Autor: Ann Cleeves
Tytuł: Zmory przeszłości
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 8 lutego 2023
Liczba stron: 352
Ocena: 4/10
Opis:
Recenzja:
Powieść Ann Cleeves to idealny przykład rozczarowania roku i książki, która po zaledwie tygodniu od przeczytania zanika z pamięci. Niestety nie polecam, a jako osoba, która po raz pierwszy miała styczność z twórczością autorki, będę się trzymała z dala od innych dzieł. Przejdźmy jednak do szczegółów.
Główną bohaterką „Zmór przeszłości” jest Lizzie, która, jak się dowiadujemy w toku powieści, jest sierotą, nie wie zbyt wiele o swoim pochodzeniu, a do tego ma pewne problemy osobiste. Lizzie poznajemy podczas jej podróży po Maroku, kiedy poznaje starszego dobrze usytuowanego mężczyznę, z którym spędza noc. Jakiś czas po tym wydarzeniu dostaje wiadomość o śmierci przelotnego kochanka i zaproszenie na jego pogrzeb, a następnie wytyczne pozostawione przez zmarłego. Lizzie zaczyna kopać w przeszłości Philipa i jego zamożnej rodziny, odkrywając przy okazji sporo dziwnych rzeczy, a gdyby tego było mało, ludzie, z którymi się kontaktuje, zaczynają ginąć…
Zdawać by się mogło, że to fabuła dobrze zapowiadającego się thrillera psychologicznego, który nie da nam zmrużyć oka aż do ostatniej strony. Nic bardziej mylnego. Faktycznie zamysł jest ciekawy i dlatego sięgnęłam po „Zmory przeszłości”. Wykonanie jednak nie powala.
Poczynając od bohaterów, którzy w zasadzie stanowią esencje tego typu powieści, mamy flaki z olejem. Protagonistka irytuje swoją infantylnością i dziwnymi zachowaniami, a pozostali bohaterowie nie zapadają w pamięć zupełnie. Nawet nasz mąciwoda okazuje się rozczarowujący.
Tempo akcji niemiłosiernie się wlecze i ja rozumiem, że w thrillerach slow burn to jest wartość dodana, ale tutaj autorka zbyt wiele czasu poświęciła nicniewnoszącym wydarzeniom, wobec czego czujemy się, jakbyśmy czytali scenariusz odcinka ukrytej prawdy w wersji bez zwrotów akcji. Całość ratuje trochę małomiasteczkowy klimat, ale fabuła jest bardzo trudna do śledzenia, dlatego że czytelnik przysypia i odruchowo omija wzrokiem spore fragmenty tekstu.
Samo rozwiązanie nie powala. Nie jest najbardziej przewidywalnym zakończeniem, jakie można było wymyśleć, ale nie wbija też w fotel. W zasadzie całą tę książkę można tak podsumować. Przeciętniak, na którego moim zdaniem nie warto tracić czasu, ponieważ na rynku wiele lepszych powieści z tego gatunku.
Opis przyciągający czytelnika a tu takie rozczarowanie. „Zmory przeszłości” poleciał miały ale niestety nie wyszło, szkoda. Podziękuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerą opinie. Książka niby zapowiada sie ciekawie, ale nie mam jej na razie w planach.
OdpowiedzUsuńOj... Już tak zerkając na ocenę, coś musiało się zadziać niedobrego... Może te nic-niewnoszące wydarzenia miały jakoś zmylić czytelnika w rozwiązaniu? W każdym razie naprawdę nie wyszło. Szkoda.
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa jej powieści, mam nawet dwie na półce z innej serii, zobaczę czy mi spodoba się jej styl pisania. 🙂
OdpowiedzUsuń