Autor: V.E. Schwab
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Tytuł: Gallant
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 28 września 2022
Liczba stron: 298
Ocena: 7/10
Opis:
Olivia Prior dorastała w szkole dla dziewcząt, nie wiedząc nic o swojej rodzinie i pochodzeniu. Posiada tylko jedną rzecz związaną z jej przeszłością: to dziennik z zapiskami swojej matki.
Pewnego dnia Olivia otrzymuje list zapraszający ją do powrotu do domu — do Gallant. Informacja o tym, że nie jest na tym świecie sama i posiada rodzinę, wydaje się spełnieniem marzeń. Kiedy jednak przybywa na miejsce, okazuje się, że nikt tam na nią nie czeka. Jednak Olivia nie zamierza opuścić pierwszego miejsca, w którym zaczyna czuć się jak w domu. Nie ma znaczenia, że jej kuzyn Matthew jest do niej wrogo nastawiony, czy też to, że dziewczyna zaczyna widzieć Martwiaki nawiedzające korytarze posiadłości.
Olivia wie, że Gallant skrywa wiele tajemnic i jest zdeterminowana, by je odkryć. Gdy w murze ogradzającym posiadłość znajduje drzwi, trafia do miejsca, które wygląda zupełnie, jak Gallant. Ale to tylko pozory. Dom po drugiej stronie muru jest ruiną, Martwiaki są tam silniejsze, a wszystkim włada tajemniczy jegomość. Czy wśród cieni utkanych z przeszłości, dziewczyna odnajdzie prawdę i dowie się, kim był jej ojciec?
Marzeniem Olivii od zawsze było gdzieś przynależeć. Czy zatem opowie się po stronie swojej rodziny, chroniąc świat przed Panem Domu, czy też stanie u jego boku na wieczność?
Recenzja:
Miałam ogromne oczekiwania względem Gallant, gdyż nie ukrywam, że uwielbiam powieści z nieco makabrycznymi elementami. Widzenie Martwiaków, mroczna alternatywa posiadłości, liczne tajemnice – opis zapowiadał lekturę wręcz w klimatach scenariuszy Tima Burtona, co od razu zyskało moją sympatię. Niestety, choć książka faktycznie jest mroczna i kryje w sobie kilka niespodzianek, tak... okazała się dla mnie nieco nudna. Krótko mówiąc – po V.E. Schwab spodziewałam się znacznie więcej...
Jak istnieć w świecie, w którym nie chce się być. Jak być duchem w cudzym domu.
Książka z całą pewnością przykuwa uwagę wydaniem, bo jest ono po prostu zjawiskowe – od okładki, po piękny motyw róż na oklejce, aż do czarno-białych ilustracji skrytych wewnątrz, nie można zapomnieć też o krwistoczerwonej zakładce-wstążce. Już tutaj prezentuje się odrobinę niepokojąco, ale ja absolutnie zakochałam się w wizualnym aspekcie Gallant i jestem przekonana, że niejeden czytelnik z dumą ozdobi nią swoją biblioteczkę. Z treścią jest nieco gorzej, jednak nie mogę nazwać tej powieści złą czy kiepską – raczej plasuje się gdzieś w granicach książek przeciętnych i dobrych. Była dla mnie zbyt przeciągnięta, a chwilami odniosłam wrażenie, że autorce brak pomysłu na rozwinięcie kilku naprawdę świetnych pomysłów. A szkoda, bo – pozwólcie, że zarzucę tu sztampowym zwrotem - ta historia miała naprawdę ogromny potencjał.
Na parapecie stoi zwierciadełko. Kiedy Olivia je mija, dostrzega kosmyk czarnych włosów oraz ziemisty policzek i aż się wzdryga, ale to tylko jej własne odbicie, blade i bezbarwne. „Duch Merilance”. Tak ją nazywają inne dziewczyny... lecz w ich głosach słychać przy tym rezerwę, a nawet lękliwą nutę.
