Autor: Edward Ashton
Tytuł: Mickey7
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 3 kwietnia 2024
Liczba stron: 328
Ocena: 7/10
Opis:
Umieranie to żadna frajda... ale pozwala zarobić na życie.
Mickey7 jest wymienialnym: narażonym na wielokrotną śmierć pracownikiem ekspedycji mającej na celu skolonizować planetę Niflheim. Gdy tylko zadanie okazuje się zbyt niebezpieczne dla zwykłych ludzi czy nawet maszyn, otrzymuje je Mickey. Po śmierci danej wersji ciała wytwarza się nowe z wszczepioną tą samą kopią mózgu. Po sześciu zgonach Mickey7 rozumie już, dlaczego był jedynym kandydatem, który zgłosił się na to stanowisko.
Podczas rutynowego zwiadu zaginiony w akcji Mickey7 zostaje uznany za martwego. Kiedy dzięki pomocy miejscowych form życia wraca do kolonii, okazuje się, że spisano go już na straty, a do pracy zgłasza się nowy klon, Mickey8. Zwielokrotnianie wymienialnego jest zabronione i w razie wykrycia obaj zapewne trafią do odzyskiwacza białka. Mickey7 musi więc utrzymać swego sobowtóra w tajemnicy przed resztą kolonii. Ostateczny los zarówno tubylców, jak i kolonizatorów zależy od Mickeya7. Oczywiście, jeśli uda mu się nie umrzeć na dobre…
Na podstawie powieści Joon-ho Bon, zdobywca 4 Oscarów za Parasite, nakręcił film Mickey17 z Robertem Pattinsonem w roli głównej.
Recenzja:
Moja podróż z literaturą science fiction ma się dobrze i coraz częściej wybieram właśnie tytuły z tego gatunku. Na książkę Mickey7 natknęłam się przypadkiem w zapowiedziach i od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Tak więc dzisiaj, już po lekturze, mogę trochę o niej napisać.
Kolonizacja nowych planet to trudne wyzwanie dla ludzkości, ale pomóc mają w tym wymienialni, czyli pracownicy, którzy są narażeni na wielokrotną śmierć w niebezpiecznych zadaniach. Na Niflheimie jest to Mickey, a teraz już Mickey7. Przy rutynowym zwiadu Mickey 7 zostaje uznany za martwego, ale kiedy wychodzi cało z wypadku, okazuje się, że nowy klon już jest gotowy. Zwielokrotnianie wymienialnego jest zabronione, więc Mickey7 musi dołożyć wszelkich starań, aby nie wyszło na jaw, że jest ich dwóch. Dodatkowo okazuje się, że los kolonizatorów i tubylców jest w rękach Mickeya7.
Po lekturze głównym podsumowaniem, które mi się cały czas nasuwało było, że bardzo mi się podobało, ale za mało. Za mało głębi, za mało opisu, za mało wszystkiego i że chcę więcej i to dużo więcej. Odniosłam wrażenie, że Autor miał doskonały pomysł, ale opisał wszystko dosyć powierzchownie, ale mam głęboką nadzieję, że to tylko furtka do kontynuacji, która zaspokoi moją ciekawość, bo to ma tak wielki potencjał, że szkoda byłoby na tym poprzestać.
Dużym atutem w tej historii są retrospekcje, które rzucają więcej światła nie tylko na przeszłość Mickeya oraz tego, jak został wymienialnym, ale także na to, jak teraz wygląda świat i co stało się z Ziemią i dlaczego kolonizacje innych planet są tak istotne. Te wstawki były szalenie ciekawe i przyznam, że chętnie poznałabym bardziej szczegółową historię tego wszystkiego.
Ten brak większej głębi, o którym już wspominałam, dotyczy też bohaterów. Tak naprawdę każda z ważniejszych postaci ma "jakąś" przeszłość, ale tak naprawdę niewiele to daje czytelnikowi. Jednak pomijając już ten fakt, bohaterowie byli całkiem ciekawi i dobrze dopasowani do tej historii.
Surowy klimat lodowej planety i kolonizacji sączy się z kartek już od samego początku i bardzo łatwo wciągnęłam się w tę historię. Pomysł na fabułę jest dobry, a jakby jeszcze wykonanie było bardziej szczegółowe, to byłaby zachwycona. Na ogromny plus zaliczam zakończenie, które w pewnym momencie mnie nawet zaskoczyło i uważam, że nie można było tego zakończyć lepiej. Nie mogłabym nie wspomnieć, że oprócz tego surowego klimatu jest tu także trochę humoru, dzięki czemu wszystko jest fajnie wyważone.
Chętnie przeczytam kontynuację, jeśli takowa powstanie no i oczywiście czekam na ten zapowiedziany na przyszły rok film. Jestem bardzo ciekawa, jak zostanie przedstawiony ten świat na dużym ekranie. Mam nadzieję, że zainteresujesz się tą książką, bo to naprawdę ciekawa podróż.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Zysk i S-ka
Opis bardzo intryguje. Ale chyba najpierw zobaczę film, i ewentualnie sięgnę po książkę 😊😊😊
OdpowiedzUsuńNakręcił? To już taki film powstał? Pierwsze słyszę...
OdpowiedzUsuńScience-fiction to bardzo dobry gatunek, lubię takie historie. Ta jest zwariowana, ale z polotem. Kto wie, może takie zwielokrotnianie naszych jaźni wejdzie w użycie - jeśli będzie opłacalne politycznie, wiadomo. A kto wie? Może już się klonuje niektórych prezydentów i oni rządzą w danym państwie przez dekady. To by tłumaczyło np. sprawę Rosji 😝 a tak szczerze, to lubię takie filozoficzne dywagacje. Jestem po "Władcy marionetek", więc chętnie zajęłabym się czymś w tym stylu. Podoba mi się ta powieść! I to bardzo. Fajnie, że jest (lub będzie?) filmowa wersja, oby tylko reżyserzy tej historii nie zniszczyli.
PS może bardziej szczegółowa fabuła zniszczyłaby klimat? Albo kontynuacja będzie poszerzona, aby wszystko wyjaśnić w swoim czasie.
Dziękuję za recenzje. Ciekawa historia, która napewno mi sie spodoba. Napewno sięgnę po tą książkę. Film też pewnie obejrzę.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam dobrego s-f a "Mickey7" zapowiada się na przywoitą rozrywkę pomimo tego, że autor powierzchowne potraktował świata, na którym znaleźli się koloniści. Fabuła interesująca, jaki i bohater. Z chęcia zapoznam sie z tą lekturą.
OdpowiedzUsuń