Autor: Kelly Harms
Tytuł: Amy ma już dość
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2022
Ilość stron: 384
Ocena: 5/10
Opis:
Życie jest jak książka: żeby doświadczyć czegoś ekscytującego, trzeba przewrócić kartkę.
Amy Byler, przepracowana bibliotekarka i porzucona mama dwójki nastolatków, potrzebuje odpoczynku. Kiedy więc zjawia się skruszony mąż i proponuje, że przez lato zaopiekuje się dziećmi, Amy ucieka z sielskiej Pensylwanii do szalonego Nowego Jorku.
Zazwyczaj rozsądna i obowiązkowa, nagle rzuca się w wir życia w mieście, które nigdy nie zasypia. Odkrywa świat wypełniony rozrywkami, kulturą i – za namową przyjaciółek – randkami w ciemno. Pewien przystojny bibliotekarz szybko podbija jej serce, a ona zatraca się w tej nieoczekiwanej intelektualno-miłosnej przygodzie.
Kiedy lato dobiega końca, kobieta musi podjąć niezwykle trudną decyzję: zagłębić się w nowym fascynującym rozdziale życia czy wrócić do tego, który porzuciła? Tymczasem nieoczekiwanie zderzają się oba te światy. Amy grozi bolesna utrata nie tylko marzeń, które w sobie pielęgnuje, ale przede wszystkim tego, co w życiu najcenniejsze.
Amy Byler to Kopciuszek współczesnego macierzyństwa. Nie pada w ramiona księcia, by uciec od życia pełnego trudów i zmagań, lecz… bierze jego kartę kredytową!
Recenzja:
Przyznam wprost - spodobała mi się okładka (nawet bardzo!), a do tego wszystkiego opis wydawał się całkiem kuszący. Więc postanowiłam przeczytać. No i przeczytałam - nawet całkiem blisko premiery. I mówiąc szczerze, jestem trochę zawiedziona.
Z jednej strony: tematyka jest super, z drugiej: mam wrażenie, że to jest pozycja dla osób, które bardziej cenią dobrą opowieść obyczajową od wątku romantycznego - i którzy nie lubią szybkiej akcji i wielkich uniesień, tylko raczej chcą towarzyszyć bohaterce w drodze do samorozwoju i odkrywaniu tego, że bycie matką nie skreśla cię z pełnienia innych ról społecznych i z dbania o samą siebie.
Amy jest matką dwójki dzieci - chociaż to już raczej nastolatki, bo jej najmłodsza pociecha ma dwanaście lat. Amy jest przede wszystkim matką - i oprócz tego, że pracuje w bibliotece szkolnej, zajmuje się głównie tym, żeby zadbać o swoją córkę i swojego syna. Nie jest to jednak takie łatwe, gdy twój mąż uciekł trzy lata temu - miał wyjazd służbowy, z którego już nie wrócił, tylko zadzwonił z tekstem, że muszą się rozstać, bo przy Amy on wręcz "umiera".
Kobieta ma na głowie kredyt hipoteczny, potężne rachunki, a do tego nie ma pracy - ale daje sobie radę. Tyle, że gdy widzi ojca swoich dzieci po raz kolejny w swoim mieście, w jej ulubionej drogerii... Nie wytrzymuje. Po prostu odczuwa, że przelała się czara goryczy. A może być już tylko gorzej: facet, który zostawił ją i dzieciaki (z którymi także nie widział się od trzech lat), nagle chce odnowić kontakt i stać się ponownie członkiem rodziny - postanawia więc zaprosić swoje dzieci na wakacje, by nadrobić trochę straconego czasu. Ale dla Amy większym problemem jest nie to, że coś może stać się jej córce lub synowi podczas tego wypadu, tylko raczej to, że ona sobie nie poradzi, bo po raz pierwszy od trzech lat będzie miała czas tylko dla siebie...
Bycie matką nie skreśla nikogo z bycia dobrą przyjaciółką dla samej siebie: co oznacza także konieczność regenerowania swoich sił. Dla Amy była to nowość - szczególnie, że już przywykła do stabilnego, monotonnego życia i nawet nie wiedziała, że czegoś jej brakuje. Ale się dowiedziała - i nie zamierza tego dłużej ukrywać.
Jeśli miałabym oceniać samą historię - jest naprawdę fajna i przemyślana. Brakuje takich książek na rynku wydawniczym, które opowiadają raczej o tym, jak zacząć życie od nowa - i jak zatroszczyć się o samą siebie i swoje potrzeby. Tyle, że według mnie sporo rzeczy było tu rozwleczonych - i chociaż rozumiałam to, że Amy czuje się jak męczennica, nie byłam w stanie czasem czytać po raz kolejny jej przemyśleń, w których w kółko wałkowała to samo.
Wydaje mi się, że to po prostu nie jest powieść dopasowana do mojego gustu - liczyłam jednak na coś innego, miałam inne wyobrażenia, patrząc na ten opis. Niemniej jednak bez wyjątku nie uważam, że ta pozycja jest słaba - jest całkiem dobra i przyjemna, tylko raczej dla osób, które lubią tego typu historie: niekoniecznie miłosne, bardziej życiowe, gdzie nie wszystko układa się idealnie.
Podsumowując: jeśli masz ochotę przeczytać tę książkę, nie krępuj się! Nie do końca spodobała się mnie, ale wiem, że będzie ona miała wielu swoich wiernych fanów: głównie z powodu ciekawego podejścia do tematu rozstania i samotnego macierzyństwa.
Historia jakich dzisiaj wiele. I właśnie te zwyczajne historie, które mogłyby się przytrafić każdemu zwyczajnemu człowiekowi, tworzą fabułę najciekawszych książek. Nic w tym dziwnego, bo nie od dziś mawia, się, że najlepsze scenariusze pisze właśnie życie.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek
Ciekawa pozycja. "Amy ma już dość" życiowa lektura z którą przyjemnie spędzimy czas. Lubię książki w których bohaterowie mają 'zwyczajne' problemy, odkrywają własne potrzeby. Z chęcią zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńOch, ja też mam już dość, całkowicie rozumiem... W takich jednak pozycjach wszystko się zwykle rozwiązuje tak pięknie, wręcz idealnie, nie ma w tym krzty realizmu moim zdaniem. No i jednak dzieci to nie mój temat. Ale może dobrze, że podobne lektury wychodzą na rynek, może dla niektórych będą pocieszeniem, że jeszcze nie wszystko stracone. Że można zacząć jednak od nowa, nawet gdy mocno siedzi się jeszcze na starym.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, ciekawe czy mi się spodoba
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książcę, obyczajówki to nie jest mój pierwszy wybór do czytania, wolę kryminały, thrillery bądź historyczne czy literaturę faktu. Ale jakby wpadła mi w łapki to przeczytam choćby po to by porównać swoje przemyślenia po lekturze z Twoimi. :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce, dopiero o Was. Książka i fabuła same w sobie super i na czasie niestety, bo obecnie bardzo wzrasta liczba rozstań i samotnego macierzyństwa. Ciekawa jestem jakie ja bym miała odczucia po przeczytania tej powieści i czy bardziej miałabym jej dość czy by fajnie mi się ją czytała. W planach zakupowych jej nie ma, ale może z biblioteki lub znajomej pożyczę, jak się odrobię z moim stosikiem 😊 Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘 B.B
OdpowiedzUsuń