Przede wszystkim Gallant zaskakuje creepy klimatem oraz protagonistką Olivią, która momentami zdaje się być cudaczną wariacją Wednesday Addams. Dodajcie do tego schizofreniczne wpisy w dzienniczku matki (jedynej rzeczy niejako łączącej główną bohaterkę z przeszłością), nieoczywiste nawiedzenia i wspomnianą już alternatywną (i zarazem mroczniejszą) wersję tajemniczej posiadłości, bestialskiego Pana Cieni (ot, czarny charakter), a otrzymacie naprawdę upiorną mieszankę, zapowiadającej lekturę przyprawiającą o gęsią skórkę. Jednak – o dziwo – ta książka wywołuje także zgoła inne emocji. W treści kryje się wiele interesujących dwuznaczności a’la odniesień do życia (i zdrowia psychicznego), zostaje ciekawie odmalowany obraz trudnej miłości, a także dążenia do prawy, która... nie zawsze jest dla nas łatwa. To wszystko brzmi fenomenalnie i Gallant ma naprawdę wiele świetnych momentów, ale jego akcja miejscami potwornie zwalnia i staje się wręcz o niczym – co jest dość zaskakujące, gdy weźmiemy pod uwagę, że całość mieści się na zaledwie trzystu stronach (z ilustracjami włącznie). Przyszło mi teraz przez myśl, że całość genialnie sprawdziłaby się w formie dłuższego opowiadania, nie powieści, bo wówczas nie miałabym szansy odczuć tych swoistych braków.
Olivio, Olivio, Olivio, zapamiętaj to -
cienie nie mogą cię dotknąć nie są prawdziwe
sny to tylko sny nie mogą cię skrzywdzić
i pozostaniesz bezpieczna, dopóki będziesz się trzymać z dala
od Gallanta.
Czy więc warto przeczytać Gallant? Z całą pewnością tak. Miłośnicy opowieści w stylu mrocznych baśni, twórczości Burtona czy Grimmów z całą pewnością będą usatysfakcjonowani tą lekturą. Wbrew temu, co częściowo napisałam, sama czerpałam dużo przyjemności z tej lektury – być może moje oczekiwania względem niej były zbyt duże. Jedno jest pewne – to książka warta uwagi i idealnie wpisująca się w jesienno-halloweenowy klimat. Gorąco polecam!
Opis wzbudza u mnie zaciekawienie, jestem zainteresowana przeczytaniem "Gallant" po przeczytaniu recenzji pomimo mankamentów. Fabuła intryguje, lektura owiana jest mrocznym klimatem oraz tajemnicami. Ciekawy pomysł z odbiciem lustrzanym posiadłości. Lubię odkrywać tajemnice rodzinne oraz starych domów. Zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że podobny problem był także z poprzednią książką Schwab. Znaczy, ja czytałam tylko ten cykl "Świat Verity" i w nim odczułam podobny niedosyt, że zapowiadało się na więcej, mimo że świat przedstawiony był tam świetny. Albo chodzi o to, że ta autorka pisze młodzieżówki (dobre młodzieżówki i wszyscy o tym wiedzą), a ja jako starszy czytelnik doszukuję się czegoś więcej. Że to mój błąd. W każdym razie nie zdążyłam się, bo jeśli fabuła nie do końca mi odpowiadała, to jednak ten zbudowany mroczny świat poapokaliptyczny, zasadzający się na naturze człowieka i jego wadach czy zaletach był naprawdę dobry i przy tej pozycji też na taki wypada. Wygląda na to, że to dobra autorka, może jeszcze się słyszę kiedyś na jej książki.
OdpowiedzUsuńWidziałam wiele pozytywnych opinii. Może za jakiś czas się skusze 😉
OdpowiedzUsuńŚwietne wydanie, z tym sie zgodze. Do tego opis i recenzja bardzo ciekawe. Mroczna historia to coś dla mnie. Zapisze sobie do przeczytania. Dziękuję za polecenie
OdpowiedzUsuńNie znam książek autorki, a ta mnie nie przekonuje po twojej recenzji. 🤗
OdpowiedzUsuńPierwsze spojrzenie na okładkę nie zapowiada tak mrocznej i krwistej fabuły. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że przeczytam sobie kolejną sympatyczną historię miłosną, a tu takie zaskoczenie. I to całkiem przyjemne zaskoczenie, bo ckliwych miłosnych uniesień mam już przesyt. Niekiedy potrzeba mi wrażeń zgoła odmiennego charakteru i "Galant" chyba jest mi w stanie takie wrażenia zapewnić. Przyznaję, ze chętnie się tymi wrażeniami podelektuję i sięgnę po tę pozycję, tym bardziej, że tak bardzo ją zachwalasz.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek