Autor: Mariana Zapata
Tytuł: Wielki Mur z Winnipeg i ja
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2022
Ilość stron: 516
Ocena: 7/10
Opis:
Mistrzyni slow-burn romance powraca!
Najpopularniejsza książka autorki za granicą!
Vanessa Mazur jest przekonana, że podjęła słuszną decyzję. Nie powinna mieć absolutnie żadnych wątpliwości. W końcu bycie asystentką, a w praktyce służącą i kucharką, słynnego Aidena Gravesa miało być tylko tymczasowe. Facet znany na boisku jako Wielki Mur z Winnipeg jeszcze co prawda nie wie, co go czeka, ale Vanessa jest już pewna, że nie zostanie przy boku Aidena.
Są rzeczy, których Vanessa naprawdę nienawidzi w tej pracy, a najbardziej nie cierpi zmian planów. To frustruje ją do granic możliwości. I oczywiście sam humorzasty, gburowaty Aiden. Na szczęście już zaoszczędziła wystarczającą ilość pieniędzy, aby móc odejść.
Jednak kiedy mężczyzna przychodzi do niej i błaga, aby wróciła, Vanessa stwierdza, że wszystkiego mogła się spodziewać, ale nie tego. W końcu Wielki Mur z Winnipeg przez cały czas ich współpracy nie potrafił jej odpowiedzieć "Dzień dobry”, a nagle ośmiela się prosić ją o coś takiego.
Niestety ten facet nigdy nie spotkał się z odmową.
Recenzja:
Jeszcze nigdy nie czytałam nic spod pióra tej autorki - ale już zobaczyłam w internecie, że w listopadzie wydawnictwo NieZwykłe ma wydać kolejną jej powieść: i mówiąc w skrócie - już teraz zacieram rączki i planuję przeczytać książkę, która jest napisana przez tą panią!
Jestem bardzo mile zaskoczona i oczarowana książką "Wielki Mur z Winnipeg i ja"! Nie spodziewałam się, że w takiej cegiełce - bo ta pozycja liczy sobie jednak ponad pięćset stron - gdzie nie będzie żadnych pikantnych scen, to będę pod aż takim urokiem!
Bez wątpienia, jeśli tylko lubicie pozycje, gdzie sam wątek miłosny rozwija się bardzo powoli i nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia (bo główni bohaterowie znają się już jakoś ponad dwa lata). Ba, główny bohater jest takim bardzo racjonalnym, logicznym typem, który rzadko w ogóle coś mówi - a jak już, to po pierwsze: nie oczekuje sprzeciwu, a po drugie: nie umie wyrażać swoich uczuć.
Vanessa jest asystentką Aidena już kilkanaście miesięcy - i mimo że zarabia całkiem nieźle, nie jest w stanie docenić tej pracy. Szczególnie, że Aiden nigdy nie dziękuje, nigdy jej nie docenia i jest dosyć humorzasty. Do tego wszystkiego Vanessa ma zamiar zacząć spełniać swoje marzenia - i w końcu działać pod kątem tworzenia grafik.
Kiedy Vanessa przedstawia Aidenowi fakt, że odchodzi z pracy - ten odsyła ją po prostu do swojego menadżera, żeby złożyła mu wypowiedzenie, bo to on się takimi rzeczami zajmuje. Więc Vanessa to robi - tyle, że przez myśl by jej nie przeszło, że Aiden - znany jako Wielki Mur z Winnipeg, który całe swoje życie podporządkowuje karierze, pewnego dnia zjawi się pod domem Vanessy, aby ta do niego wróciła - i aby w ogóle została jego żoną...
Bez wątpienia ta książka jest w stanie niejeden raz zaskoczyć - do tego wszystkiego sporo się dzieje, więc czytelnik nie jest w stanie się nudzić: nawet, jeśli pod kątem wydarzeń typowo romansowych wszystko rozgrywa się bardzo powoli.
Jednak to slow-burn jest świetne pod tym kątem, że dawno nie czytałam powieści, gdzie tak bardzo wyczekiwałabym chwili pierwszego pocałunku. Co więcej, ta pozycja udowodniła mi, że zdecydowanie bardziej wolę, jak w historii są doskonale opisane uczucia i emocje, a nie sam akt seksu.
Błagam, proszę o więcej takich książek na polskim rynku wydawniczym!
Jestem naprawdę oczarowana tym, z jaką klasą i pomysłowością przedstawiała to wszystko Mariana Zapata - a do tego wszystkiego wmieszany jest w to jeszcze watek sportu, przez co zdecydowanie można powiedzieć, że ta powieść nabiera dodatkowych barw.
Nie jestem w stanie podać zbyt wielu wad: może jedynie to, że czasem główny bohater trochę mnie irytował swoim zachowaniem - ale no cóż, Vanessa umiała go zrozumieć jak nikt inny, więc zgrywali się fenomenalnie.
Podsumowując: gorąco polecam!
Jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio czytałam!
Slow-burn romance? Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje... I trochę nie ogarniam okładki - ktoś wie, co na niej jest tak naprawdę? Bardzo grube tomisko... Tak się składa, że absolutnie nic nie wiem o autorce.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze,że bardzo cenię książki w których uczucie głównych bohaterów rozwija się powoli, bo wzbudza to w czytelniku wiele emocji. Lubię ten stan oczekiwania na pierwszy pocałunek czy poważne wyznanie,więc ciekawie będzie zapoznać się z książką w której miłość nie przychodzi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie znam jeszcze autorki,ale chętnie zapoznam się z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię przeczytać książkę gdzie nie ma szalonych zwrotów akcji, czy miłości od pierwszego spojrzenia. Takich książek gdzie wszystko spokojnie przebiega. "Wielki Mur z Winnipeg i ja" zapowiada się fantastycznie, autorka przemyślany sposób buduje więź między bohaterami oraz stopniowo dawkuje emocje czytelnikom. Z chęcią zapoznam się z Marianną Zapatą.
OdpowiedzUsuńTo jednak nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o takim typie romansu, nie czytałam też nic tej autorki, ale romanse czytam dość rzadko, więc nic dziwnego. Jak będę miała okazję to może skuszę się i przeczytam :)
OdpowiedzUsuń