Autor: Megan Campisi
Czyta: Magdalena Schejbal
Tytuł: Zjadaczka grzechów
Wydawca: Świat książki
Długość: 8 godzin 0 minut
Ocena: 7/10
Opis:
W tej niezwykłej i poruszającej historii „Opowieść podręcznej” spotyka się z „Alicją w krainie czarów”. Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.
Recenzja:
Zjadaczka grzechów żyje wśród nas.
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy.
Grzechy naszego ciała stają się jej grzechami.
W milczeniu zabiera je ze sobą do grobu.
Kiedyś już próbowałam sił ze Zjadaczką grzechów, gdyż ogromnie intrygował mnie koncept tej powieści, a konkretnie rytuały związane z tytułową osobowością, niestety szybko poległam. Postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę, tym razem w formie audiobooka, do którego ostatecznie zachęcił mnie kojący głos Magdaleny Schejbal. I choć tytuł nie wykorzystał swojego potencjału, przyjemnie mi się tej historii słuchało.
Sięgając po tę pozycję spodziewałam się czegoś innego – bardziej obyczajowo-historycznej opowieści niż swoistego thrilleru, a Zjadaczce grzechów bliżej klimatem do kryminału, i to z intrygującą bohaterką na pierwszym planie. Całości smaczku dodaje, że akcja ma miejsce w XVI-tym wieku, w Anglii, widać weń podobieństwa do faktycznych postaci historycznych, a i ówczesne społeczeństwo czy kwestie wierzeń są wplątane całkiem naturalnie. Prawdę mówiąc, chętnie dowiedziałabym się o tym więcej, bo mam wrażenie, że to głównie temat piastowanego przez główną bohaterkę stanowiska został dopieszczony, a inne wątki gdzieś pobladły – mam tutaj głównie na myśli tło „religijne”, gdyż sama May czy śledztwo, poprowadzone są interesująco.
Wątek kryminalny jest doprawdy nietuzinkowy i fascynujący - z wielu powodów. Choćby dlatego, że główna bohaterka nie jest zbyt miło witana w towarzystwie, a ludzie nie chcą mieć z nią do czynienia – gdyż mogą zostać przez to skreśleni w oczach społeczeństwa. May wyłapuje jednak wiele informacji z zasłyszanych plotek i rozmów, dzięki czemu jest w stanie rozwiązać intrygę, która może nie jest najbardziej spektakularna, ale droga do jej rozwikłania robi wrażenie. Podobnie jak przemiana głównej bohaterki w tytułową zjadaczkę grzechów – w dużym skrócie w osobę biorącą na siebie grzechy zmarłych, zjadającą potrawy odpowiadające ich grzechom…
Zjadaczka grzechów to nieco baśniowy kryminał, oprawiony w niebanalne rytuały, nieco mroku i fascynującą główną bohaterkę, którego akcja porywa czytelnika na ulice i dwory XVI-wiecznej Anglii. Myślę, że każdy miłośnik ciekawych opowieści, z duszą, zauroczy się w tej książce – a słuchanie jej w interpretacji Magdaleny Schejbal to prawdziwa przyjemność. Gorąco polecam!
Dziękuję Audiotece za możliwość zapoznania się z tą historią! 💓
Anna Bishop też pisała o podobnej historii... Tam cała społeczność piekła ciasteczka, które zjadała dziewczyna wyklęta i stawała się baaardzo gruba. Cóż... Temat dosyć niezły, to chyba przerobiona jakaś legenda angielska?
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą lekturą kiedy ujrzałam się u siebie w bibliotece i chyba dam jej szansę. "Zjadaczka grzechów" ma niebanalną fabułę, taki miszmasz gatunkowy po troszku kryminał, powieść historyczna i może horror. Przy następnej wizycie w bibliotece wiem co wypożyczę.
OdpowiedzUsuńNie mam w planach na ten moment.
OdpowiedzUsuńTen tytuł obił mi się o uszy kilka lat temu, zaintrygowałaś mnie nim, ale ja to raczej sięgnę po papierową, tradycyjną wersję, audiobooki to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie będę zajadać się wersją audio, bo w takiej nie jestem smakoszem. A czy w papierowej wersji ta książkowa propozycja by mi posmakowała, to sama za bardzo jeszcze nie wiem. Czasem wystarczy wziąć powieść do ręki i już się wie czy to jest to książkowe, coś, to czytelnicze WOW. Może po jak bym ją gdzieś w księgarni wzięła do ręki, to może bym jakieś czytelniczej chemii przy niej poczuła i wtedy zdecydowała czy czytać. Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘 B.B
OdpowiedzUsuń