Autor: T.J. Klune
Tłumaczenie: Justyna Szcześniak
Tytuł: Dom nad błękitnym morzem
Wydawnictwo: You&YA, Papierowy Księżyc
Data wydania: 10 sierpnia 2022
Liczba stron: 416
Ocena: 10/10
Opis:
Linus Barker pracuje w Wydziale Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi. Ma czterdzieści lat, mieszka w małym domku z wrednym kotem i kolekcją starych płyt gramofonowych, bardzo poważnie traktuje swoją pracę i wiedzie spokojne, chwilami wręcz nudnawe życie.
Do czasu.
Konkretnie do chwili, kiedy Niezwykle Ważne Kierownictwo niespodziewanie zleca mu zagadkową, ściśle tajną misję: Linus ma udać się do sierocińca na odległej wyspie, by stwierdzić, czy mieszkające tam dzieci rzeczywiście są tak niebezpieczne, jak się wydaje. Bo wydaje się, że są. Nawet bardzo.
Tak bardzo, że mogą spowodować koniec świata…
Recenzja:
Ta książka zdecydowanie rzuca na czytelnika jakiś cudaczny urok, bo nie zakochać się w niej jest rzeczą niemożliwą. Dom nad błękitnym morzem to wypełniona po brzegi humorem, emocjami i ciepłem historia, od której odchodzić się nie chce nawet na moment. Ta powieść jest po prostu... cudowna.
(...) czasami bywa tak, że nie zawsze udaje nam się kontrolować... dary, które nam przypadły. I nie jest to koniecznie wina osób, które je posiadły.
Prawdę mówiąc, nawet nie wiem od czego zacząć, bo w tej książce kryje się naprawdę wiele. Dom nad błękitnym morzem to zarazem książka prześmieszna i mądra, angażująca czytelnika od pierwszych stron, ubarwiona szczyptą magii – nie tylko w wydaniu fantastycznym, ale i tym codziennym. Znaleźć w niej można wiele wartościowych lekcji na złudnych poglądów i niewłaściwego oceniania się po pozorach. Nie jest to jednak moralistyczne, a przyjemnie w plecione w opowieść, dzięki czemu nie wybrzmiewa w żaden sposób sztampowo – raczej w przyjemnie sentymentalny sposób. Co więcej, nie można się przy tej książce w żaden sposób nudzić – bo każda strona czymś zaskakuje i raczy nas humorem, na stronach spotykamy też queerowy romans (swoją drogą – całkiem niezły). I nie można zapomnieć też o ciekawych bohaterach – bo obok nich także nie można przejść obojętnie!
Nie mógł uwierzyć, że dzieje się coś takiego, i to w dodatku w piątek.
Poczuł się jeszcze gorzej, gdy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę to dopiero czwartek.
Choć Linusowi Barkerowi, głównemu bohaterowi, wiele brakuje do ideału (a wręcz jest mu do niego baaardzo daleko), łatwo go polubić. To nieco zagubiony i samotny człowiek, o dobrym sercu, którego los nie jest odbiorcy obojętny. Bardzo interesujące są także postaci młodych postaci, gdyż za każdym z nich stoi jakaś historia (często łamiąca serce), a i są... po prostu przeurocze. Nie potrafię wybrać tutaj ulubionej postaci – zdaje się, że to rzecz niemożliwa! T.J. Klune zdaje się mieć niespotykany talent do tworzenia wyjątkowych charakterów (i instytucji – nie mogę zapomnieć, że sam Wydział Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi jest elementem niebywale interesującym), a i samemu sposobowi prowadzenia opowieści nie można nic zarzucić. Jest lekko, zabawnie, z polotem – jak wspomniałam wcześniej, lektury Domu nad błękitnym morzem nie chce się przerywać, nawet na moment. I czytelnikowi żal, że go tam nie ma...
- Samotność w pana wieku nie służy zdrowiu. Wolałabym nie myśleć, do czego by doszło, gdyby postanowił pan odstrzelić sobie łeb. Spadłaby wartość nieruchomości w całej okolicy.
- Nie mam depresji!
Zmierzyła go wzrokiem.
- Nie ma pan? Na miłość boską, jakim cudem?
Cóż mogę dodać? Myślę, że ocena 10/10 mówi sama za siebie. Dom nad błękitnym morzem to przefantastyczna i zabawna książka, przywodząca na myśl Osobliwy dom Pani Peregrine, przyprawiony na bogato humorem a’la Marta Kisiel. To lektura, która sprawia wiele radości, poruszeń, cudownie afirmuje życie i... przelewa w serce czytelnika mnóstwo nadziei – względem postępowania ludzi, względem odmiany na lepsze, względem... miłości i szczęścia. Polecam tę książkę z całego serca - absolutnie każdemu!
Jestem oczarowana
OdpowiedzUsuńKiedyś pewnie z ciekawości przeczytam. Kusi mnie ta książka, ale niestety musi jeszcze trochę poczekać
OdpowiedzUsuń"Dom nad błękitnym morzem" pozycja dla każdego niezależnie od wieku czy płci, książka która poruszy i da do myślenia. Nietuzinkowa fabuła, historia z magią oraz z tajemnicami w tle. Z przyjemnością zapoznam się z nią.
OdpowiedzUsuńO kurde... A ja wielka fanka Marty Kisiel, ale trafiło! Cóż... gdy skończę czytać już ostatnie pozycje od tej pani, to postaram się sięgnąć również po Klune.
OdpowiedzUsuńCos innego niz zazwyczaj czytam, ale zaciekawila mnie ta książka. Z chęcią kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się takie powieści. Z jednej strony proza życia, z drugiej budujący obraz budowania fajnego, ciepłego świata. Czegóż nam innego trzeba w tych naszych zwariowanych czasach? Kiedy świat staje na głowie, trzeba się ratować lekturą, która tak pięknie pokazuje, jak pozwolić mu wrócić na jedynie właściwe tory.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek
Może być to ciekawa lektura, chętnie przeczytam jak nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńTakiej fantastyce, to ja bardzo chętnie mówię Tak :) Jestem tej nietuzinkowej fabuły bardzo ciekawa, już sama okładka bardzo zachęca i pokazuje, że książka ma w sobie, to coś, takie książkowe Wow :) Bardzo dziękujemy za świetną recenzję :) B.B
OdpowiedzUsuń