Redaktor: Jack Guinness
Tytuł: Biblia queeru
Wydawnictwo: Znak Koncept
Data wydania: 1 czerwca 2022
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10
Opis:
Bez dwóch zdań – queer wyszedł z podziemia. Wyważył okna i szturmem wszedł do mainstreamu. Najwyższy czas poznać imiona głośnych skandalistów, niczym nieskrępowanych prekursorów, kreatywnych buntowników, którzy przeobrazili nasze myślenie o popkulturze spod znaku tęczy. Oto przed tobą święta księga queeru!
Recenzja:
We wstępie do "Biblii queeru" czytamy, że to list miłosny do tej społeczności. Zgadzam się w stu procentach, mamy przed sobą książkę, której celem jest celebracja bycia osobą LGBTQIA.
Jack Guinness opracował bardzo kompleksową, ale i kompaktową historię tego, jak członkowie społeczności stopniowo wyważali drzwi do sławy i bycia rozpoznawalnym jako osoba queerowa, ale nie tylko. Co ważniejsze, rewolucjonizowali kulturę mainstreamową pod kątem treści dla członków społeczności, między innymi edukacji seksualnej, czy tożsamości płciowej oraz żądali równych praw i tolerancji.
W tej książce Guinness oddał głos innym autorom, którzy z kolei przekazali go samym obiektom zainteresowania "Biblii queeru". Występuje tu prawdziwa parada sławnych osób reprezentujących różne barwy społeczności LGBTQIA. Nie są to jednak tylko osoby sławne, ale przede wszystkim największe ikony współczesnej kultury, inspiracje dla wielu pokoleń, głosy zmiany. Kolorowe i błyszczące.
W "Biblii queeru" znajdują się eseje na temat postaci, które mnie osobiście były doskonale znane, między innymi mojego idola Eltona Johna, ale i sportowców, animatorów, komików i osobowości telewizyjnych, których wcześniej nie do końca kojarzyłam. Wybór bohaterów był kwestią kluczową i uważam, że nie mógłby być lepszy. Na kartach książki poznajemy nie tylko szczęśliwe historie, ale też czytamy o chwilach niepewności, strachu, tego, z czym niestety do dziś wiążę się bycie osobą queerową.
Książka Guinnessa to z wyżej wymienionych powodów świetna lektura dla młodych, ale i starszych, którzy potrzebują wsparcia w swojej drodze do samoakceptacji. Ciekawa będzie również dla osób cishet, które chcą więcej dowiedzieć się o queerowej społeczności i w ten sposób efektywniej ją wzmacniać swoim głosem. Muszę jednak przyznać, że dla totalnego laika nieznającego podstawowych pojęć będzie to wyprawa przez słowniki, bo autor zakłada, że każdy zna terminologię. Mimo to gra warta jest świeczki.
A już odsuwając na bok treść, po prostu muszę powiedzieć o pięknej oprawie graficznej. Biblia queeru cieszy oko i naprawdę wyśmienicie prezentuje się na półce. Z całego serca polecam!
Kolwjna książka warta poznania
OdpowiedzUsuńInteresująca książka.
OdpowiedzUsuńZ pewnością znajdzie wielu zwolenników.
OdpowiedzUsuńZagraniczne pozycje są takie... otwarte. To zupełnie inne myślenie, ja nie wiem, czy taka biblia odbije sie w ogóle w jakikolwiek sposób w Polsce, a jeśli już, to pozytywnie na pewno nie. I nie mówię o tym, że to wywołałoby u nas zgorszenie (hej. czy może coś nas zgorszyć bardziej niż nasze rodzime "Lubiewo" Michała Witkowskiego?), ale na to to jeszcze u nas bardzo za wcześnie. Zupełnie inny świat. No chyba że to naprawdę tylko encyklopedia biografii postaci LGBT, nic więcej, wyłącznie tytuł kontrowersyjny.
OdpowiedzUsuńA czemu za wcześnie? Jeśli będziemy głaskać ludzi nietolerancyjnych po główkach, to nigdy nic się nie zmieni. Mamy 2022 rok, moim zdaniem wcale nie za wcześnie, Polacy powinni mieć dostęp do takiej edukacyjnej kultury, nawet jeśli to się im nie podoba.
UsuńAkurat nie o to mi chodziło. Miałam na myśli, że to my jesteśmy "za wcześnie".w stosunku do innych narodów, sto lat za Murzynami i to na wielu polach. Nawet na przykład do takich Czechów. A co do głaskania po główce kogokolwiek już zupełnie nie namawiam. I żeby nie było - nie zamierzam nikogo pouczać w kwestii szerzenia tolerancji na żadnej płaszczyźnie ani w ogóle edukacji, ponieważ moim zdaniem trzeba by było wszystko zburzyć i zrobić ponownie na nowo, a tego nie chciałoby się już robić nikomu.
UsuńTemat bardzo na czasie
OdpowiedzUsuńNie interesuje mnie świat sławnych przedstawicieli LGBT, chcą by traktować ich normalnie, to po co wydają takie książki? Mało mnie obchodzi czy jakiś piosenkarz czy aktor jest hetero czy homo... I jeszcze nazywają to biblią, żeby irytować chrześcijan chyba. Nie mam potrzeby ani chęci tego czytać, ale na pewno znajdzie grono wiernych czytelników.
OdpowiedzUsuń