak ogólnie 😅 jeśli kiedyś będę miała luźniejsze życie na takie tomiska, to mnie nic nie powstrzyma przed czytaniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie przepadam za tak rozbudowaną serią, a także za bitwami, zatem "Pomruki burzy" nie znajdą u mnie upodobanie. Cykl 'Koło Czasu' to epicka podróż pełna intryg, bitew, dynamicznej akcji oraz postaci które zapadają w pamięć. Ja podziękuję.

    OdpowiedzUsuń