Autor: Sophie Haydock
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska
Tytuł: Cztery muzy
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 18 maja 2022
Liczba stron: 482
Ocena: 9/10
Opis:
Wiedeń, początek XX wieku. Miasto jest stolicą sztuki. Kwitnie w nim życie towarzyskie i artystyczne, rodzą się nowe, przełomowe idee. Wszystkie oczy zwrócone są na Gustava Klimta, bo to on wyznacza trendy w sztuce. Do czasu, gdy powszechną ciekawość wzbudza jego protegowany, skandalista Egon Schiele. Każda z czterech kobiet z jego otoczenia będzie miała do opowiedzenia własną historię …
ADELE: pochodząca z burżuazyjnej wiedeńskiej rodziny, namiętna, gwałtowna, uparta; buntująca się przeciwko ograniczeniom swojej klasy i tęskniąca za wolnością.
GERTRUDE: siostra początkującego kontrowersyjnego artysty Egona Schielego, porywcza, zdecydowana, zaborcza, tęskniąca za ekscytującym życiem z dala od rodzinnego domu.
VALLY: zdeterminowana, niezależna, dumna modelka znanego artysty Gustava Klimta, która wydobyła się z ubóstwa i wytycza dla siebie nową, śmiałą ścieżkę.
EDITH: cicha, konwencjonalna i lojalna (czy aby na pewno?) młodsza siostra Adele, pozostająca w jej cieniu i niewiedząca jeszcze, jaką kobietą mogłaby się stać.
Cztery płomienie; cztery dzikie, rozpalone serca, które pragną, by poznał je świat. Każda z nich, na innym etapie swojego życia, stanie się muzą charyzmatycznego, choć kontrowersyjnego artysty Egona Schielego. Ale gdy Europa stanie na krawędzi wojny, jeden akt zdrady odmieni wszystko.
Recenzja:
Możecie się ze mnie śmiać, możecie chcieć mnie zamordować za ignorancję, ale sięgając po Cztery muzy byłam święcie przekonana, że postać Egona Schiele została wymyślona na potrzeby tej powieści. Teraz już wiem, kim dokładnie był ten artysta i muszę przyznać, że jestem nim na swój sposób zafascynowana – nie do końca w sposób pozytywny. To po prostu postać intrygująca, którą Sophie Haydock znakomicie w swej powieści odmalowała – podobnie jak kobiety, które były częścią jego życia. Wszak to właśnie ich historia…
(…) to moje imię, jeśli musicie wiedzieć. Adele. Adele Harms. I nie ważcie się go więcej zapomnieć, do diabła.
Książkę Sophie Haydock można podzielić na cztery części, a każda poświęcona jest historii innej kobiety (Adele, Gertrude, Vally i Edith). Co ciekawe, opowieści rozpoczyna rysunek danej bohaterki wykonany przez samego Egona Schiele, co uważam za wyśmienity dodatek (ich fragmenty widać także na okładce). Jeśli chodzi o historie kobiet, są one potęgą tej książki, bo czytelnik bez trudu może zaangażować się w ich losy całym sobą. Są postaciami z krwi i kości, charakternymi i ujmującymi, pełnymi emocji, wewnętrznych konfliktów, z własnym głosem i – niestety – dość toksyczną znajomością z kontrowersyjnym artystą, choć… i ona miała swoje dobre strony. Ogromnie podobało mi się również ukazanie relacji w tej książce oraz dość niespotykana narracja, pełna przeskoków czasowych, która z każdą stroną stawała się coraz bardziej zrozumiała, jaśniejąca i porywająca!
- Uciekłabyś ze mną?
- Przecież właśnie to zrobiłam, prawda?
