Autor: Sarah Waters
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Tytuł: Złodziejka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 13 września 2022
Liczba stron: 728
Ocena: 9,5/10
Opis:
Czy wśród brudu i potworności wiktoriańskiego Londynu jest jeszcze miejsce na prawdziwie namiętne uczucie?
Wiktoriańska Anglia, rok 1862. Sue Trinder to córka złodziejki i morderczyni. Mieszka w Londynie, w domu oszusta i pasera, w którym codziennie załatwia się brudne interesy. Pewnego dnia dziewczyna otrzymuje nietypową propozycję - jeśli pomoże tajemniczemu mężczyźnie w uwiedzeniu bogatej sieroty Maud Lilly, otrzyma połowę jej pieniędzy. Gdy się zgadza, trafia do domu wuja Maud - kolekcjonera nader specyficznego gatunku książek. Czeka ją tam wiele niespodzianek, przeszkód… a nawet zakazanych uczuć.
Recenzja:
Na wstępie szczerze napiszę: gdyby nie przyjaciółka, która ogromnie zachęcała mnie do przeczytania czegoś autorstwa Sarah Waters, prawdopodobnie nie sięgnęłabym po tę książkę. Nie jestem miłośniczką literatury erotycznej, a okładka stricte zapowiadała taką powieść, więc... skreśliłam ją już na start. To byłby wielki błąd - Złodziejka niewiele ma z taką prozą wspólnego – to trzymająca w napięciu historia w wiktoriańskim klimacie, przyprawiona nutką kryminału i subtelnym wątkiem romantycznym...
Nawet złodziej ma swoje słabe punkty.
Może zabrzmi to niedorzecznie, ale zakochałam się w Złodziejce od pierwszych zdań. Ma ona w sobie vibe powieści Diane Setterfield, której twórczość zapewne wielu z Was zna (a jeśli nie – koniecznie nadróbcie braki, bo warto). Ciężko nawet jednoznacznie określić mi, co najbardziej podobało mi się w tej książce. Przede wszystkim: to znakomicie napisana fikcja historyczna, osadzona w XIX wieku, której akcja rozgrywa się w Londynie. A nawet więcej – londyńskie tło jest namalowane tutaj z takim wyczuciem, że można z powodzeniem nazwać to miasto jednym z bohaterów (nieoczywistym, ale jednak). Ten zgiełk brudnych uliczek, liczne niebezpieczeństwa, tajemnice i mrok kryjący się w postaciach – obok takiego zestawu przejść obojętnie nie można...
Mój własny niepokój ulotnił się niepostrzeżenie. Pomyślałam o matce i wszystkich mrocznych, pogrążonych we śnie domach, do których się zakradła, nim ją schwytano. I zła krew wezbrała we mnie jak wino.
W „Złodziejce” kryje się znacznie więcej niesamowitości –skrywa choćby ciekawe studium postaci, czego po tym tytule absolutnie się nie spodziewałam. Obserwujemy wydarzenia z dwóch perspektyw, a obie narracje różnią się pod wieloma względami – choćby temperamentu czy sposobu postrzegania i mówienia. Ma na to wpływ między innymi status postaci, ich wychowanie, wykształcenie, życiowe doświadczenia i pojęcie świata. Z tego względu panuje tu interesująca dynamika postaci, tworzące się relacje pomiędzy nimi, często podyktowane niechęcią i nienawiścią, a zarazem... swoistą zależnością, w której walczą o siebie. Jak nie trudno się domyślić, w tej powieści kryje się także historia miłosna (i to LGBT - to nie spoiler, głosi to sama okładka), nieco pokręcona, ale i pełna uroku (acz i niepozbawiona mroku) – i co najważniejsze, całkiem autentycznie napisana. Sama fabuła także jest warta uwagi – wypełniona zwrotami akcji z prawdziwego zdarzenia, złoczyńcami, intrygami i licznymi sekretami. Co tu dużo pisać – to wiktoriańska powieść z prawdziwego zdarzenia.
- Nienawidzisz mnie za to? (...)
- Czy nienawidzę? – odparłam. – Mam sto powodów, żeby cię nienawidzić, przecież...
Przecież cię kocham, chciałam powiedzieć. Ale nie powiedziałam.
Złodziejka to oryginalna i zaskakująca powieść historyczna, która porywa czytelnika do XIX-wiecznego Londynu, w fabułę pełną detali i nieprzewidywalnych wydarzeń, z żywymi i interesującymi bohaterami u boku. Jedyną jej wadą była nadmiarowość opisów, które – choć cudnie napisane – złośliwie spowalniały akcję na późniejszych etapach, gdy koniecznie chce się szybko dowiedzieć, co będzie dalej. Sarah Waters zdecydowanie potrafi trzymać w napięciu i tworzyć zjawiskowy klimat, jeśli więc lubicie literaturę w przepysznie wiktoriańskim stylu – polecam z całego serca!
A czasem nie było filmu i takim nawet tytule? Tak mi się to kojarzy... Ogólnie powieść całkiem spoko, na pewno wielu czytelnikom się spodoba, nawet tych spoza typowych kręgów. Ja akurat nie przepadam za romansami czy powieściami erotycznymi.
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana "Złodziejką", ma on w sobie to COŚ co przyciąga czytników. Uwielbiam powieści historyczne w ogóle historię w literaturze, a do tego wiktoriański klimat to już zacieram ręce na tą książką. Mam ją na oku.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie 😊
OdpowiedzUsuńNiezła cegła, nie wiem sama, XIX -wieczny Londyn ma w sobie wyjątkowy klimat, może kiedyś uda mi się przeczytać tę powieść. 😉
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ostatnimi czasy wydawnictwo Prószyński i S-ka ma szczęście do atrakcyjnych i zaskakujących pozycji, jakie pojawiają się na rynku wydawniczym z jego udziałem. "Złodziejka" chyba ma w sobie to coś, co nie pozwoli się od niej oderwać, co nie pozwoli o niej zapomnieć. Lubię takie klimatyczne powieści historyczne.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek