Autor: Sarah Adams
Tytuł: When in Rome. Rzymskie wakacje
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023
Ilość stron: 440
Ocena: 8/10
Opis:
Przeciwieństwa z pewnością przyciągają gwiazdę muzyki pop i piekarza z małego miasteczka w uroczym romansie autorki sensacji tiktoka the cheat sheet.
Amelia Rose, znana fanom jako Rae Rose, jest zmęczona utrzymywaniem wizerunku „księżniczki popu”. Zainspirowana filmem z Audrey Hepburn, Rzymskie wakacje, chce zrobić sobie przerwę i wyjeżdża w środku nocy do Rzymu… To znaczy Rzymu w Kentucky.
Kiedy Noah Walker znajduje Amelię na swoim trawniku przed domem w zepsutym samochodzie, daje jej jasno do zrozumienia, że nie ma czasu ani cierpliwości na problemy celebrytów. Jest zbyt zajęty prowadzeniem cukierni, którą zostawiła mu babcia i przypominaniem wścibskim, ale sympatycznym sąsiadom, żeby pilnowali swojego cholernego nosa. Wbrew rozsądkowi pozwala jej zatrzymać się w pokoju gościnnym – ale tylko na czas naprawy jej samochodu.
Wkrótce Noah zaczyna dostrzegać inną stronę Rae Rose – to Amelia: urocza i zwariowana, ale też samotna, przez lata żyjąca w centrum zainteresowania opinii publicznej. Nie może się powstrzymać przed zbliżeniem się do niej.
Wkrótce będzie musiała wrócić do swojego wytwornego życia w trasie, ale do tego czasu Noah pomoże Amelii doświadczyć życia w małej mieścinie, za którym tęskniła, a ona pomoże mu otworzyć serce na więcej.
Recenzja:
Ostatnią książkę Sarah Adams przeczytałam w oka mgnieniu - więc gdy tylko dostrzegłam, że na rynku wydawniczym pojawił się kolejny tytuł, od razu postanowiłam po niego sięgnąć: więc ostatecznie "When in Rome. Rzymskie wakacje" dosyć szybko trafiło w moje ręce.
Przyznam szczerze, że ta pozycja jest inna od "The Cheat Sheet" - i pod kątem tematyki, i pod kątem sposobu przekazywania emocji. Jednak mamy w obu pozycjach sporo fajnych uczuć, uroczych bohaterów, a do tego wszystkiego: taki slow burn.
Do tego wszystkiego "When in Rome. Rzymskie wakacje" ma sporo fajnych pobocznych wątków: faceta-słodziaka, piosenkarkę z problemami, samotność, małe miasteczko, bliski kontakt z rodziną.... Mówiąc w skrócie: znaleźć tu można wszystkie dobre połączenia!
Przybliżmy jednak fabułę: Amelia, zwana Rae Rose, jest słynną piosenkarką: nie jest w stanie nawet zmienić fryzury czy zjeść naleśnika bez zgody swojej menadżerki. Odkąd Amelia stała się sławna, właściwie wszystko się zmieniło: i co z tego, że ma teraz pieniądze i popularność, gdy nie miała nawet wsparcia swojej matki, z którą kiedyś miała świetny kontakt?
W jednym filmie jej idolka ucieka do Rzymu - i Amelia także pragnie uciec chociaż na kilkanaście godzin. Tyle, że jej wybór pada na inny Rzym - na miejscowość Rome, która jest oddalona dwie godziny drogi od miejsca, w którym przebywa. I pewnie wszystko poszłoby dobrze - a nikt nawet nie zauważyłby nieobecności dziewczyny: gdyby nie to, że nagle jej auto psuje się na trawniku przed domem jakiegoś typa: który teraz puka do jej okna i pyta, czy jej nie pomóc, skoro jej silnik wręcz dymi...
Mówiąc w skrócie: Amelia utyka w małym miasteczku, trochę na przymusowych wakacjach: a nie chce się ona kontaktować z menadżerką, bo wie, że odpoczynek i przebywanie wśród osób, które są jej życzliwe, trochę wypełni jej wewnętrzną pustkę i ukoi samotność. Tyle, że do małego miasteczka można się łatwo przyzwyczaić - szczególnie, gdy gości cię przystojny cukiernik...
"When in Rome. Rzymskie wakacje" to pozycja, obok której nie można przejść obojętnie, jeśli się lubi historie rozgrywane w małych miasteczkach - ale także jeśli lubicie pokazane cienie sławy, to bez wątpienia polubicie Amelię!
Uważam, że jest to naprawdę dobra powieść: i że warto ją polecać dalej. Styl pisania Sarah Adams mnie osobiście bardzo odpowiada - umie ona doskonale przekazywać emocje i uczucia, a także pokazuje chemię, chociaż daje jej się powoli rozpalać i coraz bardziej płonąć: więc nie ma tu żadnej opcji miłości od pierwszego wejrzenia.
Nie mogę doczekać się kolejnych historii od tej pisarki - i już teraz wiem, że także po nie sięgnę, a już szczególnie wtedy, gdy dalej będą rozgrywały się w stylu slow burn.
Podsumowując: polecam, po prostu polecam!
Szczególnie, że zakończenie jest takie, że dosłownie było w stanie praktycznie roztopić moje serce: i to raczej ze sposobu tego, jak w końcu pięknie dokonała się przemiana wewnętrzna głównego bohatera.
Mam w planach na wakacje 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam film 'Rzymskie wakacje' a po przeczytaniu recenzji "When in Rome" coś czuje że i tą książkę bardzo polubię. Zapisuje sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinie. Zapisze sobie do przeczytania.
OdpowiedzUsuńPamiętam prawdziwe "Rzymskie wakacje". Jak tak sobie pomyśleć, to dość amoralna historia była... W każdym razie bardzo lubiłam. Przeróbka może też być całkiem spoko, choć dziwne, że powstał taki reteling. No i tam zakończenie było strasznie smutne... Czy to bardziej nie historia dla młodzieży wyszła?
OdpowiedzUsuńLubię takie spokojne, słodkie a jednak nieprzesłodzone czytadełka. Lektury podobne do książki Sarah Adams to takie pozycje na raz, ciut zbyt mało ambitne, by na dłużej pozostać w czytelniczej pamięci, ale też na tyle ciekawe, by przyciągnąć do siebie czytelnika i pozwolić mu spędzić z sobą miło czas. Od czasu do czasu zaglądam do takich pozycji, zazwyczaj bliskich wydarzeniami moim problemom czy radościom. Wydaje się, że pisanie o banalnych, przyziemnych rzeczach dnia codziennego to niezbyt ambitne zajęcie. Nic bardziej mylnego. Literatura powinna być społecznym lustrem i każdy powinien móc odnaleźć w niej cząstkę swojego własnego życia, nawet gdyby było zwyczajne, spokojne i mało ekscytujące.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek
Idealna lektura na lato. Mam w planach.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki, fabuła i twoja recenzja brzmią zachęcająco, może się skuszę, kto wie 😉
OdpowiedzUsuńwcześniejszą książkę autorki uwielbiam, wiec i ta powinna przypaść mi do gustu :D
OdpowiedzUsuń