- Mówię o prawdziwej ucieczce. Nie tylko na kilka godzin czy dni, ale na dłużej…
Choć Sophie Haydock skupia się tutaj głównie na czterech kobietach, które zostały przedstawione w sztuce Egona Schiele, nie można zapomnieć o tym, że i tego mężczyznę ukazuje w nietuzinkowy sposób. Poświęca także i jemu drobną część książki, ostatnią, przed rozpoczęciem której wita nas jego autoportret. I choć jest to powieść fikcyjna, dość luźno oparta na życiorysie artysty, można znaleźć weń wiele podobieństw do rzeczywistych faktów i wydarzeń z jego życia oraz - a wręcz przede wszystkim – życia Adele, Gertrude, Vally i Edith. Fascynujące jest to, że autorka stara się weń nie oceniać malarza, ukazując go stosunkowo obiektywnie, pozostawiając odbiór jego postaci i osąd w pełni czytelnikowi. Można nawet powiedzieć, że w ten sposób pozostawiła tę opowieść bardzo… otwartą? Przepraszam, ale ciężko znaleźć mi właściwe słowo, aby opisać wrażenie, które ta książka pozostawiła po sobie, choć śmiało mogę powiedzieć, że spotkanie z nią – a konkretnie z tytułowymi muzami - było przygodą niezwykle przejmującą i emocjonalną!
Edith wie, że może zrobić tylko jedno: uwierzyć w miłość.
Ponieważ bez niej jesteśmy niczym.
Cztery muzy to powieść niebywale autentyczna, porywająca i urzekająca, która wciąga w świat Egona Schiele oraz kobiet, które go inspirowały. To historia – a w zasadzie historie - namiętności, straty, kłamstw, miłości i zdrady, oprawione w znakomite tło historycznie, Wiednia początku XX wieku. Jeśli lubicie wyjątkową i nadzwyczajną literaturę piękną, przepełnioną emocjami i bohaterami prawdziwymi – polecam z całego serca! Doprawdy zachwycająca lektura! 💙
Nie wiem co mam napisać. Mam ogromny mętlik w głowie po tej recenzji. Nie, żeby recenzja ten mętlik wprowadzała, bo ona wręcz zachęca do sięgnięcia po tę historię ( a raczej cztery historie). Jeśli mam się trzymać tezy, że sztuka powinna wywoływać emocję, to ta powieść, jak najbardziej do tego pasuje. Pytanie tylko : jakie są te emocje? I czy ja chcę by we mnie buzowały właśnie one? Tytuł zapisuje sobie, bo być może nadejdzie czas, gdy właśnie takich nieoczywistych odczuć będę potrzebowała. A skreślić jej nie potrafię, skoro czytam, że to "powieść niebywale autentyczna, porywająca i urzekająca".
OdpowiedzUsuńCiekawa historia. Teoretycznie nie biograficzna, ale z drugiej... inaczej bym się o Egonie Schiele nigdy nie dowiedziała. Jeśli chodzi o Wiedeń, to kojarzy się on głównie z Gustavem Klimtem i to do dzisiaj (wszędzie wiszą reprodukcje jego obrazów, plakaty, odwołania itd.). Pomysł na pewno dobry, ile to pracy i researchu musiało zabrać!
OdpowiedzUsuńGustava Klimta kojarzę za sprawą filmy "Złota dama" opowiadającym o jego obrazie, ale Egona Schiele to nazwisko jest mi obce. "Cztery muzy" interesująca książka, ukazujące kobiety ich odwagę. Warta uwagi lektura.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad tą książką. Pewnie po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam książkę o Gali i jej życiu w kręgach artystycznych, powiązana była ze słynnymi malarzami w tym z Salvadorem Dali, dlatego myślę, że Cztery muzy bardzo by mnie wciągnęły w swój świat. Przyznam, że nie słyszałam o niej wcześniej, ale chętnie przeczytam 🙂
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się recenzja tej książki. Okładka i tytuł kilka razy gdzieś tam mignęły mi w czeluściach internetu, ale dopiero teraz miałam okazję bliżej zapoznać się z jej treścią, która wydaje się być niezmiernie ciekawa. Jeśli będę miała okazję, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńAutorzy na swój sposób potrafią pięknie malować słowem historię dla czytelnika i każdy autor ma swój specyficzny styl kksiążkowego malowania słowem,który przyciąga czytelnika do danej powieści. Ta autorka pieknie maluje słowem i chętnie poznam jej styl,dlatego zapisuje sobie ten tytuł 🥰Bardzo dziękujemy za świetną recenzję i książkową propozycję 😘B.B
OdpowiedzUsuń