Autor: Damian Dibben
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Tytuł: Mam na imię Jutro
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 listopada 2022
Liczba stron: 384
Ocena: 10/10
Opis:
Wenecja. Zimowa noc 1815 roku. 217-letni pies szuka swojego zagubionego pana. Tak zaczyna się przygoda Jutra, który na przestrzeni wieków przemierza świat w poszukiwaniu człowieka, który uczynił go nieśmiertelnym. Jego łapy niestrudzenie przebiegają pola bitew i królewskie dwory. A jego historia jest opowieścią o lojalności i determinacji, przyjaźni (zarówno ze zwierzętami, jak i z ludźmi), miłości (tej jednej, jedynej), podziwie (dla ludzkich talentów) i rozpaczy (z powodu ich nieumiejętności życia w pokoju).
Na samotnego psa czyhają wielkie niebezpieczeństwa, a pewien odwieczny wróg pragnie jego zguby. Musi jak najszybciej odnaleźć swojego pana, inaczej utraci go na zawsze. Bierze więc udział w szalonym wyścigu z czasem, by u jego kresu poznać ludzkość od podszewki i okrutną cenę nieśmiertelności.
Recenzja:
Seria butikowa stale zaskakuje kolejnymi tytułami, często skrajnie różnymi od siebie. Wszystkie jednak niosą ze sobą piękno – i to nie tylko skryte w zachwycającej oprawie graficznej, ale i w niesamowitych powieściach, o których ciężko inaczej pisać niż w samych superlatywach. Mam na imię Jutro to kolejna niezwykle poruszająca historia, zgoła inna od wszystkich innych w cyklu, bowiem jej narratorem jest... pies.
Ta podróż przez wiele żywotów zaczęła się całkiem zwyczajnie (...).
Są takie książki, które od razu skradają serce czytelnika i ten tytuł zdecydowanie się do nich zalicza. Przepadłam dla tej historii od pierwszych stron, ponieważ w tej osobliwej psiej narracji kryje się wiele uroku i emocji. Sam styl autora jest bardzo przyjemny i przystępny, a całość jest cudownie napisana, stale zaskakuje i czaruje czytelnika lirycznością, dzięki czemu przez historię się płynie. To pełna przygód podróż, od której nie sposób się oderwać - jest inteligentna, ekspresyjna, z pełnym empatii narratorem-bohaterem, którego los nie jest ani na chwilę odbiorcy obojętny. I to nawet, jeśli nie przepada za zwierzęcymi postaciami – w Jutrze można się zakochać (i nie tylko w nim).
Ludzie darzą nasz gatunek życzliwością, jaką nie zawsze potrafią okazywać sobie nawzajem.
Trzeba być bez serca, aby nie wzruszyć się przy historii psa, który czeka ponad sto lat na swojego właściciela i zarazem przyjaciela. Jednak poruszenia i przygody na przestrzeni wielu lat to niejedyne elementy, które składają się na cudowność Mam na imię Jutro. Poznając tę historię z perspektywy psa mamy ciekawe spojrzenie na ludzkie zachowania i relacje – oczywiście nie jest to prawdziwy obraz, ale wypada w tej powieści bardzo autentycznie, choć doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że jest to rzecz raczej surrealistyczna. W książce możemy cieszyć się także przepięknie sportretowaną Wenecją, którą można poniekąd również nazwać jednym z bohaterów – majestatycznym, niebanalnym, kryjącym się w tle...
(...) Pytałeś, dlaczego nazwałem go Jutro - mówi mój pan. - Jutro to nadzieja, prawda? Z takim imieniem na pewno przetrwa.
Mam na imię Jutro to prawdziwie przepiękna książka o lojalności, odwadze, przyjaźni, wytrwałości oraz o... nadziei. Jest na swój sposób cudaczna i zaskakująca, ale i prowokuje do nietuzinkowego myślenia – na temat nieśmiertelności, życia, miłości i rodziny, a także człowieczeństwa. Myślę, że niejednego czytelnika twórczość Damiana Dibbena oczaruje i zmusi do refleksji. Jeśli macie ochotę na coś zjawiskowego i niecodziennego – polecam z całego serca!
"Mam na imię Jutro" intryguje. Niezwykła opowieść o przyjaźni człowieka z psem na przestrzeni wieków. Zapowiada się świetnie. Książka pełna nadziei, miłość a także smutku oraz cierpienia. Jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna na zewnątrz jak i wewnątrz, chętnie przeczytam ten jak i pozostałe tomy z serii butikowej. Jest zachwycająca ☺
OdpowiedzUsuńSeria butikowa? Ciekawa nazwa... Urocza książeczka.
OdpowiedzUsuń